Zbliża się lipcowy kongres Prawa i Sprawiedliwości, podczas którego oprócz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, wystąpić mają szefowie ugrupowań, współtworzących tzw. “Zjednoczoną Prawicę”. Prezes Polski Razem, wicepremier Jarosław Gowin we wczorajszej rozmowie w Polsat News 2 zapowiedział, że tak naprawdę po pierwszej godzinie kongresu, który jak rozumiem polegać będzie głównie na oklaskiwaniu geniuszu naczelnika państwa, wydarzenie zmienić ma się w kongres całej Zjednoczonej Prawicy.
Nie wiem czy ministrowi Gowinowi współczuć, czy się z niego śmiać, ale powiedzmy sobie szczerze, że tak naprawdę nie ma czegoś jak zjednoczona prawica. Jakiekolwiek próby wmawiania, że takie osoby jak Gowin czy Ziobro mają jakikolwiek wpływ na poczynania obecnie rządzącej partii, to tylko zakłamywanie rzeczywistości, głównie dla poprawy własnego samopoczucia. Nie jest tajemnicą, że poprzez zastosowany w trakcie wyborów w 2015 roku trik, Kaczyński, głównie finansowo, trzyma na smyczy liderów Polski Razem i Solidarnej Polski. Lista wyborcza była jedna, pieniądze też są jedne. Gdyby którekolwiek z ugrupowań, wchodzących w skład tej tzw. zjednoczonej prawicy, zdecydowała się wyjść z tego układu, pozostaje tak naprawdę bez grosza, co w kontekście najbliższych wyborów oznaczałoby prawdopodobnie koniec parlamentarnej kariery dla wielu dzisiejszych ministrów w rządzie Beaty Szydło.
Warto jednak zwrócić uwagę na fragment rozmowy, w którym Jarosław Gowin komentuje kwestię wspólnego startu z PiS w wyborach samorządowych. Najkrócej mówiąc, nie widać zbyt wielkiego entuzjazmu, ba, możliwy jest wręcz rozłam wspólnego frontu. Czyżby wicepremier Gowin szukał już alternatywy na wypadek, gdyby negocjacje z PiS o miejsca biorące do parlamentu w 2019 roku nie szły zbyt dobrze?
Możliwy rozłam?
Szef Polski Razem miał zaproponować prezesowi Kaczyńskiemu ewentualny wspólny start tylko na poziomie wyborów do sejmików wojewódzkich, bowiem te wybory uważa za najbardziej upolitycznione. W wyborach do powiatów i do gmin decyzję o lokalnych koalicjach zawierać mają miejscowe struktury partii. Okazuje się, że w Gdańsku decyzja już zapadła i jest ona co najmniej zaskakująca.
Tłumaczenia wicepremiera pokazują ciekawy szpagat myślowy, jaki stosuje jego ugrupowanie, tym bardziej, że w tej samej rozmowie podkreślił, jak bardzo jego ugrupowanie różni się od PiS. Polska Razem to dla niego partia zdecydowanie wolnorynkowa a PiS bardziej prospołeczna. Zaskakujące jak można być “zdecydowanie wolnorynkowym” i posłusznie podnosić rękę za każdym socjalistycznym postulatem gospodarczym, jakie zgłosi PiS. W sumie to między słowami Jarosław Gowin przyznaje, że dla bycia wicepremierem jest gotów schować swoje poglądy gospodarcze i postępować wbrew nim. Jego wczorajsze słowa wskazują jednak, że planuje przy okazji wyborów samorządowych sprawdzić, czy możliwe jest oderwanie się od Kaczyńskiego i stworzenie alternatywnej dla PiS Zjednoczonej Prawicy Wolnościowej, do spółki z narodowcami, działaczami Kukiz’15 czy ludźmi Janusza Korwin-Mikkego. I tak się tylko zastanawiam, czy Gowin nie wie, że każda próba podważenia dominującego porządku, który wymyślił wielki strateg Kaczyński, musi się spotkać z ostrą reakcją. Może na to właśnie liczy.
Źródło: wpolityce.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU