Podczas lipcowego kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Przysusze, prezes Kaczyński zapowiadał na jesień mocne przyspieszenie dalszych reform partii rządzącej i w związku z tym zapowiadał, że partia może się spotkać z szerokim niezadowoleniem oponentów politycznych. Wobec powyższego partia miała być zwarta i gotowa na odparcie ataków i pod żadnym pozorem nie wolno jej zatrzymywać się w swoich planach. Zabawne jest patrzeć na te zapowiedzi dzisiaj, gdy kluczowa z reform zapowiedzianych wówczas, czyli przejęcie kontroli nad władzą sądowniczą zostało zgaszone w zarodku przez “ich” prezydenta. Triumfalny pochód się zatrzymał mniej więcej na półmetku kadencji i od tamtego czasu cały czas jest pod górkę. Co więcej, na pierwszy plan wychodzą sprawy, których PiS z pewnością się nie spodziewał, mimo iż ostrzegali przed tym wszyscy eksperci i obserwatorzy. PiS przelicytował, przedobrzył i przesadził z propagandą sukcesu. Dziś zaczyna się to mścić i to w rozmiarach, których z pewnością nikt w obozie dobrej zmiany nie przewidział.
Co gorsze, wygląda na to, że w PiS zupełnie nie byli przygotowani na taki rozwój wypadków – odpowiedzią na uzasadnione protesty lekarzy jest skrajna arogancja i buta, połączona z przedstawieniem środowiska lekarskiego jako roszczeniowych młodziaków, którzy nie zasługują na lepszy los. Wygląda na to, że z braku pomysłu na reakcję postanowili zastosować te same metody co przy czarnej kampanii pijarowej wobec “nadzwyczajnej kasty sędziów”. W tym momencie już widać, że to wybór zły. Protest nie ustaje, a wręcz się zaostrza – na weekend zapowiedziane są pikiety w wielu miastach Polski, w których uczestniczyć będą osoby wspierające żądania lekarzy. Co więcej, lekarze to wierzchołek góry lodowej i lada moment na ulice wyjdą kolejne grupy zawodowe, ale o tym za chwilę.
Już z samymi lekarzami PiS może mieć problem, który zmusi ich do głębokiej defensywy. Tym bardziej, że jak donosi portal Money.pl, posiłkując się raportem Watch Health Care, Polacy jeszcze nigdy nie stali w tak długich kolejkach jak stoją dzisiaj. Nic więc dziwnego, że do protestu rezydentów, walczących o natychmiastowe zwiększenie nakładów na służbę zdrowia włączyć się mają wszystkie szpitale i przychodnie. Zdecydowała tak Naczelna Rada Lekarska.
Jutro, po raz pierwszy od 1989, po raz pierwszy do protestu włączą się wszystkie szpitale i przychodnie (plakaty, koszulki). #TOKFM
— Agata Tulewicz (@Tulilam) October 12, 2017
Dalsze ignorowanie młodych medyków może z kolei doprowadzić do zaangażowania się w protest także lekarzy specjalistów. Internauci już zwrócili uwagę, że ten sam prawicowy komentator, który jeszcze wczoraj bezpardonowo atakował młodych rezydentów (przez co stał się liderem opinii prawicowych mediów), dziś zmienia zdanie i podkreśla, że rezydenci walczą także w jego interesie.
Pan Książek wczoraj i pan Książek dziś. pic.twitter.com/o8BgoZOzza
— Bezczelny Lewak ™ (@BLewak) October 13, 2017
Kryzys wokół służby zdrowia nie traci więc impetu, a kto wie, czy nie rozleje się na cały kraj, do strajku generalnego lekarzy włącznie. Problem władzy polega jednak na tym, że aby spór uspokoić, muszą uchylić trochę państwowego skarbca i sypnąć groszem na lekarzy. A jeśli na lekarzy, to wypadałoby i na ratowników medycznych, pielęgniarki, fizjoterapeutów i pracowników szpitali. Lista długa ale to wcale nie koniec.
Dzisiaj “Fakt” donosi, że górniczy emeryci są oburzeni na rząd, że podzielił ich na lepszych i gorszych. W wyniku tego podziału jedni otrzymają 10 tys. zł rekompensaty za utracony węgiel a inni nie. Sprawa dotyczy 12 tys. górników, ale ta grupa zawodowa już nieraz udowodniła, że nawet gdy dotyczy niewielkiej stosunkowo grupy to potrafią być bardzo głośni i skuteczni w osiąganiu swoich postulatów. Protest z palonymi oponami w centrum Warszawy na przełomie października i listopada? Nie można wykluczyć.
Wisieńką na torcie jest zapowiadany przez “Solidarność” (tak, związek szefowany przez Piotra Dudę) protest pod Ministerstwem Finansów, zapowiedziany na 18 listopada 2017 r. Jest on istotny o tyle, że pracownikom skarbówki ustawowo nie wolno protestować i co do zasady nigdy tak otwarcie nie wchodzili w konflikt z karmiącym urzędników rządem. Tymczasem Tomasz Ludwiński, szef skarbowej “Solidarności” właśnie zgłosił do warszawskiego ratusza manifestację, podczas której oberwie się szefowi KAS Marianowi Banasiowi za skalę nieprawidłowości przy konsolidacji służb skarbowych oraz kolejne zamrożenie pensji, mimo deklarowanych podwyżek.
Czeka nas zatem gorąca politycznie jesień, podczas której wiele z masek tego rządu opadnie. Najwyższa pora.
fot. Shutterstock/wjarek
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU