Urzędnicy ratusza interweniują
Jak informuje gazeta, urzędnicy pierwszy raz interweniowali o 16:30. Arkadiusz Łapkiewicz, dyrektor Zarządu Terenów Publicznych twierdził, że narodowcy instalują statywy z głośnikami, które mocują taśmą do słupów ulicznych. Nie mieli na to pozwolenia, a taka prowizorka mogła być niebezpieczna dla przechodniów. Organizatorzy zagłuszania nie chcieli ich zdjęć, więc Łapkiewicz zwrócił się do policjantów z prośbą o reakcję.
– Policjant ograniczył się jedynie do oświadczenia, że należy udać się do Komendy Rejonowej Warszawa celem złożenia zawiadomienia o nielegalnym zajęciu pasa ruchu drogowego, a sam nie podjął żadnych czynności – pisze “Wyborcza”.
O godz. 17 Łapkiewicz wysłał zawiadomienie na komendę. – Zastrzeżenia składaliśmy też telefonicznie do centrum dowodzenia policji. Bez skutku – mówi “Wyborczej” rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk. Policja przekazała informację, że patrol będący na miejscu nie stwierdził nieprawidłowości. Przedstawiony przez stołeczny ratusz przebieg wydarzeń kłóci się z wersją podawaną przez policję. Rzecznik nadk. Sylwester Marczak twierdził, że nie było interwencji. Według przepisów ustawy o zgromadzeniach, to policja odpowiada za bezpieczeństwo uczestników legalnych manifestacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU