W rozmowie z Business Insider Polska Marek Rozkrut, główny ekonomista EY, wyraźnie ostrzega przed pomysłami PiS, które dotykają gospodarki. Jak wskazuje, dziś władza zaczyna w niebezpieczny sposób uprawiać tzw. kreatywną księgowość. Jaki może mieć to efekt?
Wywiad z ekonomistą dotyczył m.in. Funduszu Solidarnościowego, który ma w założeniu wypłacać m.in. trzynaste emerytury. W tym celu ma on otrzymywać pożyczki z budżetu państwa. Rozkrut sugeruje, że cały zbudowany w ten sposób system jest formą kreatywnej księgowości, ale też obchodzeniem prawa, które w pewnym stopniu ogranicza ciągotki polityków do zbytniego zadłużania państwa.
Uwaga na złą koniunkturę
O tym, że czeka nas spowolnienie, wiedzą już niemal wszyscy, którzy interesują się gospodarką. To spore wyzwanie dla obecnej ekipy, która wydawała pieniądze lekką ręką, odkąd tylko przejęła stery władzy od PO-PSL. W pewnym sensie miała ku temu okazję, bowiem od paru lat w Polsce (i na świecie) trwa naprawdę dobra koniunktura. – W okresie dobrej koniunktury, kiedy rosną wpływy z podatków, władze często nie potrafią powstrzymać się przed rozdawnictwem, gdyż pokusa zwiększania wydatków i zaspokajania potrzeb wyborców jest bardzo silna. Kiedy jednak przychodzi spowolnienie, okazuje się, że uchwalone wydatki pozostają, ale tymczasowo zwiększonych dochodów już nie ma i konieczne jest zaciskanie pasa, a to dodatkowo pogłębia hamowanie gospodarki i związane z tym koszty społeczne – tłumaczy Rozkrut. Nie bez powodu rządy państw UE mają narzucone pewne „gorsety”, które uniemożliwiają im zbytnie zadłużanie ich krajów. W praktyce powinno dawać to efekt powstawania dość taniego państwa, ale też stanowić osłonę przed zbytnim rozdawnictwem w okresie dobrej koniunktury. Rozdawnictwem, które potem, już w czasie chudych lat, trudno utrzymać.
Kreatywna księgowość
Rozkrut wskazuje jednak na to, że PiS za pomocą pewnej sztuczki księgowej chce teraz objeść ograniczenia.– Ma teraz powstać Fundusz Solidarnościowy z przekształcenia dotychczasowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Fundusz ten jest wyłączony z reguły wydatkowej i do jego dodatkowych zadań mają należeć wydatki na zdecydowaną większość tzw. trzynastych emerytur oraz na renty socjalne i część zasiłków pogrzebowych. Łącznie pozwoli to w 2020 r. na wypchnięcie poza regułę wydatków w kwocie ok. 14-15 mld zł, czyli ok. 0,6 proc. PKB – mówi ekspert.
Jaka jest geneza tego pomysłu?
– Dostrzegam dwa możliwe wytłumaczenia. Pierwsze, bardziej prawdopodobne, że rząd może mieć kłopot z realizacją limitu wydatków już w roku 2019. W takich warunkach przesunięcie wydatków do Funduszu Solidarnościowego stworzyłoby dodatkową przestrzeń, której teraz może brakować Ministrowi Finansów. Drugim wytłumaczeniem może być chęć zwiększenia niektórych wydatków jeszcze w roku 2019, żeby nieco odciążyć budżet na rok 2020 – odpowiada ekonomista – Naturalne pytanie brzmi jednak: co dalej? Jeśli w kolejnych latach coraz większe wydatki, np. tzw. 14 emerytura, miałyby być realizowane z Funduszu Solidarnościowego, będzie to oznaczać dalsze obchodzenie reguły. Pamiętajmy, że te nowe wydatki Fundusz Solidarnościowy może finansować z zaciągniętych, nieoprocentowanych pożyczek, więc jego zadłużenie będzie zapewne narastać, bo z czego te pożyczki miałyby zostać spłacone? Takie działania ostatecznie znajdą odzwierciedlenie w zwiększonym deficycie sektora finansów publicznych, wraz ze wzrostem ryzyka złamania reguł UE – dodaje.
Dobrobyt na kredyt
Rozdmuchana polityka socjalna w okresie dobrej koniunktury polepszyła wskaźniki ekonomiczne i dała PiS drugie pod rząd zwycięstwo w wyborach do Sejmu. Niestety takie działania nie mogą trwać stale. A to z prostej przyczyny: hossa nie trwa wiecznie. Wiele wskazuje wręcz na to, że rok 2020 będzie już znacznie gorszy niż poprzednie lata. Rząd powinien zareagować na to zahamowaniem swojego rozdawnictwa i może próbować pobudzić inwestycje poprzez bardziej liberalną politykę względem firm (choć najlepszy czas na to raczej minął). PiS nie chce tego zrobić z prostej przyczyny: chodzi o poparcie wyborców. Konsekwencje takiego cynicznego myślenia mogą być jednak opłakane dla całej gospodarki. Tego typu scenariusz realizowano już w poprzednich dekadach np. w Grecji czy Włoszech. Czy długoterminowo czeka nas więc taki wariant jak np. w tym pierwszym kraju? Wiele zależy od najbliższych decyzji gabinetu Mateusza Morawieckiego. Patrząc jednak na jego dotychczasowe pomysły, jest się czego obawiać.
Źródło: Business Insider
Fot. Flickr.com/Kancelaria Premiera
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU