– Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, jak również złożył wyjaśnienia. Podejrzany wskazał, że wypowiedź ta stanowiła krytyczną ocenę działań Prezydenta. W ocenie prokuratury użyte przez podejrzanego określenie jest obraźliwe. Niedopuszczalne jest uznanie użytego słowa za merytoryczną krytykę, akceptowalną w ramach konstytucyjnej wolności wypowiedzi – komentuje cytowana przez „Gazetę Wyborczą” rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
– W takich sprawach zazwyczaj są na oskarżonych nakładane kary grzywien pieniężnych albo ograniczenie wolności, czyli np. prace społeczne. Ludzie nie trafiają za nazywanie kogoś „debilem” do więzienia – ocenia w rozmowie z „Wyborczą” prawniczka Dominika Bychawska-Siniarska. Dodaje też, że w oskarżeniu publicznym to prokuratura decyduje, czy wszcząć postępowanie. Ktoś sprawę zgłosił, ale sam Andrzej Duda może nawet o tym nie wiedzieć.
Sam pisarz odniósł się do sprawy na Facebooku. Stwierdził, że o sprawie dowiedział się z mediów – o oskarżeniu informował portal wPolityce.pl – a nie oficjalnie, na piśmie.
– Jestem, podejrzewam, pierwszym od bardzo dawna pisarzem w tym kraju, który stanie przed sądem za to, co napisał – dodał Żulczyk, a swój wpis skwitował symbolem ośmiu gwiazdek.
Dwie śmieszne sprawy.
Pierwsza – powiedziałem się właśnie, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ…Opublikowany przez Jakuba Żulczyka Poniedziałek, 22 marca 2021
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU