Prawo i Sprawiedliwość na każdym kroku podkreśla, że wola suwerena jest dla niego nadrzędna. To właśnie wola ludu, zademonstrowana w wolnych wyborach wyniosła partię Kaczyńskiego ku władzy. Za każdym razem, gdy opozycja lub opinia publiczna śmie PiS krytykować, politycy tej partii natychmiast odsyłają wszystkich do tej mitycznej woli suwerena.
Czołowi politycy obozu rządzącego nieraz twierdzili, że ponad prawem jest wola narodu. Jak się jednak okazuje, dla PiS punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Póki co do kosza trafił obywatelski projekt ustawy komitetu “Ratujmy kobiety”, referendum w sprawie powiększenia Warszawy zostało przez wojewodę mazowieckiego zamrożone, były również problemy z publikacją wyników referendum w Legionowie, w którym mieszkańcy zmiażdżyli pomysł PiS o włączeniu ich miejscowości do stolicy.
PiS stoi teraz przed bardzo trudnym sprawdzianem. Mianowice dziś Związek Nauczycielstwa Polskiego wraz partiami opozycyjnymi złożył w Sejmie 900 tysięcy podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie planowanej reformy oświaty.
Spin doktorzy PiS zapewne wyciągną jako kontrargument postępowanie poprzedniej koalicji PO-PSL. Jednakże jest to obrona na zasadzie “U Was też biją murzynów”, zwłaszcza w obliczu, że Prawo i Sprawiedliwość rządzi już ponad półtora roku i ciągłe obwinianie poprzedników za swoje porażki jest co najmniej groteskowe.
Partia Kaczyńskiego znalazła się w trudnym położeniu. Prezes z pewnością nie życzy sobie żadnego plebiscytu, gdyż jego wyniki stosunkowo łatwo byłoby przewidzieć. Przeprowadzenie referendum nie wchodzi w grę, gdyż ryzyko sromotnej porażki reformy minister Anny Zalewskiej jest wysokie.
PiS najchętniej zmieliłby te podpisy w niszczarce, tylko że w ten sposób daje opozycji bardzo potężny oręż w walce politycznej. Cała narracja o słuchaniu suwerena staje się mocno zagrożona.
Należy pamiętać, że aby wyniki referendum były wiążące, musi w nim wziąć udział przynajmniej połowa obywateli. Kaczyński ma zatem opcję na rozpisanie referendum, przy jednoczesnym zniechęcaniu własnego elektoratu do wzięcia w nim udziału.
W takim układzie dobra zmiana mogłaby się zasłonić, że wola ludu została zrealizowana, niestety wynik nie jest ważny, gdyż frekwencja nie dopisała. Czyli coś na zasadzie chcieliśmy dobrze, ale niestety się nie udało.
Jest to jednak strategia szalenie ryzykowna. Dlatego też stawiam dolary przeciwko orzechom, że jeszcze dziś w mediach narodowych rozpocznie się kampania wymierzona w poprzednie rządy, które nie ogłaszały referendum, mimo zebrania przez obywateli wystarczającej ilości podpisów. Ewa Bugała lub inny bulterier Wiadomości TVP zacznie budować narrację, że na referendum jest już za późno, że trzeba słuchać głosu ludu, ale w przeddzień wprowadzenia reformy spowoduje to niepotrzebny chaos. Czyli PiS chce i słucha woli ludu, ale w tym przypadku ma miejsce wyjątek. Dla dobra suwerena referendum się zatem nie odbędzie. Pytanie jednak czy “ciemny lud to kupi?”. Mam co do tego poważne wątpliwości.
Podobnie zresztą jak w przypadku braku poparcia dla Donalda Tuska przez polski rząd usłyszymy ogromną ilość manipulacji, półprawd i kłamstw, których wiarygodność będzie mniej więcej na poziomie Antoniego Macierewicza, który zaciekle bronił swojego pupila Misiewicza.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że i tym razem dobra zmiana potknie się o własne nogi. W końcu jak mówi stare polskie porzekadło: “Jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu”.
fot. Rafał Zambrzycki
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU