Plany Jarosława Kaczyńskiego, zakładające odświeżenie wizerunku Prawa i Sprawiedliwości jako partii ideowej, nie kierującej się finansowymi profitami z tytułu sprawowania władzy a jedynie obowiązkiem względem kraju najprawdopodobniej rozbiją się o partykularne interesy lokalnych baronów, którym nie w smak są deklaracje Komitetu Politycznego PiS. Nic tak nie buduje pozycji w partii jak załatwienie kolegom intratnej posady w spółce Skarbu Państwa czy jakiejś państwowej instytucji i fakt, iż każdy przypadek takiego nepotyzmu czy kolesiostwa błyskawicznie nagłaśniany jest przez media nie sprawia, iż zjawisko to wyhamowuje. Tylko wczoraj usłyszeliśmy o kolejnych przypadkach totalnego oderwania działaczy PiS od oczekiwań prezesa Kaczyńskiego.
Najpierw okazało się, że nominat PiS na prezydenta Legnicy, Arkadiusz Baranowski, bezrobotny od 2003 roku właśnie trafił do legnickiego oddziału Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, gdzie będzie pełnił funkcję pełnomocnika zarządu. Zajął stanowisko innego działacza PiS, Adama Babuśki, który właśnie opuścił je na rzecz innej ciepłej posadki na państwowym wikcie tj. został wiceprezesem w Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Bo przecież partia nie zostawia na lodzie i nie pozwoli swoim akolitom cierpieć głodu i niedostatku.
Ledwie kilka godzin później widzieliśmy już kolejny podobny przypadek, choć tym razem nie chodziło o działacza PiS, a o jego rodzinę. Dziennik “Nowości Plus Dziennik Toruński” ujawniły, że dyrektorem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Toruniu została Jolanta Sobecka, synowa posłanki PiS, bardzo blisko związanej z ojcem Tadeuszem Rydzykiem i środowiskiem Radia Maryja.
– Nie ma tuż żadnej sensacji. Jolanta Sobecka jest doświadczonym fachowcem. Poza tym uspokoi emocje wśród pracowników agencji i rolników – twierdzi Jan Ardanowski, nowy minister rolnictwa, któremu podlega ARMiR. Gdy jednak otrzymał nominację na ministra, wielu wskazywało że jest to kolejny ukłon w kierunku zakonnika i zapowiedź dobrych czasów dla jego politycznych sprzymierzeńców.
Najbardziej kuriozalny były jednak wieści dotyczące wnuka Anny Walentynowicz, Piotra Walentynowicza, radnego miejskiego w Gdańsku. On sam zdobył się na odrobinę rozbrajającej szczerości i zaatakował szefostwo pomorskiego PiS nie za to, że nie załatwiono mu intratnej posady (błyskotliwa kariera z taksówkarza na pracownika spółki PIT-Radwar, wchodzącej w skład Polskiego Grupy Zbrojeniowej), ale za to, że nie załatwiono mu pracy na miejscu, w Trójmieście. “Dla wszystkich znalazła się praca na miejscu, tylko dla mnie nie” – powiedział działacz PiS lokalnej Gazecie Wyborczej.
Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać wysypu takich “spowiedzi” działaczy PiS, którym decyzja Jarosława Kaczyńskiego zamknie drogę na listy wyborcze i pokrzyżuje plany. Wówczas program “Praca +” zobaczymy w pełnej krasie. I tej lawiny nikt nie zatrzyma.
fot. Kancelaria Sejmu/Rafał Zambrzycki
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU