Lider spadkobierców Wincentego Witosa ma naprawdę poważne kłopoty. Zmarnował całą poprzednią kadencję Sejmu na traktowanie poważnie bredni o tym, że PSL może na scenie politycznej zastąpić PO, które opowiadali mu wyrzuceni z Platformy Jacek Protasiewicz i Michał Kamiński. Zamiast ciężko pracować na poziomie gmin, aby PSL miało tam jeszcze cokolwiek do powiedzenia, wolał opowiadać, że jego partia jest partią miejską, bo Protasiewicz został posłem z Wrocławia, choć jego mandat do końca nie był pewny. Zamiast twardo stąpać po ziemi, wolał marnować czas na żebranie o polityczną protekcję Donalda Tuska.
Prezes PSL może mówić, że nie rozmawia o koalicji z PiS, ale ryzyko, rozminięcia się z nastrojami we własnym zapleczu parlamentarnym jest większe niż kiedykolwiek.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU