Wbrew opiniom ekspertów i trendom światowym, ignorując sytuację demograficzną i starzenie się polskiego społeczeństwa, rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował się obniżyć wiek emerytalny od października 2017 roku. Według szacunków resortu rodziny, pracy i polityki społecznej oraz ZUS na emeryturę zdecydować się miało ok. 330 tys. Polaków. Dlatego też w budżecie przygotowano na ostatni kwartał minionego roku dużą rezerwę oraz prowadzono intensywną kampanię przekonującą potencjalnych emerytów, że od ich decyzji zależy, czy będą mieli emeryturę wyższą czy niższą. Rząd bowiem nie bierze odpowiedzialności za to, że emerytury mogą być głodowe.
Dziś już wiemy, że szacunki strony rządowej totalnie zawiodły, a apel o pozostanie na rynku pracy został przez Polaków totalnie zignorowany. Zamiast zakładanego przejścia na emeryturę około 80% z uprawnionych, na państwowe świadczenie zdecydowało się niemal 100% emerytów. Z najnowszych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że zdecydowano już o wypłacie świadczeń wynikających z przepisów obniżających wiek emerytalny dla około 313 tysięcy osób. Ogółem wydano decyzje emerytalne dla 395 tysięcy osób, wnioski o emeryturę złożyło zaś aż 424 tys. Polaków. Co gorsza okazuje się, że kwoty wypłacanych emerytur są znacznie niższe od przewidywanych. A to już stanowi dla rządu konkretny problem. Biedni emeryci to niezadowoleni emeryci – a ich liczba jako potencjalnego elektoratu będzie stale rosła. Tylko w najbliższym roku przybyć ma kolejnych 150 tys. emerytów.
Szefowa MRPiPS nie widzi oczywiście problemu i przekonuje, że wszystko jest pod kontrolą. Jej zdaniem wciąż jest za wcześnie, by mówić o tym, że emerytury trwale będą niższe od zakładanych, bowiem w wyniku działań rządu na emeryturę zdecydowało się bardzo wielu obywateli dotychczas nieaktywnych zawodowo.
“W strukturze zarejestrowanych dotąd wszystkich wniosków o emeryturę odsetek osób nieaktywnych zawodowo to ponad 60 procent. W zdecydowanej mniejszości wśród decydujących się na emeryturę są pracujący – ci wolą pozostać na rynku pracy i kontynuować zatrudnienie” – przekonuje minister Rafalska, twierdząc też że sytuacja finansowa systemu ubezpieczeń społecznych jest bardzo dobra. Jej zdaniem próby przedstawiania zniesienia limitu składek na ZUS u osób najlepiej zarabiających wcale nie jest uzasadnione pomyłką rządu w obliczeniach i wcale nie ma ratować budżetu ZUS przed upadkiem. Pytanie jednak, kto jeszcze w to wierzy.
Źródło: TVN24 BiŚ
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU