Nieistniejące jeszcze ugrupowanie Roberta Biedronia jest uwzględnianie w niektórych sondażach. Poparcie waha od 3% do 9%. Takie sondaże wzbudzają coraz większe emocje i wzmagają argumentację o rozbijaniu oraz osłabianiu Koalicji Obywatelskiej. Mam w sobie ocean szacunku dla Roberta Biedronia, ale nie wierzę w scenariusz zbudowania stabilnej partii, która na stałe zakorzeni się w polskim życiu politycznym.
Skutecznie uwiedziony hasłami Janusza Palikota, poparłem jego partię w wyborach w 2011 roku. Palikot stworzył drużynę, a raczej zbieraninę ludzi, którzy sprawiali na początku wrażenie zwartego i dumnego dream teamu, nieczującego przed nikim strachu. Pierwsze informacje o awanturach i kłótniach pojawiły się już w styczniu 2012 roku, podczas wyboru władz regionalnych na Warmii i Mazurach oraz w Szczecinie. Jak pisała Gazeta Wyborcza, w obu regionach już wtedy zwalczały się frakcje. Uczestnicy w swoich relacjach mówili o wyzwiskach, przepychankach, wyrywaniu mikrofonów czy nawet próbach pobicia.
Po niecałych dwóch latach w klubie doszło do spięcia, które skończyło się usunięciem znanej feministki Wandy Nowickiej. Oficjalnie chodziło o przyjętą przez nią premię, przyznaną przez Prezydium Sejmu w wysokości 40 tys. zł. Sama Nowicka przypuszczała, że premia była tylko pretekstem. W jej opinii drogi z Palikotem zaczęły się rozchodzić po głosowaniu nad wydłużeniem wieku emerytalnego. Zagłosowała razem z Biedroniem i Anną Grodzką przeciwko proponowanym zmianom. Palikot natomiast je poparł.
Potem było już tylko gorzej. “Twój ruch” opuścili dwaj posłowie przystępując do SLD, trzeci został posłem niezrzeszonym, klub zaczął się kruszyć. W krótkim czasie nastąpiła kumulacja i doszło do ogromnego rozłamu. Z klubu parlamentarnego Janusza Palikota odeszło 12 posłów. Po wyborach 2011 roku ówczesny “Ruch Palikota” miał 40 mandatów i był trzecią siłą w Sejmie. Po tych wszystkich perturbacjach zostało ich tylko piętnastu na polu boju.
Jak się spojrzy na historię najnowszą, która się właśnie pisze w przypadku stowarzyszenia Kukiz’15, to nie ma takiej siły, żeby nie widzieć masy podobieństw do Janusza Palikota. Kłótnie, odejścia, konflikty charakterów, wyciąganie parlamentarzystów z Kukiz’15, stały się dla Pawła Kukiza chlebem powszednim. Wszystko, co łączy Kukiza z Palikotem to ludzie, którzy nigdy wcześniej się nie znali, nigdy ze sobą nie współpracowali, część z nich zasiliła oba obozy wysokimi wpłatami, żeby znaleźć się na szczycie list wyborczych. W obu wersjach zawsze okazuje się, że niektórzy noszą buławę w plecaku, co jest samym w sobie potężnym genem destrukcyjnym.
Palikot i Kukiz przeszli taką samą drogę, a Biedroń właśnie na nią wchodzi. Nawet w sferze medialnej mamy do czynienia z powtórką z rozrywki. Pamiętam okładki tygodników z Palikotem, który miał być prezydentem, pamiętam okładki z antysystemowym Kukizem, obalającym III RP. Pamiętam jedynki głównych serwisów informacyjnych z tymi panami w rolach głównych, nie wspominając o flagowych programach telewizji informacyjnych, z których praktycznie nie wychodzili. Robert Biedroń jest na tym samym początkowym etapie, ponieważ już można go oglądać na okładkach np. z Patrykiem Jakim i hasłem “Oni będą rządzić”. Zaś Palikot do spółki z Kukizem kończą tak samo, z nagłówkami o sypiących się oraz kończących się przedsięwzięciach politycznych. Punktów charakterystycznych dla medialnego tworzenia partii na poziomie 10% jest bardzo wiele. Ostatnio w głównym wydaniu wiadomości w jednej ze stacji telewizyjnych, podana została informacja o nowym ugrupowaniu Ryszarda Petru. Na logikę materiał powinien dotyczyć tylko “Teraz!”, ale Petru musiał się podzielić czasem antenowym z nieistniejącą inicjatywą Biedronia.
Dałem się uwieść Palikotowi, ale nie dam się już zrobić w bambuko z Biedroniem, chociaż wstępne punkty programowe się w jakiejś części pokrywają. Głos oddany na “Ruch Palikota” uważam z perspektywy czasu za stracony. Pomimo tego, że mieli słuszne postulaty, to nie przetrwali i od środka się rozsadzili. Kukiz’15 jest w tym samym miejscu i ma te same problemy. Czy z Biedroniem będzie podobnie? Uważam, że tak. Nie da się bowiem wśród 40-50 muszkieterek i muszkieterów, których wprowadzi do Sejmu uniknąć różnicy zdań, ludzi z ambicjami czy nawet Brutusa. Nie da się, bo to też będzie ludzka zbieranina. Tak jak medialnie buduje się takie partie, tak medialnie bardzo prosto je rozbić. Wystarczy kilka artykułów o nowej gwieździe parlamentarnej, która trochę przerasta innych w klubie. Połechtanie ego w kilku akapitach już jest przyczynkiem do powstania frakcji w klubie. Jeżeli do Roberta Biedronia przyjdzie człowiek i mu powie, że wpłaci dużą sumę pieniędzy na partię, ale chce być na czele listy w danym regionie, to on strzeli go w dziób i wyrzuci za drzwi? Nie sądzę. A jak będzie takich kilku? Budowanie partii przyciąga ludzi różnej maści.
Wczoraj na jednym z portali społecznościowych napisałem podobny opis jednosezonowości partii Biedronia. Dzisiaj rano z komentarzem dezawuującym mój scenariusz pofatygował się były aktywista Ruchu Palikota, który pod koniec żywota jego partii pisał o liderze jako największym problemie. Także widać, jakie osoby zaczynają ciągnąć w stronę Biedronia. Dzisiaj może go kochają, a jutro mogą nienawidzić.
Nie będę krzyczał wniebogłosy, że nowa formacja rozbija Koalicję Obywatelską. Każdy ma prawo do założenia sobie swojej partii, ze swoimi pomysłami i wizjami. Nie będę też przeszkadzał ludziom uczenia się na własnych błędach, bo ja jako wyborca już naukę z jednosezonowości pobrałem w stopniu wystarczającym. Biedroniowi życzę powodzenia, ale jak to spartoli i zatrzyma się na poziomie 4,9% w wyborach, to powinien stanąć przed politycznym i medialnym plutonem egzekucyjnym.
fot. Materiały prasowe
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU