– Mam nadzieję, że uda się ocalić TVN, bo od tego zależy równowaga medialna w Polsce, która i tak jest krucha. To jest obowiązek całego społeczeństwa, bo jeżeli to się nie uda, to jedynym źródłem informacji, a właściwie propagandy, będą media związane z władzą. – Z Renatą Kim dziennikarką tygodnika „Newsweek” i portalu „Onet” o projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, autorstwa Prawa i Sprawiedliwości i dziennikarstwie rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: W zeszłą środę w nocy grupa posłów PiS-u wniosła do Sejmu projekt zmiany ustawy o radiofonii i telewizji. W projekcie wskazano m.in., że „koncesja na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może być udzielona osobie zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego”. Czy jest to, jak sądzą niektórzy, tylko gra polityczna, mająca na celu przykrycie powrotu Donalda Tuska?
Renata Kim: Obawiam się, że nie. Moment złożenia takiego projektu na pewno nie był przypadkowy i miał na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od aktywności Donalda Tuska. Ale nie zmienia to faktu, że marzeniem Jarosława Kaczyńskiego jest pozbycie się TVN-u, gdyż jest to telewizja, która jest solą w oku Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem prezesa Kaczyńskiego przeszkadza w uprawianiu polityki. A więc zagrożenie nieodnowienia koncesji jest realne, bo wtedy prezes PiS zrealizuje swoją wizję mediów, które będą go tylko chwaliły, a nie krytykowały.
Projekt noweli entuzjastycznie poparł premier Mateusz Morawiecki. Natomiast wicepremier Gowin stwierdził, że jest mu przeciwny. Jak Pani ocenia szanse na to, że ustawa ta znajdzie wystarczające poparcie w Sejmie?
Owszem, wicepremier Gowin skrytykował projekt, ale chęć poparcia dla projektu zadeklarował Paweł Kukiz w zamian za głowę Jacka Kurskiego, który miałby zostać pozbawiony stanowiska prezesa TVP. Oczywiście jest to element targów politycznych, ale mam jednak nadzieję, że wszyscy posłowie, oprócz tych najbardziej wiernych Kaczyńskiemu, zastanowią się jak głosować. Bo zostaną w przyszłości z tego rozliczeni. Mam nadzieję, że uda się ocalić TVN, bo od tego zależy równowaga medialna w Polsce, która i tak jest krucha. To jest obowiązek całego społeczeństwa, bo jeżeli się to nie uda, to jedynym źródłem informacji, a właściwie propagandy, będą media związane z władzą. Już teraz jest tak, że w niektórych miejscach Polski, gdzie jest tylko TVP, mieszkańcy głosują na partię rządzącą, bo nie mają dostępu do innego przekazu medialnego, za to codziennie słyszą o olbrzymich sukcesach rządu na każdej płaszczyźnie. I o okropnej opozycji, która zagraża Polsce tak samo jak Europa.
W sprawie ustawy i koncesji dla TVN zabrała już głos ambasada Stanów Zjednoczonych. Dlaczego właśnie teraz PiS decyduje się na krok, który niewątpliwie zaogni i tak już napięte stosunki ze Stanami Zjednoczonymi oraz z administracją Joe Bidena?
Myślę, że w pierwszym pytaniu sformułował Pan odpowiedź. To znaczy, że był to odpowiedni moment, w którym należało odwrócić uwagę od Donalda Tuska. Jest to też moment, w którym PiS wywołuje kolejną wojenkę, bo niedawno była ustawa o zwrocie majątków, która wywołała konflikt dyplomatyczny z Izraelem. To pokazuje olbrzymią niekompetencję rządzących, którzy wywołują konflikt ze Stanami Zjednoczonymi, a potem się dziwią. Warto też wspomnieć, jakie były reakcje polskiej administracji po zwycięstwie Joe Bidena – nie było zachwytu, że odszedł populista Donald Trump. Joe Biden jest zupełnie inny, głosi wartości, z którymi Kaczyński walczy w Polsce. To się nie podoba partii rządzącej. Myślę, że wyborcom PiS-u działania wymierzone w TVN mają pokazać, że obóz rządzący jest silny i podniósł polską politykę zagraniczną z kolan i nie boi się przeciwstawić takiemu mocarstwu jak Stany Zjednoczone.
Co może się stać z TVN-em, jeśli nie otrzyma koncesji, a ponadto zostanie znowelizowana w proponowany sposób ustawa o radiofonii i telewizji? Czy telewizja ta może nadawać z zagranicy i stać się czymś w rodzaju Radia Wolna Europa?
Wolałabym nie rozpatrywać takiego scenariusza, bo sądzę, że jeżeli zaczniemy dopuszczać do siebie taką myśl, że TVN-u nie będzie, a społeczeństwo nie wyjdzie na ulicę broniąc stacji, to by oznaczało, że w tej chwili już przegraliśmy. I że Jarosław Kaczyński może zrobić taką rewolucję polityczną jak w Rosji czy na Węgrzech i zniszczyć niezależne media. Myślę, że nie powinniśmy zadawać nawet sobie takiego pytania, gdyż to od nas zależy, czy obronimy TVN, który jest naszą telewizją i daje nam możliwość zobaczenia świata od innej strony, niż chciałby tego prezes Jarosław Kaczyński.
Jeżeli się weźmie pod uwagę sposób, w jaki PiS podporządkował sobie najważniejsze instytucje państwowe, nasuwa się pytanie, że może jednak polskie społeczeństwo się godzi na rewolucję polityczną prezesa Kaczyńskiego?
Ja się nie godzę. Mam pełną świadomość, że przez ostatnie 6 lat było mnóstwo protestów przeciwko działaniom PiS-u, które łamały konstytucję i niszczyły sądy, podporządkowywały prokuraturę Zbigniewowi Ziobrze, zniszczyły media publiczne. Obywatele wychodzili na ulicę i za każdym razem przegrywali, ale TVN jest ostatnim elementem, którego PiS nie może sobie podporządkować. Bo jeżeli nie będzie wolnych mediów to przestaniemy istnieć jako społeczeństwo, które ma jakąkolwiek szansę na dobrą przyszłość.
Jakie jeszcze media mogą stać się celem Zjednoczonej Prawicy w ramach walki z tzw. „obcym kapitałem”? Czy obóz rządzący może faktycznie dążyć do likwidacji Onetu, Faktu, Oko.Press, Newsweeka, Polityki lub Gazety Wyborczej za to, że śledzą i obnażają nadużycia władzy?
Tak. Od lat słyszymy, że te media należy zrepolonizować. Jesteśmy kolejni na liście.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU