Czy nasz kraj ma dziś najdroższy rząd w historii? Przedstawiciele rządu nawet nie starają się pudrować tego rozpasania. Bizancjum panujące za obecnej ekipy nie ma pierwowzoru nawet w pierwszych rządach Prawa i Sprawiedliwości z lat 2005-2007, choć wtedy też było “na bogato” – zwłaszcza w służbach specjalnych i w organach ścigania.
Posłowie pchają się do ministerstw drzwiami i oknami. Nigdy wcześniej nie było tego aż w takiej skali
Za obecnej ekipy posłowie “dorabiają” w ministerstwach i nie jest to już tylko zwyczaj, ale wręcz system dla tych, dla których uposażenie poselskie to za mało, aby nie umrzeć z głodu. Chodzi przy tym nie o liczebność gabinetu, ale o to, ile zarabiają członkowie rządu — zwłaszcza po ostatniej podwyżce dokonanej rękami prezydenta. Bizancjum to zaczyna wracać do stanu sprzed COVID-19. I to, pomimo że członkowie rządu nie potrafili przekonać współobywateli do szczepienia się w takiej liczbie, abyśmy jako społeczeństwo osiągnęli odporność populacyjną.
Mamy “tylko” 65 wiceministrów – 42 z nich to sekretarze, a 23 to podsekretarze stanu
Dodatkowo w KPRM mamy dwóch ministrów bez teki – posłów Michała Wójcika z Solidarnej Polski i Michała Cieślaka z Partii Republikańskiej. Średnia pensja wiceministra w rządzie PiS przed tegoroczną podwyżką pensji wynosiła ok. 12 100 zł brutto, a więc ok. 8,6 tys. zł netto. Większości z nich przypadała nieopodatkowana dieta parlamentarna w wysokości ok. 30 tys. zł rocznie. Po niedawnej podwyżce wiceministrowie zainkasują już 16 tys. zł brutto miesięcznie (plus dodatki). Ministrowie zarobią zaś ok. 20 tys. zł miesięcznie.
Źródło: WP.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU