Nie milkną komentarze polityków i publicystów na temat wczorajszego przesłuchania w prokuraturze Przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska w sprawie współpracy polskiego wywiadu z wywiadem rosyjskim. Z jednej strony zachwyt, że były premier wyszedł z tego starcia zwycięsko, że pokazał klasę polityczną, z jaką wciąż nie może równać się żaden polityk w kraju, zwłaszcza w partiach opozycyjnych. Trudno racji nie przyznać tym opiniom – Tusk, na luzie, z dystansem wypowiadał się w sprawach, w jakich jego byłym kolegom partyjnym nogi trzęsłyby się jak galareta. Wczoraj gołym okiem było widać, że król polskiej opozycji jest tylko jeden, inni to marnej jakości pretendenci, bez żadnych szans na tytuł. Dobra mina do złej gry Ryszarda Petru czy unikanie bezpośredniego spotkania przez Schetynę to coś, czego należało oczekiwać, podobnie jak słów uznania pod kątem byłego premiera wypowiadanych przez jego do niedawna najbliższych współpracowników.
Ja jednak zwróciłem dziś uwagę na to, jakim przekazem politycy partii rządzącej chcą rozbrajać tę bombę, która wczoraj okazała się mocniejsza niż przypuszczali. Od rana, jak mantrę, politycy PiS powtarzają slogan o tym, że wszyscy są równi wobec prawa i że wizyta Tuska w prokuraturze to nic innego jak zadośćuczynienie jego obowiązkom.
O tym, że w Polsce każdy jest równy wobec prawa usłyszeliśmy dziś z ust szefa MSWiA, Mariusza Błaszczaka, szefowej Kancelarii Prezydenta, Małgorzaty Sadurskiej czy szefa PiS-owskich internetowych trolli, Pawła Szefernakera. A mi, słysząc z ust polityków partii, która otwarcie i bezczelnie łamie Konstytucję, likwiduje trójpodział władzy i ogranicza prawa obywatelskie o równości wobec prawa, robi się autentycznie niedobrze. Na codzień bowiem władza PiS-owska wielokrotnie daje przykłady tego, że równość wobec prawa ich samych nie dotyczy. Przykładów można mnożyć.
Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego
Wszyscy pamiętamy wyrok sądu, skazujący byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników za nadużycia prawa. Instytucja powołana do celów politycznych, wielokrotnie stawiała się ponad prawem, a jej szefostwo bezkarnie prawo łamało.
Co z tego, jeśli świeżo wybrany prezydent z PiS, Andrzej Duda, kolegę ułaskawił jeszcze przed wydaniem wyroku przez sąd drugiej instancji, uniemożliwiając prawomocne skazanie partyjnego działacza, wiceprezesa partii, co oznaczałoby dla niego utratę mandatu. Równy wobec prawa? Wolne żarty.
Prawo nie jest najważniejsze czyli Morawiecki na deskach
Ledwie kilka miesięcy temu, wicepremier Morawiecki przekonywał w wywiadzie z Timem Sebastianem w Deutche Welle, że są rzeczy ważniejsze niż prawo, czym wprowadził swojego rozmówcę w konsternację.
Próby powoływania się na nazistowskie Niemcy czy na uprawnienie państwa, by ponad prawem stawiać arbitralnie wskazane dobro społeczne, perfekcyjnie pokazały, jak równość wobec prawa widzą działacze rządzącej partii.
Sądy partyjne czyli władza w sądzie zawsze wygra
Trwający niemal od samych wyborów proces likwidacji trójpodziału władzy oraz faktyczna likwidacja Trybunału Konstytucyjnego jako bezpiecznika i gwaranta praw obywatelskich to nic innego, jak kroki w kierunku zagwarantowania władzy przewagi w każdym sądowym sporze. Wszyscy są równi wobec prawa tak długo, jak nie wejdą władzy w drogę. Przekonał się o tym choćby kierowca Seicento w Oświęcimiu. Z kolei czyny po myśli władzy mogą liczyć na ulgowe traktowanie, jak choćby w przypadku spalenia kukły Żyda na wrocławskim rynku, gdzie prokuratura zadbała o to, by kara dla sprawcy była jak najniższa. Przykładów tego typu arbitralnego podejścia do wymiaru sprawiedliwości można już dziś mnożyć bez liku, a planowane ustawy likwidujące niezależność Krajowej Rady Sądownictwa czy reforma Sądu Najwyższego sprawią, że będą one nienormalną normalnością.
Bądź z nami, to Cię ochronimy
Gdy służby policyjne i prokuratura są skrajnie upolitycznione i ręcznie sterowane przez polityków partii rządzącej, można mieć pewność, że swoim włos z głowy nie spadnie. Można więc ściemniać w oświadczeniach majątkowych jak minister Szyszko, nielegalnie lobbować na rzecz powiązanych koncernów czy załatwiać niekompetentnym znajomym robotę w państwowych spółkach lub intratne kontrakty na dziwaczne projekty, tak jak w przypadku rodziny ministra środowiska. Można uciekać z miejsca spowodowania karambolu, rzucać bezpodstawne oskarżenia najwyższej wagi czy nie wykonywać wyroków sądów lub obowiązków wynikających z przepisów prawa, powołując się na radykalne poglądy, tak jak robi to minister Radziwiłł. W końcu władza ma monopol na rację, monopol na prawdę. Jeśli jesteś z władzą, to nic ci nie grozi.
Właśnie tak wygląda pisowska równość wobec prawa. Pocieszeniem niech będzie nadzieja, że gdy już władzę utracą, to prawo ich dosięgnie i sprawiedliwie za łamanie prawa zostaną rozliczeni. Oby tak się stało.
fot. P. Tracz / KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU