“15 sierpnia Polska i Stany Zjednoczone podpisały umowę o „wzmocnionej współpracy wojskowej”. Minister Błaszczak, rząd i prezydent Duda ogłosili spektakularny sukces. 17 sierpnia opublikowano tekst umowy. Zajrzyjmy więc do środka” – napisał na FB Radosław Sikorski.
Umowa, z której nie powinniśmy się cieszyć?
Choć teoretycznie umowa dot. współpracy z USA powinna nas cieszyć, Sikorski wskazuje, gdzie popełniono błędy. A tych jest dużo.
Po pierwsze, jak wskazuje europoseł, w dokumencie umieszczono zapis mówiący o tym, że “państwo wysyłające (w tym wypadku USA) sprawuje jurysdykcję, jeśli przestępstwo [popełnione przez żołnierza USA] dotyczy wyłącznie jego własności, bezpieczeństwa czy personelu. A także wówczas, gdy doszło do niego w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. W przypadku innych przestępstw jurysdykcję sprawuje państwo przyjmujące (czyli Polska), ale może się tego prawa zrzec. I Polska właśnie się go zrzeka.” Chodzi oczywiście o to, kto będzie karał wojskowych USA, jeśli ci popełnią przestępstwo na terenie naszego kraju.
Mało tego, w Artykule 3 umowy (pkt. 3) czytamy, że „Rzeczpospolita Polska upoważnia siły zbrojne USA do prowadzenia kontroli dostępu do uzgodnionych obiektów i terenów, lub ich części, które zostały przekazane siłom zbrojnym USA do wyłącznego użytkowania”. “W punkcie poprzednim z kolei zapisano, że „siły zbrojne USA, wykonawcy kontraktowi USA, pracownicy wykonawców kontraktowych USA, lokalni pracownicy cywilni sił zbrojnych USA, członkowie rodzin oraz pojazdy, jednostki pływające i statki powietrzne używane przez siły zbrojne USA lub na ich rzecz, są uprawnione do n i e z a k ł ó c o n e g o dostępu do uzgodnionych obiektów i terenów oraz korzystania z nich” – dodaje Sikorski. Oznacza to pewną eksterytorialność terenów, które będą podlegać wojskom USA.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU