Prawo i Sprawiedliwość tak silną pozycję w sondażach zawdzięcza w znacznej mierze dotrzymaniu socjalnych obietnic wobec swoich głównych grup wyborców. Wydawałoby się, że podczas gdy “nadzwyczajne kasty” obawiają się o przyszłość, to wierne rządzącym społeczności powinny czuć się bezpiecznie. Okazuje się jednak, że rząd postanowił wbrew wszystkim zapowiedziom wbić nóż w plecy jednej z najważniejszych grup swojego elektoratu – górnikom.
Choć rząd cały czas podkreśla znaczenie czarnego złota w energetyce, a krajowe prawo uderzyło w konkurencyjną energię odnawialną, to jednak pod pozorem walki o interes górników kryje się gwałtowna zmiana strategii władzy.
Rząd obiecuje górnikom to, co chcą usłyszeć, jednak fakty mówią same za siebie. PiS zapewniał, że nie będą zamykać kopalń, TVP mówi o rozwoju nowych zakładów, podczas gdy w rzeczywistości kilkanaście z nich podlega likwidacji. Co gorsza dla górników, rząd jeszcze niedawno promował węgiel, a dziś wycofuje się po cichu z tej idei. Ogłoszono już, że nie będzie nowych inwestycji w budowę elektrowni węglowych. Co więcej, rządowa gorączka wokół elektrowni jądrowej pokazuje, że priorytet nie leży w węglu. Władza może być opresyjna wobec odnawialnych źródeł energii, ale to nie węgiel będzie zwycięzcą. Co ciekawe, minister Tchórzewski zapowiedział, że do 2050 roku udział węgla w produkcji energii powinien spaść do 50% przy ponad 80% dziś. Oznacza to jasny sygnał, że rząd idzie na ustępstwa w stosunku wobec wspólnotowej polityki klimatycznej.
Dlaczego zatem nie ma na Śląsku buntu, a w Warszawie nie płoną opony?
Przyczyna jest oczywista, rząd wycofuje się z węgla, bo to walka, której nie może wygrać, ale nie oznacza to utraty instynktu politycznego PiS. Władza podjęła się bowiem wielkiego wysiłku, aby uśmierzyć społeczne niezadowolenie. Zasypano bowiem górników górą publicznych pieniędzy. Przypomnijmy tylko pierwsze z brzegu 2 mld na jednorazowe deputaty węglowe. Ale to tylko fragment rzeczywistości. Górnicy z zamykanych kopalni otrzymali stosowne okresy przejściowe, co sprawiło, że wygaszanie kilkunastu zakładów będzie kosztować budżet 10 mld zł. Kolejne 3 mld wpakowano w start Polskiej Grupy Górniczej, która była obietnicą uratowania pozostałych kopalń, jednak która może do końca roku być niewypłacalna. Teraz rząd planuje kolejne 5 mld zł na rewitalizację terenów pogórniczych, by przystosować je do nowych form działalności gospodarczej.
Powyższe w połączeniu z pilnowaniem przywilejów emerytalnych górników i kuszącymi programami socjalnymi dało rządowi czas. Nie byłoby to możliwe bez ślepego posłuszeństwa central związkowych, które zostały całkowicie od rządzących uzależnione, przez co ich rękami odbywa się uspokajanie nastrojów. Bez związków już dziś opony płynęłyby na ulicach Warszawy, jednak eliminując prowodyròw zamieszek wielu wyborców przyjęło biernie pokrętną retorykę rządu.
W powyższy sposób PiS na zasadzie dziel i rządź kontroluje społeczeństwo. Za budowanie partyjnego poparcia jak zwykle zapłacimy my wszyscy – podatnicy.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU