Są dwie kampanie – Rafała Trzaskowskiego i Jarosława Kaczyńskiego (Andrzej Duda przestał się liczyć dla własnego sztabu) i kampania wszystkich pozostałych kandydatów samych ze sobą, bo nawet nie między sobą, ponieważ każdy boi się, że ten inny zabierze mu jego 4%.
Wiara w zwycięstwo Andrzeja Dudy musi być w szeregach Prawa i Sprawiedliwości jeszcze bardziej wątła niż uczciwość członków tej partii, skoro jej lider postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, umoczył gon kota w atramencie i wysmarował kilkustronicowy list do swoich totumfackich.
Urzędujący prezydent czytając wynurzenia swojego pryncypała musiał się kilka razy spocić, skoro chwilę potem wystąpił na placu zabaw i otoczony smutnymi dziećmi straszył małżeństwami jednopłciowymi. Co mają w głowach ich rodzice, skoro pozwolili na tak ordynarną nikczemność z ich udziałem? Wolę nie wiedzieć.
Nie miejmy złudzeń: To jest ostatni akt desperacji całego obozu dzisiejszej władzy. Jeśli straszenie LGBT i odebraniem 500+ nie zadziała, dla Andrzeja Dudy i jego zaplecza pozostanie tylko kryminał albo kaftan. Pojawi się też zapewne sztabowa wrzutka pt. „żona Andrzeja atutem męża i wizytówką kraju”, ale problem w tym, że zamilkła pięć lat temu tuż po tym, gdy oznajmiła, że nie boi się Jarosława Kaczyńskiego.
Uważam, że Polacy już nie boją się odebrania 500 zł na dziecko, a straszenie „ideologią LGBT” może okazać się równie nieskuteczne, co niedawna próba straszenia uchodźcami – to już nie zażarło. Jarosław Kaczyński od trzech dekad żyjący na koszt państwa nie zrozumiał, że straszenie homoseksualistami zadziałało rok temu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, ponieważ była gospodarcze prosperity i można było zająć ludzi bzdurami. Dziś Polacy bardziej niż gejów i lesbijek boją się kuriera, który przywiezie wypowiedzenie z pracy i karton z rzeczami.
Nie znam żadnego homoseksualisty, który skrzywdził dziecko lub całą rodzinę. Mogę za to wymienić nazwiska kilkunastu polityków PiS, którzy nie lubią ludzi, oszukują ich i okradają oraz takich, którzy w imię chrześcijańskich wartości i troskę o rodzinę, biją i zdradzają swoje żony oraz znęcają się nad dziećmi.
Politycy PiS używają określenia „ideologia LGBT”, ponieważ z badań wyszło, że Polacy nie boją się homoseksualistów, ale już słowo „ideologia” powoduje u nich ciarki na plecach, choć nawet nie wiedzą, co znaczy to słowo. Rządzą nami moralni degeneraci z krwią za pazurami. Z czyją krwią? Tych wszystkich, którzy z powodu braku tolerancji dla ich orientacji, podejmują próby samobójcze – zbyt często udane. Gwarantuję, że jeśli zapytacie Andrzeja Dudę, co to jest ideologia LGBT, ucieknie, ponieważ on sam nie wie. Tak samo jest w innych sprawach.
Mówi o „komuchach w sądach”, a był wiceministrem sprawiedliwości razem z komunistycznym sędzią Andrzejem Kryże – synem komunistycznego zbrodniarza w sędziowskiej todze Romana Kryże. Człowiek honoru wtedy podałby się do dymisji albo dziś siedziałby cicho.
Czy mnie dziwi, że sztabowcy Andrzeja Dudy robią sobie zdjęcia ze zdjęciem Rafała Trzaskowskiego? Ależ skąd. Dziś zdjęcie z ich pryncypałem to obciach, a Trzaskowski jest na fali. Jego przeciwnikiem nie jest dziś Duda – jest nim Kaczyński. To między nimi rozegra się batalia o przyszłość naszego kraju w najbliższych latach. Pozostali kandydaci nie próbują ich nawet dogonić – chcieliby cofnąć kalendarz, aby przez marne wyniki wyborcze nie stracić twarzy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU