Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki dał prztyczka w nos Zbigniewowi Ziobrze. Dał jasno do zrozumienia, że minister nie przykłada się do pracy.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odrzucił w zeszłym tygodniu skargi Polski i Węgier na mechanizm warunkowości, czyli regułę “pieniądze za praworządność”. Kilkadziesiąt minut później konferencję prasową zwołał Zbigniew Ziobro i zaczął bić w premiera Mateusza Morawieckiego. Przypomniał, że to szef rządu na unijnym szczycie w 2020 r. zaakceptował takie zasady gry.
– Jest to więc też dowód na błąd, bardzo poważny, polityczny, mogę powiedzieć historyczny błąd premiera Morawieckiego, który wyraził akceptację na szczycie w Brukseli w 2020 roku dla wprowadzenia tego rodzaju rozporządzenia, które dzisiaj już służy do tego, aby wywierać presję – powiedział minister sprawiedliwości.
Z kolei w pewnym sensie w obronie Morawieckiego stanął Jarosław Kaczyński. – To zdarzenie może być przedmiotem dyskusji, na przykład wewnątrz naszej koalicji, rządu, ale jestem zawiedzony tym, że takie oświadczenia padają publicznie, bo to na pewno naszej wspólnej sprawie, a tą wspólną sprawą jest między innymi utrzymanie naszej suwerenności – mówił w Polskim Radiu.
W sobotę zebrał się zarząd Solidarnej Polski i podjął trzy uchwały. Politycy skupieni wokół Zbigniewa Ziobry domagają się “odrzucenia szantażu unijnych instytucji”, zgłoszą swoją ustawę o Sądzie Najwyższym i chcą rezygnacji z unijnej polityki klimatycznej. Wcześniej minister sprawiedliwości mówił o wyznaczeniu “czerwonych linii” obecności formacji w rządzie.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU