Oprócz rodziny i samotnego lotu żony marszałka Kuchcińskiego coraz bardziej przebija się wątek bezpieczeństwa podróży najważniejszych osób w państwie. Z analizy dokumentów wynika, że jest co najmniej kilka lotów o nadanym statusie HEAD, które były realizowane na mniej niż 48 godzin przed wylotem. Jest możliwość skrócenia wymaganego instrukcją czasu, potrzebnego na przygotowanie wylotu, ale może się to tylko odbyć w przypadku sytuacji nadzwyczajnych np. powodzi czy pożaru lasu, nie mówiąc o zagrożeniu bezpieczeństwa państwa. Problem polega na tym, że podczas urzędowania Marka Kuchcińskiego w okolicach Rzeszowa nie było klęski żywiołowej i żadna wroga armia nie przekroczyła polskiej granicy.
Cała instrukcja HEAD składa się z prawie 80 stron oraz załączników i jest jednym wielkim gąszczem przepisów. Przy przygotowaniu lotu Kancelaria Sejmu w porozumieniu z Dowódcą Generalnym Sił Zbrojnych, Dowódcą Operacyjnym Sił Zbrojnych, Służbą Ochrony Państwa, służbami łączności i meteorologicznymi przygotowuje zapasowe lotnisko, rezerwowy samolot lub śmigłowiec, które muszą odbyć dwa próbne starty. Taka operacja angażuje około 200 osób i rozregulowuje ruch lotniczy nad państwem.
Wczoraj gościem Polsat News był Bartłomiej Sienkiewicz, który został zapytany, dlaczego wojskowi nie zgłaszali łamania przepisów – “Dlatego, że jak przy (ówczesnym) ministrze Antonim Macierewiczu i w obecności prezydenta jeden z generałów odważył się powiedzieć o problemach wojska, to następnego tygodnia został zdymisjonowany. Wojskowi są pod politycznym butem, mają zasznurowane usta” – odpowiedział były szef MSWiA. Dodał także, że katastrofa pod Smoleńskiem nikogo niczego nie nauczyła – “To proszenie się o kolejne nieszczęście i nie da się z tego nieszczęścia zrobić zamachu, poległych ani innych tego rodzaju bzdur, jakie od 10 lat prawica serwuje Polakom” – podkreślał.
O tym, że są łamane procedury alarmował już w 2016 roku Dziennik Gazeta Prawna, opisując powrót rządowej delegacji z Londynu. Delegacja miała wracać dwoma samolotami, ale okazało się, że wojskowa CASA może wylecieć dopiero za sześć godzin, więc wszyscy chcieli się zapakować do embraera. Kapitan i obsługa nie zgodzili się na taki lot. Partia dla której Smoleńsk stał się swego rodzaju mitem założycielskim, gwiżdże sobie na przepisy, które ratują życie. Jeden z użytkowników Twittera napisał, że procedury lotnicze są pisane krwią i ewidentnie widać, że to do nikogo w rządzie nie dociera.
Źródło: Polsat News / TVN
Fot. Flickr / Korbio
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU