Blisko 800 tysięcy złotych kosztowało podatników zamienienie Sejmu w silnie chronioną twierdzę. – To marnotrawienie pieniędzy – ocenia Robert Kropiwnicki z KO.
Ostatni kwartał 2020 roku minął pod znakiem masowych protestów. Strajki po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego odbywały się w całej Polsce, ale tym bodaj najbardziej obleganym miejscem był Sejm. To dlatego rządzący skierowali wielkie siły na teren obok Wiejskiej. Barierki, radiowozy i policjanci już wpisali się w Krajobraz tych okolic.
Ale przecież to wszystko kosztuje. Jak wiele, to postanowił sprawdzić poseł KO Robert Kropiwnicki. Polityk zapytał o sprawę Komendanta Stołecznego Policji nadinsp. Pawła Dzierżaka. Z odpowiedzi, jakiej udzielił komendant, wynika, że koszt pracy policjantów ochraniających Sejm w dniach 1 października – 22 grudnia wyniósł 765 tysięcy 591 złotych. Do tego dochodzi 7974 złotych za instalację i demontaż płotów zaporowych. Łącznie to blisko 800 tysięcy złotych. A trzeba podkreślić, że do ochrony podczas manifestacji zaangażowano także żandarmerię wojskową, więc koszta są jeszcze wyższe.
– W czasie gdy wiele firm upada, ludzie walczą o przetrwanie biznesów, wydawanie tak dużej kwoty na dodatkowe zabezpieczenie Sejmu przez policję jest marnotrawieniem pieniędzy Polaków – skomentował Robert Kropiwnicki w rozmowie z Onetem. Polityk przypomina, że Sejm dysponuje Strażą Marszałkowską.
– Wystawianie tysięcy policjantów, ściąganie ich z całej Polski to była demonstracja siły. Pokazuje to oderwanie tej władzy od prawdziwych problemów Polaków – ocenia poseł.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU