Gospodarka Wojna

Prof. Witold Orłowski: Spadek inflacji zależy od działań NBP [WYWIAD]

– Jeżeli NBP nie będzie umiał przekonać społeczeństwa, że nie trzeba na gwałt wydawać pieniędzy, […] to sytuacja w gospodarce szybko się nie poprawi. Stopy procentowe są narzędziem do walki z inflacją, ale zduszenie jej tą metodą jest niezwykle kosztowne. Bank Centralny powinien dziś być aktywny i pokazywać swoje zdecydowanie, a póki co wydaje się twierdzić, […] że inflacja sama spadnie. Niestety, komunikacja ze strony NBP stała się dziś elementem propagandy rządowej […] – z ekonomistą prof. Witoldem Orłowskim, wykładowcą Akademii Finansów i Biznesu Vistula, o sytuacji gospodarczej w kraju i perspektywach na nowy rok rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Cały świat po przejściu kolejnych fal pandemii odnotował lekkie zachwianie w gospodarce i pewne tendencje inflacyjne, ale Polska – podobnie jak w liczbie zgonów na COVID-19 – bije na tym polu rekordy. Dlaczego tak się dzieje?

Prof. Witold Orłowski: Jeśli chodzi o inflację, to nałożyły się na siebie efekty pandemii i polityki gospodarczej, prowadzonej przez rządzących od 2015 roku. Na kilka miesięcy przed pandemią ostrzegałem, że nadciąga inflacja, która będzie konsekwencją polityki rządu. Pandemia na jakiś czas przymroziła gospodarkę światową, więc ceny ropy gwałtownie spadły, a to spowodowało, że na świecie była deflacja, a w Polsce inflacja nie wzrastała ponad 3%. To było jednak zjawisko tymczasowe, do czasu aż ceny ropy wróciły do normalnego poziomu. Dziś mamy już pełne efekty prowadzonej polityki, wzmocnione przez czynniki zewnętrzne związane z pandemią. I widzimy tego skutki.

Jak wynika z danych GUS – inflacja w Polsce w listopadzie wzrosła rok do roku o 7,8% i bije kolejny rekord po roku 2000. Czego w takiej sytuacji możemy spodziewać się po Nowym Roku?

W grudniu inflacja najprawdopodobniej jeszcze wzrośnie, chociaż już od kilku dni działa rządowa tarcza antyinflacyjna. Powstaje natomiast pytanie, co będzie po Nowym Roku, zwłaszcza z cenami ropy i gazu? Jeśli nastąpi uspokojenie cen na świecie, to w kraju inflacja się ustabilizuje na poziomie 5-6% i nie nastąpi jej dalszy wzrost. Zależy też, jakie będą nasze wskaźniki gospodarcze, bo kiepskie wskaźniki mogą doprowadzić dodatkowo do osłabienia złotego, a wtedy inflacja będzie wyższa.

Proszę zwrócić uwagę, że inflacja nie spadnie po pierwszym kwartale do 3%, jak twierdzi NBP, tylko pozostanie na wysokim poziomie. Sama z siebie nie będzie spadać. Moim zdaniem możemy mieć do czynienia z trudną do zwalczenia inflacją, którą wszyscy będą odczuwać. A jednocześnie po popandemicznej odbudowie wzrost gospodarczy będzie stosunkowo powolny.

Kiedy Pana zdaniem kolejne tarcze antyinflacyjne mogą już nie wystarczyć i rząd będzie musiał coś zrobić, żeby zwalczyć inflację?  

To jest bardzo dobre pytanie. Do jakiego poziomu wzrośnie inflacja, to zależy od wielu czynników, których dzisiaj nie znamy, częściowo niezależnych od rządu. Oprócz tego istotne są działania jakie podejmie NBP. Pamiętajmy, że Bank Centralny ma narzędzia do tego, żeby walczyć z inflacją. Ale NBP musi przede wszystkim odbudować swoją wiarygodność i pokazać na ile jest gotów walczyć z inflacją, a na ile jest zdeterminowany prowadzić politykę, która ułatwia tylko życie rządowi.

Jakie mogą być konsekwencje gospodarcze tarcz antyinflacyjnych?

Już sama nazwa programu wiele mówi. Każdy wie, że za pomocą tarczy w pojedynku można się tylko bronić, ale żeby wygrać, trzeba użyć miecza. Jeżeli cała walka z inflacją ma sprowadzać się do tarcz antyinflacyjnych i powtarzania: „jesteśmy przekonani, że inflacja sama spadnie”, to muszę rozczarować rządzących, gdyż ona od tego nie spadnie. Zrozumiały jest w takiej sytuacji spadek zaufania do polityki gospodarczej. A to jest potężny problem dla społeczeństwa i państwa, bo jeśli nie zostanie szybko rozwiązany, to skutki inflacji zaczniemy coraz bardziej odczuwać.

Rada Polityki Pieniężnej w grudniu po raz trzeci podniosła stopy procentowe. Czy takie działania w tym momencie wystarczą do wyhamowania inflacji? Co należałoby zrobić, żeby rzeczywiście ją zdusić?

Każdy wie, że głównym narzędziem, jakim dysponuje NBP są podwyżki stóp procentowych. Tylko trzeba pamiętać, że jest to narzędzie skuteczne tylko wówczas, jeżeli polityka Banku Centralnego jest wiarygodna. Odpowiadając na Pana pytanie: stopy procentowe są nadal o kilka procent niższe od inflacji, a więc są silnie ujemne. To zaś zniechęca do oszczędzania, a to z kolei zwiększa presję inflacyjną na rynku.

Jeżeli NBP nie będzie umiał przekonać społeczeństwa, że nie trzeba na gwałt wydawać pieniędzy, bo Bank Centralny nie dopuści do wysokiej inflacji, to sytuacja w gospodarce szybko się nie poprawi. Stopy procentowe są narzędziem do walki z inflacją, ale zduszenie jej tą metodą jest niezwykle kosztowne. Bank Centralny powinien dziś być aktywny i pokazywać swoje zdecydowanie, a póki co wydaje się twierdzić, że nie obchodzi go, jaki będzie poziom inflacji w Polsce, nie widzi żadnego problemu i oczekuje, że inflacja sama spadnie. Niestety, komunikacja ze strony NBP stała się dziś elementem propagandy rządowej, która tylko mówi o rzekomym cudzie gospodarczym. A to utwierdza w przekonaniu, że są powody do poważnych obaw.

Reasumując: Bank Centralny powinien pokazać, że poważnie traktuje swoje zadanie i że ma plan w walce z inflacją, gdyż gospodarka nie jest w dobrym stanie. Silny wzrost stóp procentowych może być bardzo niekorzystny dla gospodarki, ale może się okazać, że nie ma innego wyjścia. Zwłaszcza, że nie widać na horyzoncie szans, żeby Polska dostała pieniądze z Unii Europejskiej, co wzmacniałoby złotego.

Panaceum na problemy gospodarcze naszego kraju miał być Europejski Fundusz Odbudowy, z którego miały popłynąć miliardy na Polski Ład. Tymczasem instytucje europejskie zablokowały pieniądze dla Polski. Jak Pan ocenia szanse na to, że Polska dostanie je w przyszłym roku?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Komisja Europejska przy poparciu państw członkowskich powiedziała wyraźnie, jakie są warunki uzyskania tych funduszy. Rządzący znają te warunki i pytanie jest następujące: czy rząd się zdecyduje, żeby je spełnić? Pytanie do rządzących, nie do mnie.

Czy poradzimy sobie z wyjściem z kryzysu po pandemii bez miliardów z Planu Odbudowy? Co czeka polską gospodarkę bez europejskich funduszy?

Sądzę, że fundusze europejskie nie są tutaj kluczowe. Jest to część większego problemu, który nie jest ograniczony do tej kwestii. Jeszcze przed pandemią stopa inwestycji spadła do najniższego poziomu od 30 lat. To oznacza, że gospodarka polska przestała w odpowiednim tempie inwestować i istnieje obawa, że rozwój ulegnie stałemu spowolnieniu. Nie z powodu braku funduszy europejskich, tylko braku inwestycji. Należy jednak powiedzieć, że pieniądze europejskie były skierowane na modernizację i rozwój gospodarki, a więc właśnie na wspieranie inwestycji. Bez nich będzie bardzo ciężko, bo nasza gospodarka powoli zbliża się do skraju wyhamowywania i niewykluczone, że może kiedyś niemal stanąć w miejscu.

Odpowiadając na Pana pytanie: nie chodzi tylko o wyjście z pandemii, bo mimo wszystko nie odczuliśmy jej aż tak mocno jak pozostałe państwa. Natomiast to nie wyjście z pandemii nie jest dla nas dziś najważniejsze, tylko dalszy rozwój gospodarczy.


Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie