Politykom, którzy zgłaszają potrzebę regulowania seksualności, prokreacji czy spraw obyczajowych nie chodzi o jakiekolwiek dobro, poza dobrem własnym i innych ludzi u władzy. Nie mają znaczenia – humanitarne traktowanie przedwcześnie narodzonych, prawo do życia czy ochrona dzieciństwa przed seksualizacją przez edukację. Chodzi o zwiększenie kontroli. O wpływ na prywatne życie obywateli i obywatelek. Sprawy określane światopoglądowymi nie dotyczą tylko kobiet, ludzi LGBT czy mniejszości religijnych. To nasze wspólne sprawy.
W liberalnym państwie politycy mogą być dla obywatela niewidzialni. Wiele osób nie interesuje się sprawami publicznymi. Większość życia trwają w złudzeniu, że władza do niczego nie jest potrzebna i wszystko jedno kto ją sprawuje. Kiedy dochodzą do niej ludzie pozbawieni samokontroli, przejawiający autorytarne tendencje, nikt nie ma szansy zostać obojętnym wobec prawa.
Protest Kobiet – troska o życie to tylko przykrywka
Mylą się ci, którzy sądzą, że restrykcyjne przepisy związane ze sferą seksualności i prokreacji uchwalane są z zamiarem skrupulatnego ścigania winnych nielegalnemu przerywaniu ciąży, czy rozprowadzaniu tabletek ,,dzień po”. Politycy nie chcą zmniejszać ilości dokonywanych aborcji i komplikacji zdrowotnych wywołanych nieprawidłowym stosowaniem antykoncepcji. Oni doskonale wiedzą, że takie decyzje sprowadzą to wszystko do podziemia. Im większe grupy ludzi się w nim znajdą, tym lepiej, bo mało obywateli pozostanie bez winy, neutralna wobec wymiaru sprawiedliwości.
Nie same konsekwencje łamania prawa, ale groźba ich poniesienia są skutecznym narzędziem wymuszania obywatelskiego posłuszeństwa. Może być używana w dowolnych sprawach i sytuacjach, przez władzę każdego szczebla, od urzędników, prokuratorów, sędziów, policjantów, po lokalnych i państwowych polityków. A jeśli tak, to zagrożenie stanowi każdy, kto chce zaszkodzić drugiemu lub okrężnie pomóc swojej sprawie administracyjnej czy sądowej. W takim państwie nie można mieć zaufania do krewnego, sąsiada, szefa i współpracowników.
Pożyteczni idioci kleryków i polityków
Większość roztrząsa, czy można usuwać ciążę na podstawie tego co sami by zrobili. Niektóre osoby odczuwają autentyczną troskę o życie, które mogłoby się rozwinąć i popierają jego ochronę. Ideały, którymi księża obwarowują typowo polityczne projekty takie jak ustawy antyaborcyjne, trafiają do rzeszy wrażliwych. Niektórzy mężczyźni nie radzą sobie z marginalizacją roli ojca i chcą mieć większy wpływ. Inni wspierają pomysły polityków w sposób wyrachowany, sądząc, że chodzi jedynie o władzę nad kobietami. Nie odpowiada im, że pomimo zdominowania sfer życia społecznego, nie udało im się zapanować nad kwestią rozmnażania, o którym, w związku z biologią, decydują kobiety.
Ta moralno-obyczajowa broń, będzie używana również przeciwko nim. Większość projektów uwzględnia karanie nie tylko kobiet, ale i tych, którzy im pomagają. A na aborcji i antykoncepcji się nie skończy.
Od praw kobiet się nie zaczęło i na prokreacji nie skończy
Władzy nigdy dość. Tego typu kontrrewolucje kulturowe przeprowadzane są małymi krokami. Najpierw przerywanie ciąży, regulowanie i eliminowanie zabezpieczeń przed zapłodnieniem, leczenie uzależnione od nieweryfikowalnego sumienia. Ograniczanie kultury poprzez promowanie koncepcji obrażania uczuć religijnych. Z czasem, na tej fali, cenzura internetu, zakaz oglądania i rozpowszechniania najpierw pornografii, potem erotyki, zakaz sprzedawania mięsa i organizowania imprez w okresie katolickiego postu, czy odsłaniania ramion i kolan w religijne święta. Zakaz korekty płci oraz restrykcje wobec badań nad wpływem kultury na normy i role płciowe. Eliminowanie działalności stowarzyszeń wspierających osoby LGBT, ale i wszystkich, niekatolickich, które mają cokolwiek wspólnego z przemocą w rodzinie i wychowaniem. Nakaz katolickiego pochówku dzieci. Powoli, stopniowo, wprowadzanie utrudnień w kwestii rozwodów oraz konkubinatów. Można sobie wyobrazić chociażby utrudnienia zakupu samochodu lub mieszkania przez osoby niespokrewnione. W każdym przypadku, wielu uzna, że jeszcze nie czas na protesty, jeszcze da się z tym żyć. Któregoś dnia się tu podusimy. Możliwość krzywdzenia ludzi przez widzimisię władzy będzie nas otaczała z każdej życiowej strony.
Promocja podwójnej moralności
Obywatel uwięziony pomiędzy własną etyką i biologią, a restrykcyjnym prawem państwowym i łaską lub niełaską innych ludzi, to obywatel, któremu pozostaje głównie wiara. Poza możliwością pomocy ze strony neutralnej światopoglądowo służby zdrowia, edukacji i opieki społecznej, zostaje modlitwa o łaskawy los. W taki sposób skorzystać chce większość hierarchów kościoła katolickiego. Po co ewangelizować, kiedy można wspierać gotowe rozwiązania. Kara Boża to coś czym trudniej straszyć, niż karą pozbawienia wolności. Dlatego z większości ambon wspierany jest pseudoprawicowy, autorytarny system.
Ale księżom, tak jak politykom, nie chodzi tylko o bezpośrednią kontrolę. Wiedzą, że prawo nie wyeliminuje niepożądanych przez nich zachowań. Wspierają fałszywą moralność. Ludzie mają się sami kontrolować lub kontrolować siebie wzajemnie – szantażem i ostracyzmem.
W świecie, w którym obywatel ma swobodę w podejmowaniu decyzji, wielu ludzi nie wstydzi się mówić publicznie o dokonanej aborcji, wczesnej inicjacji seksualnej lub rozpadzie małżeństwa. W państwie, w którym są to przestępstwa, w sferze deklaracji wszyscy są praworządni. Prywatnie, nieoswojeni z wieloma ludzkimi problemami i niewyedukowani, stają się podatni najprostszej manipulacji.
Na każdego znajdzie się taki paragraf, który zmusi do popierania władzy
Dlatego w protestach kobiet nie chodzi o indywidualne poglądy na temat życia. Nie chodzi jedynie o patriarchat, czyli walkę o utrzymanie władzy nad kobietami. Politycy i część kleru mają gdzieś jakiej płci i w jakim wieku są ludzie, nad którymi chcą mieć przewagę. W zglobalizowanym świecie ich wpływ na indywidualne losy jest coraz mniejszy, a chcą go odzyskać, krok po kroku ingerując w sferę obyczajową.
Wszystko po to, żeby niezależnie od poglądów, każda Polka i Polak na zawołanie wyrażali poparcie ich działań. Mają przymykać oczy na wszelkie finansowe lub międzyludzkie świństwa, jakie popełnią sprawując urzędy. Chodzi o możliwość znalezienia haka i ucieszenia każdego, kto potrafi się im sprzeciwić.
Im mniej miejsca na indywidualne decyzje i własne sumienie, tym więcej miejsca dla cwanych ministrów, posłów lizusów, niekompetentnych prezesów, wójtów złodziei, niezrównoważonych prokuratorów czy policjantów sadystów. Spierając się o aborcję, antykoncepcję, edukację seksualną, związki partnerskie, pornografię, prostytucję, uczucia religijne i klauzule sumienia warto pamiętać, że regulacje w tych obszarach pchają w uzależnienie od ludzi, z którymi nie chcemy mieć do czynienia.
fot. Trybex
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU