Przecież nie trzeba było latem kłamać, że wirusa nie ma i nie trzeba się go bać. Przecież nie trzeba było rezygnować z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, co uczyniłoby epidemiczne ograniczenia zgodne z prawem, zamiast fastrygować system aktami prawnymi najniższej rangi, a takimi właśnie są rozporządzenia. Nie trzeba było przespać letniego spadku zakażeń i można było lepiej przygotować się do drugiej fali, która przyszła jesienią. Minister Szumowski odchodząc z urzędu nie musiał kłamać przed kamerami, że swojemu następcy zostawia kompleksowy system walki z koronawirusem – zostawił 6 stron A4 ogólników dotyczących mycia rąk.
Jesienią wrócił też chaos w nakładaniu i zdejmowaniu obostrzeń. Rząd ogłosił wytyczne: surowość zakazów i nakazów miała być zależna od liczby nowych przypadków. Przedsiębiorcy, którzy na tej podstawie chcieli planować swoją działalność, szybko przekonali się jednak, że rząd zupełnie nie trzyma się swoich własnych planów. Wiele decyzji o zamykaniu i otwieraniu różnych obszarów życia budziło uzasadnione wątpliwości. Czemu znów zamknięto kina, ale nie kościoły? Czemu kasyna pozostawały otwarte, gdy zamknięto wszystko inne?
Czy trzeba było marnować pieniądze na tymczasowy szpital na Stadionie Narodowym, jeśli pracuje na ułamek możliwości i zajmuje się jedynie lekkimi przypadkami? Czy trzeba było opracowywać system szczepień w taki sposób, aby starsi, schorowani a zatem najbardziej narażeni na zarażenie Covid-19 musieli podróżować po kilkaset kilometrów? Powiem wam – nie trzeba było, ale wielu ludziom zabrakło elementarnych kompetencji a dziś robią wszystko, aby odpowiedzialność przerzucić na kogoś innego.
Źródło: „Newsweek”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU