Dnia 9. grudnia Rafał Trzaskowski zaskarżył do sądu decyzję wojewody w.s. organizacji Marszu Niepodległości. Ponad 400 tysięcy złotych – zwrotu takiej kwoty będzie domagać się warszawski Ratusz od rządzących.
Tegorocznemu Marszowi Niepodległości towarzyszyło duże organizacyjne zamieszanie. Najpierw okazało się, że zgoda na cykliczny charakter marszu wygasła, później wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł podpisał decyzję o rejestracji zgromadzenia cyklicznego “Marsz Niepodległości”. Decyzję PiS-owskiego wojewody zaskarżył Rafał Trzaskowski i wygrał we wszystkich instancjach.
Rządzący znaleźli na to sposób – nadali wydarzeniu charakter państwowy, co władzom Warszawy związało ręce. Organizacja trasy marszu narodowców była jednak po stronie miasta – chodziło m.in o usunięcie materiałów budowlanych z ronda Dmowskiego, koszy i ławek, by nikt z maszerujących nie został “sprowokowany” do ich użycia. Prezydent Warszawy od początku zapowiadał, że będzie domagał się zwrotu środków, które zainwestował Ratusz w to przedsięwzięcie.
I jak powiedział – tak zrobił. 9. grudnia Rafał Trzaskowski zaskarżył do sądu decyzję wojewody w.s. organizacji Marszu Niepodległości. A chodzi o niezłą sumkę, bo o ponad 400 tysięcy złotych. – Oszacowaliśmy te koszty dokładnie – to 416 tys. zł. W tej chwili sprawa została skierowana do sądu. Czekamy na orzeczenie sądowe – jeżeli sąd się przychyli do naszego zdania, że wojewoda nie mógł tego typu decyzji podjąć i przerzucać kosztów na nas za swoją decyzję – będziemy się domagali od wojewody zwrotu kosztów – poinformował Rafał Trzaskowski.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
