Choć oficjalna wersja jest taka, że w sprawie dyplomatycznych stosunków pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi wszystko jest w jak najlepszym porządku, to nietrudno zauważyć olbrzymią nerwowość w obozie władzy. Pojawiają się wzajemne oskarżenia, drobne szpile wbijane przez przedstawicieli jednych resortów w przedstawicieli resortów pozostałych. W sprawie nagle pojawia się też oskarżenie w kierunku prezydenta Dudy, który jak sobie nagle przypomniano w obozie władzy miał przecież po rekonstrukcji rządu przejąć na siebie więcej obowiązków związanych z reprezentowaniem Polski na arenie międzynarodowej.
Rano gościem Bogdana Rymanowskiego w “Jeden na Jeden” w TVN 24 był wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki, który sugerował, że ktoś w Ministerstwie Sprawiedliwości chce zrzucić winę za kryzys właśnie na resort ministra Czaputowicza.
– Wiele innych notatek docierało na czas. Każdy kto przeczyta tę notatkę, widzi że wątek ustawy [o IPN] jest poboczny, dyplomata kolejny raz to podnosi, a więc jest to świadectwo że temat jest znany od dawna. Oczywiście że wiedziało [Ministerstwo Sprawiedliwości]. Posługiwanie się takimi notatkami w kontaktach z prasą nie tylko jest łamaniem prawa i powinno się spotkać z zawieszeniem poświadczeń bezpieczeństwa przez kontrwywiad dla tych osób, ale jest też dowodem skrajnej nieodpowiedzialności. Ktoś próbuje zrzucić winę za własne niedopatrzenia na MSZ. Akurat jest to na pograniczu śmieszności – mówił Cichocki. Warto w tym miejscu przypomnieć, że chodzi o notatkę, która nie trafiła do kierownictwa PiS odpowiednio wcześniej, by ewentualnie zrewidować plany co do błyskawicznego przeprowadzenia ustawy o IPN przez Sejm.
Takie działanie do żywego przypomina obronę poprzez atak, tym bardziej, że wszyscy wiedzą, że feralna ustawa wypłynęła właśnie z resortu Zbigniewa Ziobry a Patryk Jaki, uważany za jednego z jej głównych autorów dostał polecenie, by na jakiś czas zniknąć z pierwszego planu polityków partii rządzącej. Biorąc pod uwagę jego ambicje z pewnością jest mu to bardzo nie na rękę.
O tym, że sytuacja jest naprawdę napięta świadczy jednak próba wmanewrowania w sprawę zaostrzenia stosunków dyplomatycznych z USA właśnie prezydenta Dudę. Portal Wirtualna Polska dotarł do anonimowego źródła w obozie rządzącym, które sugeruje, że w szczycie zawieruchy nad ustawą, jeszcze zanim prezydent zdecydował się ją podpisać a następnie skierować do marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego, bezpośrednio do Andrzeja Dudy chciał zadzwonić w tej sprawie sam Rex Tillerson, czyli Sekretarz Stanu USA. Polski prezydent miał tę propozycję zignorować, uzasadniając to niższą rangą rozmówcy z USA. To zachowanie miało rozwścieczyć amerykańską administrację, tym bardziej że jeszcze przed uchwaleniem w Sejmie ustawy, Tillerson, który gościł w Warszawie 26 stycznia miał już zwracać uwagę na jej zapisy. To z tego powodu właśnie Andrzej Duda miał zostać uznany przez Amerykanów za persona non grata i miał być głównym winowajcą obecnego stanu rzeczy i postawienia ultimatum, którego postawienie przedstawiciele rządu stanowczo dementują.
Komentarza ze strony Kancelarii Prezydenta nie udało się redakcji Wirtualnej Polski uzyskać. Żeby narracja się totalnie sypnęła należy się spodziewać dalszego udawania, że problemu nie ma. Bo przecież nie przyznają się, że totalnie dali ciała.
Źródło: 300polityka/Wirtualna Polska
Fot. M.Józefaciuk – Kancelaria Senatu
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU