Nachodzi szkolny chaos – alarmuje Rzeczpospolita. Na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego nie wiadomo nawet, jaka temperatura spowoduje odesłanie dziecka do domu.
Rodziców czeka zaskoczenie, ponieważ na stronach internetowych podstawówek zaczynają się pojawiać informacje, że ze względu na epidemię przechodzą na tryb zmianowy – Zajęcia dla części uczniów będą się zaczynać o 7.30, a dla pozostałych po południu, po przeprowadzeniu dezynfekcji – pisze Rzeczpospolita. Rodzice uczniów idących na popołudniową zmianę będą musieli zapewnić im opiekę – Start szkoły lada dzień, a wielu rodziców wciąż nie wie, jak pogodzić pracę z wychowaniem dzieci i jak będzie wyglądała nauka – mówi gazecie Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji.
Jak pisze dziennik, przepisy Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) nie regulują nawet, jaka temperatura spowoduje, że uczeń nie będzie mógł wejść do szkoły. Ogólnie przyjmuje się 37,5 st. C. Z wyjaśnień opublikowanych przez MEN wynika jednak, że ten limit jest zbyt niski, bo taka temperatura może wynikać ze zdenerwowania czy przegrzania ucznia. Proponuje więc 38 st. – czytamy.
Uczniowie na lekcjach nie muszą nosić maseczek, w planie nie ma też testów na koronawirusa dla nauczycieli – Przy wysokiej transmisji wirusa wśród dzieci i młodzieży będziemy mieli do czynienia z wysoką falą zachorowań – ostrzega dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania UW.
Rozpoczęcie roku szkolnego komentował w radiu TOK FM immunolog dr. Paweł Grzesiowski, który zaznaczył, że chociaż dzieci przechodzą łagodnie zakażenie, to mogą intensywnie zarażać – Za chwilę możemy zobaczyć, że będzie nie 900 przypadków dziennie, tylko 1900. A to może być poważny problem, który będzie skutkował zamykaniem szkół – ocenił.
Źródło Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU