Po wielkich bojach i z łaską prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie włamania na telefon Krzysztofa Brejzy. Przy okazji złamano przepisy.
Eksperci z kanadyjskiego laboratorium Citizen Lab ustalili, że na telefon senatora Krzysztofa Brejzy włamywano się 33 razy i infekowano Pegasusem. Polityk był inwigilowany w trakcie kampanii wyborczej w 2019 r., gdy kierował pracami sztabu.
Przeboje z zawiadomieniem
We wrześniu ubiegłego roku Dorota Brejza, prawniczka i żona senatora reprezentująca go w sprawie, złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Nieustalone osoby miały włamać się do telefonu i ujawnić innym osobom prywatne informacje. Pocięte i zmanipulowane SMS-y pokazywała TVP.
Zawiadomienie przez kilka tygodni krążyło między prokuratorami w Bydgoszczy, Gdańsku, Łodzi oraz Prokuraturą Krajową. W finale pochyliła się nad nim 23 listopada prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim.
Decyzję o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa prokuratura musi wydać i doręczyć najpóźniej w ciągu sześciu tygodni od otrzymania zawiadomienia. W tym przypadku termin ten mijał 4 stycznia 2022 roku – pisze “Gazeta Wyborcza”. Ostatecznie śledztwo w Ostrowie Wielkopolskim ruszyło 18 stycznia, czyli dwa tygodnie po terminie.
Była zwłoka, ale nie będzie kar
16 stycznia Dorota Brejza złożyła skargę na bezczynność. Żądała także wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec odpowiedzialnych za zwłokę. Wnosiła też o rozważenie, czy nie doszło do przestępstwa niedopełnienia obowiązków. Skarga była rozpatrywana w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi. Prokuratura potwierdziła, że śledczy z Ostrowa Wielkopolskiego nie dochowali sześciotygodniowego terminu.
Łódzka prokuratura w piśmie skierowanym do Doroty Brejzy dowodzi, że sześć tygodni zapisane w kodeksie to “jedynie instrukcja dla śledczych”, a przekroczenie tego terminu pozwala złożyć zażalenie i zdyscyplinować prokuratorów. W ocenie prokuratora rozpatrującego zażalenie nie ma podstaw do kar dyscyplinarnych, choć doszło do zwłoki. Prokuratura pisze, że śledczy “realizowali niezbędne działania”, by “sprawdzić okoliczności objęte zawiadomieniem”. Szczegółów jednak nie podaje.
Śledztwo trwa już dwa miesiące, ale Brejzowie nie mają pojęcia, co się w nim dzieje. Dorota Brejza zwróciła się do prokuratury o udostępnienie akt śledztwa – Do dziś nie dostałam żadnej odpowiedzi – mówi “Wyborczej”.
Czytaj również:
- Dziennikarka wprost zapytała Pieskowa o jego łgarstwa. Sługus Putina zaserwował jej potok żenujących bredni
- Świetna akcja hakerów z Anonymous. Przejęli rosyjskie drukarki, do tysięcy Rosjan trafił TEN komunikat
- O partnerce Putina za chwilę może być głośno. Przyjaciele błagają ją, by powstrzymała zbrodniarza
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU