– Ja prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą, czyli dostanę jednorazowo 3010 zł brutto. Wystarczy na ZUS przez dwa miesiące i to jest wszystko za te pieniądze. To w żaden sposób nie rekompensuje strat firm związanych z turystyką wodną nad Odrą – tłumaczy.
Właściciel wypożyczalni łodzi i kajaków mówi, że w sezonie odbiera po sto telefonów dziennie od zainteresowanych taką formą wypoczynków. Teraz nikt nie dzwoni. – Nie wiem, co będzie w styczniu, w lutym, jak ja popłacę leasingi i kredyty – mówi załamany.
Ryszard Fertała prowadzi nad Odrą małą gastronomię połączoną z wypożyczalnią sprzętu pływającego. – Propozycja 3010 zł, czyli na rękę jakieś 2200 zł, to jest żadna propozycja. Ja tylko w sierpniu i wrześniu miałem zarezerwowanych 40 imprez: imieniny, urodziny nawet po sto osób. Wszystkie zostały odwołane – opisuje.
Warunkiem otrzymania wsparcia ma być opłacanie składek w ZUS. To kolejny problem, bo branża wielu pracowników sezonowych, studentów, na umowę-zlecenie. To automatycznie ich wyklucza z pomocy. W ocenie przedsiębiorców, jeśli rząd nie zaoferuje realnego wsparcia, wiele firm zbankrutuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU