W epoce nowoczesnej polityki, jako pierwszy propagandy jako narzędzia politycznego użył prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson, w latach 1916 -17, gdy chciał pozyskać poparcie nastawionych pacyfistycznie Amerykanów do włączenia się USA do I Wojny Światowej. Właśnie wtedy amerykańskie media zalał potok specjalnie przygotowanych filmów dokumentalnych, które bazując na najprostszych instynktach odbiorców, miały pomóc osiągnąć cel i dać przyzwolenie na użycie amerykańskich wojsk w Europie. Wtedy cały świat mógł na własne oczy zobaczyć, że propaganda to sztuka, wcale nie bardziej istotna jak dobra dyplomacja. I tak jak popularne w kręgach dyplomatów jest powiedzenie, że dobra dyplomacja to umiejętność powiedzenia komuś “spierdalaj”, tak by poczuł podekscytowanie na wieść o zbliżającej się podróży, tak wysokich lotów propaganda to umiejętność wmówienia ludziom swoich myśli, tak by poczuli się jakby była to ich głęboka refleksja. Dlaczego o tym piszę?
Białe jest czarne
Otóż, w polskim wydaniu propaganda, serwowana przez media publiczne i tzw. niepokornych publicystów wysokich lotów nie jest i w swoich dążeniach zahacza o farsę. Samodzielnie myślący odbiorca treści redaktorów TVP , dziennikarzy “WSieci” czy “Gazety Polskiej” czuje się natomiast obrażany posądzaniem autorów o tak niski poziom inteligencji. W polskich realiach propaganda jest toporna, prymitywna i uprawiana na zasadzie “Kali ukraść krowę – dobrze, Kalemu ukraść – źle”. Odwracanie kota ogonem lub wmawianie oczywistych kłamstw jako prawdy objawionej, jest na porządku dziennym. Za przykład wezmę zapowiadany już na jutro felieton Stanisława Janeckiego dla tygodnika “WSieci”, w którym autor zamierza pokazać, w jaki sposób opozycja chce obalić rząd. Narzędziami mają być “skręcone sondaże, medialne prowokacje, donosy i zastraszanie”.
Przyznam szczerze, że gdy przeczytałem ten tytuł ogarnął mnie pusty śmiech, bowiem zrozumiałem, że bycie dziennikarzem niepokornym jest w istocie bardzo proste. Wystarczy po prostu przedstawić ostatnie działania władzy i zarzucić je opozycji. Wystarczy tylko tyle i z miejsca ma się pierwszy temat wydania i miejsce na okładce w pisowskim szmatławcu. Redaktorzy naczelni najwyraźniej nie mają żadnego problemu z tym, że to bezczelna manipulacja i odwracanie kota ogonem.
Belki w oku nie widzą
Każdy z zarzutów można bowiem postawić PiS-owi i rządowym mediom bez najmniejszego problemu, nawet na podstawie informacji tylko z minionego tygodnia.
- Skręcony sondaż – za przykład niech służy choćby sondaż, który dopiero co opisywaliśmy na łamach naszego portalu. Dziś już wiemy, że wyniki w nim pokazane to zlepek z wyników badań kilku pracowni, w tym sondaże z niewiadomego źródła, ignorujące badania telefoniczne, podane bez niezdecydowanych, dobrane selektywnie pod tezę, by wynik partii rządzącej był jak najlepszy. Że nieprofesjonalne i łatwe do rozszyfrowania? Co z tego, przecież ciemny lud to kupi.
- Donosy – tu stosowana przez PiS metoda Kalego widoczna jest najlepiej. Gdy Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji, sprawy Polski były stawiane na arenie międzynarodowej nieraz. Ciekawe, że wtedy Stanisław Janecki nie oponował i nie widział w tym nic złego.
- Zastraszanie – nie tak dawno temu dziennikarz Radia Merkury, Maciej Kluczka za zadanie europosłowi PiS, Ryszardowi Czarneckiemu nieodpowiednich pytań, po telefonie do szefostwa radia został zawieszony. Nauczyciel z Żagania za udostępnianie nieprawomyślnych wpisów też z przełożonymi miał problemy. Jednak najbardziej skandaliczne zdarzenia miały miejsce w ostatnich dniach przed wczorajszym Marszem Wolności, na co zwrócili uwagę politycy PO.
Otóż niczym w głębokim PRL-u, w czasach, które wydawało się, że już nie wrócą, służby policyjne przeprowadziły operację zastraszania uczestników poprzednich manifestacji antyrządowych, nachodząc ich w domach czy próbując siłą doprowadzić na przesłuchania.
To tylko przykłady z ostatnich dni i tygodni, i nie ma wątpliwości, że w najbliższych miesiącach nachalna propaganda przekonująca, że białe jest czarne, nasili się – w końcu sytuacja PiS zaczyna wyglądać coraz mniej różowo. Z prymitywną propagandą jest jednak jeden szkopuł. Nawet ten mniej inteligentny odbiorca w końcu zda sobie sprawę, że ktoś publicznie robi z niego idiotę. A tego nie lubi dużo bardziej niż “złodziei z PO”.
Fot. Flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU