Władimir Putin żyje w ciągłym strachu, który wynika z jego obawy o… otrucie. O kulisach “kuchni” zbrodniarza opowiedział ekspert i dziennikarz Witold Szabłowski.
Fakt, że Władimir Putin nie ufa nikomu, jest niepodważalny. Zbrodniarz musi przez 24 godziny na na dobę drżeć o własne życie, na co nie brakuje dowodów. Pierwszy z brzegu? Wszelkie rozmowy przy stole z generałami oddalonymi od prezydenta Rosji o dobrych kilkanaście metrów. Inny przykład? Osławiony już wiec na Łużnikach, na którym Putina chroniła kuloodporna klatka.
Możliwości zamachu jest jednak więcej i Putin doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Zdaniem Witolda Szabłowskiego, autora książek “Rosja od kuchni” oraz “Jak nakarmić dyktatora?” zbrodniarz najbardziej boi się otrucia.
– KGB ma specjalne laboratorium, które zajmuje się wyłącznie testowaniem nowych trucizn. Otruć Władimira Putina byłoby jednak niezwykle trudno. Nie tyka niczego, czego nie przygotowałby mu jeden z jego osobistych kucharzy, tzw. liczników – powiedział ekspert.
Według Szabłowskiego kulinarna skromność Putina nie wynika z jego upodobań, lecz z lęku. – Władimir Putin pozuje na ascetę, który wypije co najwyżej kieliszek wina albo lampkę szampana na Nowy Rok. Dla obecnych czasów symboliczne jest co innego — przeterminowane o osiem lat racje żywnościowe, jakie ukraińscy żołnierze znaleźli przy rosyjskich – powiedział dziennikarz.
Czytaj również:
Źródło: buisnessinsider.com.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU