Polityka i Społeczeństwo

Róża Thun dla CrowdMedia: PiS rozpoczęło wycofywanie Polski z europejskiego systemu prawnego

Róża Thun dla CrowdMedia: PiS rozpoczęło wycofywanie Polski z europejskiego systemu prawnego
Fot. Flickr

Komisja Europejska przedstawia właśnie projekt kolejnego budżetu UE na lata 2021-2027. Jednocześnie wszyscy komisarze opowiedzieli się za powiązaniem wypłat środków unijnych z przestrzeganiem przez kraje członkowskie zasad praworządności. Czy rzeczywiście da się sformułować precyzyjne kryteria łamania rządów prawa, których nie dałoby się zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości UE?

Bardzo ważny jest tu wyrok Trybunału Sprawiedliwości z lutego tego roku, dotyczący Portugalii. W tym kraju obniżono sędziom pensje i tamtejsza organizacja sędziowska zwróciła się do Trybunału z pytaniem, czy to nie narusza zasady niezawisłości sędziów. Trybunał Sprawiedliwości odpowiedział ostatecznie, że portugalskie sądy nadal są niezawisłe, ale przy tej okazji dał bardzo obszerną i szczegółową wykładnię swego orzeczenia. Po pierwsze podkreślającą, że wszystkie sądy w krajach członkowskich UE to sądy europejskie, działające w ramach jednego organizmu prawnego, funkcjonującego według wspólnych zasad. Wynikających bezpośrednio lub pośrednio z traktatów europejskich. Poza tym przedstawiono szczegółową interpretację kwestii niezawisłości sędziów i sądów od polityków i rządów. Tam używa się nawet określenia „sądy” w cudzysłowie, bo jeśli one nie spełniają kryteriów niezawisłości nie są traktowane jako sądy. Ta wykładnia została przygotowana przez Wielką Izbę Trybunału Sprawiedliwości. To jest ponad połowa składu sędziowskiego, w tym przewodniczący Trybunału. A wyroki oraz wykładnie Wielkiej Izby TS są traktowane jako obowiązująca część prawa europejskiego. Wielka Izba orzeka tylko w sprawach wielkiej wagi, inaczej spory rozstrzygane są przez skład 3 do 5 sędziów.

Zatem użycie przez PiS argumentacji Putina czy Erdogana: „my teraz mamy własny, suwerenny model sądownictwa i wara wam od tego” będzie utrudnione?

Ono będzie niemożliwe, bo w orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości kryteria niezawisłości sędziowskiej określono bardzo precyzyjnie. A Komisja Europejska, uzależniając wypłatę środków unijnych od przestrzegania praworządności, będzie się mogła do tego orzeczenia odwołać. W ogóle we wszystkich konfliktach, w których będzie uczestniczyć polskie państwo, polscy przedsiębiorcy, polscy obywatele, będzie można odwoływać się do argumentu, że w Polsce nie istnieją sądy. To jest zupełnie dramatyczna sytuacja!

Portugalska sprawa wysokości sędziowskich pensji jest w bagatelą w stosunku do tego, co stało się w Polsce – z Trybunałem Konstytucyjnym, Krajową Radą Sądownictwa czy Sądem Najwyższym. Czy przedstawienie w tej akurat sprawie tak szerokiej wykładni orzeczenia miało związek z Polską?

Oczywiście. Znamy już przypadek sędziny irlandzkiej, która stwierdziła, że ponieważ nie jest pewne, czy w Polsce istnieją niezawisłe sądy, wobec tego ona nie może zdecydować o ekstradycji do Polski polskiego obywatela i zwraca się w tej sprawie z zapytaniem właśnie do Trybunału Sprawiedliwości UE. I teraz, jeśli wątpliwości Komisji Europejskiej co do przestrzegania praworządności pod rządami PiS zostaną potwierdzone przez Trybunał Sprawiedliwości, trudno jest liczyć na finansowe wspieranie rządu, który doprowadził do takiej sytuacji. No bo kto rozstrzygnie, czy pieniądze pochodzące od podatników ze wszystkich państw członkowskich UE zostały wydane legalnie, czy też nielegalnie? To jest kwestia wiarygodności zarówno instytucji europejskich, jak też poszczególnych rządów w krajach będących płatnikami netto do budżetu UE. Przecież opinia publiczna w tych krajach jest informowana o tym, co dzieje się w Polsce. I pojawiają się pytania – dlaczego mamy płacić Kaczyńskiemu czy Orbanowi, którzy nie zachowują się już jak politycy europejscy. Jeśli bardzo konkretne warunki, które Komisja Europejska postawiła rządowi Mateusza Morawieckiego nie zostaną spełnione, utrudnione będą jakiekolwiek kontakty i transakcje, w jakimkolwiek obszarze, z krajem, który nie ma już systemu sądownictwa uznanego za niezwisły przez najważniejsze powołane do tego instytucje UE.

Rozumiem, że to jest problem dotyczący nie tylko środków dla Polski z przyszłego budżetu UE, ale także kontaktów gospodarczych, umów, ekstradycji, rozstrzygania problemów własnościowych?

Konsekwencje tego stanu rzeczy – powtórzę raz jeszcze, zawinionego przez działania rządu Prawa i Sprawiedliwości w zakresie niszczenia niezawisłości polskich sądów – są dla naszego kraju bardzo groźne. Np. polskie sądy nie będą mogły orzekać w sprawach, kiedy przedsiębiorcy zamawiają towar z jakiegoś innego kraju członkowskiego UE do Polski albo z Polski do jakiegoś kraju, ten towar przychodzi nie takiej jakości, nie na takich warunkach, np. po terminie. I przedsiębiorca nie może dochodzić swoich praw poprzez instytucje, które z europejskiego punktu widzenia nie są już sądami. Ze mną od pewnego czasu rozmawiają polscy przedsiębiorcy, którzy sygnalizują, że kiedy podpisują umowy z partnerami z innych krajów UE, to już dziś w tych umowach pojawia się klauzula, że w razie jakiegoś problemu instancją rozstrzygającą będzie sąd z kraju partnera, a nie sąd polski.

Zatem faktyczne wyprowadzanie naszego kraju z europejskiego systemu prawnego już się rozpoczęło?

To jest pierwsza konsekwencja działań PiS. Ale są też inne. Brak zaufania inwestorów, partnerów biznesowych, ale także zwykłych obywateli innych krajów Unii, którzy np. przyjeżdżają do Polski jako turyści.

PiS od jakiegoś czasu twierdzi, że ustępuje Komisji Europejskiej, publikuje wyroki TK, obiecuje złagodzenie innych elementów skierowanej przeciwko polskim sędziom i sądom „rewolucji” Kaczyńskiego. Czy to jest prawda, czy propaganda? I czy instytucje unijne wierzą w ten zwrot?

Komisja Europejska nie jest od wierzenia, ale od faktów. Frans Timmermans zawsze powtarza, że lepiej jest rozmawiać, niż nie rozmawiać. I że pod tym względem jest dziś nieco lepiej, niż w czasach, kiedy premierem była Beata Szydło, a ministrem spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Ale jednocześnie zarówno on, jak też cała Komisja Europejska pytają rząd Mateusza Morawieckiego o konkrety. KE nie da się oszukać, bo w tak ważnych sprawach jak łamanie traktatów europejskich oznaczałoby to niedopełnienie zupełnie podstawowych obowiązków, koszmarną awanturę i odpowiedzialność. Komisja Europejska została powołana w pierwszym rzędzie do tego, aby stać na straży przestrzegania traktatów. Ale ponieważ nie jest instytucją od karania, zatem wciąż liczy na dialog. Jednak rząd PiS musi przestać łamać unijne prawo i polską konstytucję. A zamiast tego prezydencki minister Krzysztof Szczerski powtórzył niedawno, że obóz władzy nie ustąpi, że np. nie zrezygnują z prawa do skargi nadzwyczajnej.

Skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego, w kształcie uchwalonym na wniosek Kaczyńskiego i Ziobro, w dodatku przy przejęciu przez PiS kontroli nad SN, oznaczać będzie możliwość obalenia przez rządzących każdego prawomocnego wyroku, który zapadnie w Polsce nie po myśli władzy.

Komisja Europejska każe się Polsce z tego wycofać. A ten spór może się zakończyć przed Trybunałem Sprawiedliwości.

Jakie mogą być inne konsekwencje sporu pomiędzy polskim rządem, a instytucjami unijnymi – w konkretnym kontekście przygotowywanego właśnie kolejnego budżetu UE?

Przede wszystkim to, że jeśli nie będzie przekonania wśród polityków UE, wszystkich krajów, że polityka spójności powinna być bardzo silną, kluczową polityką, że wyrównywanie poziomów rozwoju w różnych regionach Europy jest możliwe i priorytetowe – wówczas wygra egoizm. W całej Europie. Nie będzie pieniędzy na politykę spójności, ona zostanie ograniczona i przeprofilowana. A Polska stamtąd czerpała najwięcej.

W nowym budżecie większą rolę będą odgrywać inne polityki europejskie, przejmujące znaczną część środków z polityki spójności czy z bezpośrednich dopłat dla rolników. Polska też mogłaby na tym skorzystać, ale rząd nic w tej sprawie nie robi. Myślę tu choćby o technologii zupełnie kluczowej dla rozwoju nowoczesnej gospodarki cyfrowej, to znaczy tworzeniu fundamentów pod Internet 5G w całej Europie. Polski rząd w tych pracach zupełnie nie uczestniczy.

Próbuje zapanować nad bałaganem we własnym Ministerstwie Cyfryzacji.

Polityka energetyczna, klimatyczna, środowiskowa – wszystkie je łączy to, że poszukiwanie nowych źródeł energii wymusza rozwój nowych technologii. Na to będą przeznaczone ogromne środki w nowym budżecie UE, ale Polska z tego nie skorzysta, bo rząd PiS powtarza, że nasza energetyka będzie oparta na węglu.

Import węgla z Rosji wzrósł pod rządami PiS-u skokowo, co sprawia, że także deklarowana w tym kontekście suwerenność energetyczna Polski staje się wyłącznie suwerennością od Unii.

Do tego dochodzą pieniądze na przeciwdziałanie bezrobociu wśród młodych, które trafią przede wszystkim do krajów Południa Europy będących przy okazji krajami należącymi do strefy euro, co także przekłada się dzisiaj na skuteczność tych państw w sporach o kształt przyszłego budżetu UE. No i oczywiście pieniądze na politykę imigracyjną – dodatkowe solidarnościowe środki na opiekę zdrowotną, mieszkania, pomoc socjalną, integrację. Te pieniądze trafią nie tylko do krajów Południa Europy, ale także do Szwecji, gdzie jest dzisiaj najwięcej uchodźców w proporcji do całej ludności tego kraju. Z jakiejkolwiek współodpowiedzialności za europejską politykę imigracyjną najpierw rząd Beaty Szydło, a teraz rząd Mateusza Morawieckiego całkowicie się wypisały. To wzbudza najbardziej gwałtowną negatywną reakcję ze strony Włoch. Włochy są płatnikiem netto, Polska beneficjentem netto, co sprawia, że stanowisko rządu PiS w sprawie imigracji jest nad Tybrem traktowane jako totalny brak solidarności. To wszystko znowu odbije się na polityce spójności. Rząd PiS jest w trakcie jej niszczenia – i to zarówno na skalę naszego regionu, jak też całej UE.

Wracając do narzędzi dyscyplinowania przez Unię krajów, których rządy łamią traktaty europejskie. Pani przyznała publicznie, że uruchomiony wobec Polski Artykuł 7 jest ostrzeżeniem, ale całą procedurę trudno będzie doprowadzić do końca. Np. do sankcji – czyli odebrania rządowi w Warszawie prawa głosu w Radzie Europejskiej.

Ja się nie zgadzam na użycie w tym kontekście słowa „sankcja”, bo to powoduje w Polsce ogromne zamieszanie.

A jakby to pani nazwała?

Prawdziwie negatywne konsekwencje polityki PiS są takie, że stracimy pieniądze z unijnego budżetu, z inwestycji, z turystyki, że inne kraje europejskie nie będą nam sprzedawać nowych technologii i zaczną utrudniać nam dostęp do własnych rynków. Osłabienie pozycji Polski już widać w sprawie pracowników delegowanych czy dostępu do rynku usług. W porównaniu z tym odebranie głosu ministrowi Jurgielowi czy Ziobrze nie odgrywa istotnej roli. To faktycznie byłaby sankcja, gdyby oznaczała odebranie prawa głosu jakiemuś polskiemu ministrowi czy całemu rządowi, który skutecznie negocjuje, walczy w Brukseli o polskie i europejskie interesy. Jednak obecny rząd i tak ze swojego prawa głosu nie korzysta, może poza próbami blokowania różnych europejskich decyzji, też zresztą nieudanymi. Tego głosu nie słychać w polityce energetycznej, klimatycznej, obronnej, czy w momencie decydowania o kształcie unijnego budżetu.

Wśród czworga posłów-sprawozdawców w pracach nad budżetem UE jest aż dwóch Polaków, tyle że obaj są politykami opozycji.

Konkretnie, Platformy Obywatelskiej. My jesteśmy w Europejskiej Partii Ludowej, europejskiej chadecji, najsilniejszej dziś we wszystkich instytucjach unijnych i – o paradoksie! – to PO a nie rząd walczy o to, żeby Polacy nie ucierpieli przez politykę PiS-u. Podczas gdy reprezentacja PiS jest dziś w eurosceptycznej grupie politycznej wraz z brytyjskimi konserwatystami, których zaraz w Unii nie będzie. I europosłowie tej partii ani się w prace nad budżetem nie angażują, ani w ogóle nie odgrywają żadnej znaczącej roli. Jednocześnie nie ma żadnej współpracy pomiędzy rządem, a naszymi sprawozdawcami budżetowymi.

Jan Olbrycht, który jest głównym sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego przy pracach budżetowych, to konserwatysta. W dodatku był kiedyś w AWS razem z wieloma dzisiejszymi politykami PiS-u. On nie lubi konfliktu politycznego i nie sądzę, żeby te kontakty z rządem utrudniał.

On tych kontaktów szuka, lecz nie ma żadnego odzewu z drugiej strony. Ja nie widziałam w przypadku żadnego innego kraju tak radykalnego przeniesienia wewnętrznego konfliktu politycznego na forum europejskie. Przedstawiciele rządu PiS nie szukają z nami żadnego kontaktu, nie współpracują, nawet nie udają. A przy okazji budżetu konsekwencje takiej polityki rządu są najbardziej bolesne dla obywateli. Polacy stają się zakładnikami konfliktów, które wywołuje Kaczyński.

Rozmawiał Cezary Michalski

Róża Thun: polityczka, działaczka organizacji pozarządowych. W PRL działała w opozycji demokratycznej, w latach 90. kierowała Polską Fundacją im. Roberta Schumana pracującą na rzecz integracji Polski z UE. W 2005 roku została Dyrektorem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. W latach 90. działaczka Unii Demokratycznej, a następnie Unii Wolności. Od 2009 roku działaczka Platformy Obywatelskiej i posłanka do Parlamentu Europejskiego z list tej partii w czasie dwóch kolejnych kadencji.

Fot. Flickr/PO

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Cezary Michalski

Eseista, prozaik i publicysta. W swojej twórczości związany m.in. z Newsweekiem i Krytyką Polityczną.

Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu.

Był redaktorem pism "brulion" i "Debata", jego teksty ukazywały się w "Arcanach", "Frondzie" i "Tygodniku Literackim" (również pod pseudonimem "Marek Tabor").

Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, "Życiem" i "Tygodnikiem Solidarność". W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury.

Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W latach 2006–2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety Dziennik Polska-Europa-Świat, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma.

Media Tygodnia
Ładowanie