Wyciek kompromitujących maili, konflikt z Unią Europejską, upolitycznienie Trybunału Konstytucyjnego i sądownictwa – PiS-owi poważnie nie zaszkodziła żadna afera. Jest jednak coś, co spędza sen z powiek polityków partii rządzącej.
PiS przerażony inflacją
Specyfiką PiS jest to, że ma swój twardy elektorat, którego nie rusza żadna afera. Cokolwiek by się nie działo, wierni wyborcy znajdą usprawiedliwienie i pójdą zagłosować na Jarosława Kaczyńskiego i spółkę. Nie rusza ich latający marszałek Kuchciński, upolitycznianie sądów, marnotrastwo milionów złotych czy skłócenie Polski z całym światem. Jest jednak coś, na co ci wyborcy zwrócą uwagę – ceny. Jeśli polityka rządu uderzy w ich portfele, to i oni poczują się zdradzeni.
PiS doskonale wie, zresztą potwierdzają to sondaże, że to właśnie inflacja jest największym zagrożeniem dla utrzymania władzy. A ta cały czas rośnie – ceny towarów i usług w listopadzie wzrosły w Polsce o 7,7 proc. Rok do roku.
– Koszty społeczne, a potem polityczne będą ogromne. Tak duże, że Polacy nie zniosą podwyżek cen energii, a my przez to możemy stracić władzę. Prawica, jeśli przegra wybory, to przez ceny energii i ciepła – mówi portalowi Gazeta.pl jeden z posłów PiS. To dlatego PiS ruszył z nową inicjatywą, tzw. „Tarczą antyinflacyjną”. Jednak i w szeregach PiS jest świadomość, że nie jest to tylko doraźne zaleczenie objawów.
– Idzie fala podwyżek. Ta „tarcza” to nie jest rozwiązanie problemu, ale łata na parę miesięcy. Jest czasowa, a podwyżki będą długotrwałe. Jej skala i tak jest za mała, by zrekompensować ludziom podwyżki cen – mówi Gazecie.pl polityk z obozu władzy. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że wprowadzając tarczę PiS chce po prostu przeczekać kilka miesięcy z nadzieją, że problem sam się rozwiąże.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU