Polityka i Społeczeństwo

Rząd broni 500+ za wszelką cenę. Osobliwe wytłumaczenie spadku aktywności zawodowej kobiet

W ostatnim czasie pojawiły się niepokojące dane o spadku aktywności zawodowej kobiet w Polsce. W grupie wiekowej 25-34 lata spadła bowiem ona do najniższego poziomu od 2003 r. (dane GUS, wg. Eurostatu – 1999 r.) i wynosi 74,2 procent. Wielu obserwatorów powiązało obecny silny spadek z wprowadzeniem 500+, które podejrzewa się o wpływ demotywujący na podejmowanie aktywności zawodowej przez kobiety, które zdecydowały się po prostu zostać w domu zajmując się rodziną.

Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej przyjęło jednak odmienną taktykę i postanowiło znaleźć alternatywne wyjaśnienie sytuacji. Resort tłumaczy, że aktywność zawodowa kobiet spadła, ponieważ sytuacja na rynku pracy… poprawiła się. Wprawdzie od początku programu 500+ stopa bezrobocia spadła z 9,5% do 6,9%, to jednak ta zmian powinna przyczynić się do wzrostu odsetka pracujących kobiet, albo chociażby jego utrzymania na dotychczasowym poziomie. Ministerstwo jednak wskazuje, że niektóre kobiety mogły zrezygnować z pracy, ponieważ m.in. mężczyźni zaczęli lepiej zarabiać, przez co poprawiła się sytuacja finansowa całej rodziny. Takie wytłumaczenie można by nawet przyjąć przy takich wskaźnikach gospodarczych, jednak w omawianym okresie średnie wynagrodzenie w gospodarce wzrosło o “rekordowe”… 6,9 procent. Jeśli weźmiemy dodatkowo pod uwagę, że w samym tylko 2017 roku inflacja wyniosła 2%, to warto się zastanowić w jaki sposób wzrost realnych wynagrodzeń na poziomie 4-5% uzasadnia masowe rezygnowanie kobiet z pracy?

Warto przy tym podkreślić, że od 2003 roku nie jest to jedyny okres takiej dynamiki wzrostu wynagrodzeń, a jednak dopiero teraz obserwujemy taką zmianę na rynku pracy. Ministerstwu mogłoby to dać sporo do myślenia. Tymczasem to właśnie 500+ stało się świadczeniem, które poprawiło sytuację materialną wielu rodzin, zwłaszcza tych najuboższych, w znacznie większej skali niż omawiane 6,9% wzrostu wynagrodzeń. Jeśli resort sam przyznaje, że tak niskie zmiany wysokości pensji mogły zniechęcić kobiety do pracy, to znacznie większe świadczenie państwowe mogło naprawdę pozostać w tym samym czasie bez wpływu?

Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki społecznej przyjmuje tutaj sprzeczną wewnętrznie strategię. Z jednej strony mamy komunikat umniejszający znaczenie problemu:

“Nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że jedynym czynnikiem wpływającym na spadek aktywności zawodowej kobiet w wieku 25-34 lata jest świadczenie wychowawcze ani że wzrost bierności zawodowej wynika z tytułu świadczenia wychowawczego. Dane wskazują, że jedną z przyczyn wzrostu bierności zawodowej są obowiązki rodzinne i związane z prowadzeniem domu. Jest to bardzo szeroka kategoria, w której ujmuje się m.in. opiekę nad dziećmi i innymi osobami zależnymi, złe warunki w pracy czy problemy w dojeździe do pracy”.

Z drugiej strony resort na swojej stronie w zakładce dla mediów “Sprostowania i wyjaśnienia” sam cytuje fragment wypowiedzi prof. Ryszarda Szarfenberga, która jest w sprzeczności z powyższym komunikatem:
“Ogólne tezy, jakoby 500+ zniechęca do aktywności zawodowej, są bez sensu. Ekonomiści od początku wdrożenia programu 500+ przewidywali taki efekt. Możemy się jedynie zastanowić nad tym, czy efekt jest duży, czy mały. I nie są to pierwsze takie badania”.

Kwestia pracy to oczywiście wolny wybór polskich rodzin, nie można traktować wysokiego wskaźnika zatrudnienia jako celu, do którego trzeba dążyć za wszelką cenę. Sam program 500+, mimo swoich kontrowersji, niewątpliwie przyniósł także korzystne efekty społeczne, takie jak choćby malejąca liczba dzieci żyjących w ubóstwie. Jednak nie można chwalić się tylko korzyściami, a ignorować koszty. Omawiane dane powinny wprawić rządzących w refleksję, czy aby na pewno nie dało się wesprzeć sytuacji rodzin z uniknięciem tak obciążających gospodarczo efektów? Bolesny cios linii obrony resortu zadaje bowiem GUS, którego badania wykazały, że aktywność zawodowa rodziców w gospodarstwach domowych, gdzie pobierane jest świadczenie na pierwsze i jedyne dziecko, wynosi średnio tylko 69,7 proc, podczas gdy w rodzinach tego świadczenia nie pobierających aż 89%. Winna oczywiście jest sama konstrukcja programu, który sprawia, że podjęcie się pracy przez obu rodziców w sytuacji świadczenia na pierwsze dziecko jest po prostu często nieopłacalne, ponieważ zyski z podjętej pracy nie równoważą wystarczająco utraty świadczeń. Niestety w rządzie dyskusja nad tą kwestią się nie odbędzie, ponieważ zamiast dogłębnego przyglądania się sytuacji wybrano trzymanie się dogmatów.

Źródło: businessinsider.com.pl

Fot. flickr/KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie