Jeden z liderów powiedział o wyniku swojego ugrupowania, że jest to tsunami i w moim przekonaniu to właściwe określenie, ponieważ Marine Le Pen zwiększyła 9-krotnie liczbę deputowanych w Zgromadzeniu Narodowym. To jest olbrzymi sukces, który pokazuje, że w społeczeństwie istnieje przekonanie, że Emmanuel Macron nie jest odpowiednią osobą, żeby rozwiązać ich problemy.
W kontekście niedawnych wyborów prezydenckich i teraz dobrego wyniku Zjednoczenia Narodowego w wyborach parlamentarnych. Jaki w Pana ocenie jest to prognostyk na przyszłość?
Trudno powiedzieć, bo nie wiemy, co się stanie w ciągu tej kadencji. Nie wiemy też, jak będzie sobie radził rząd, który powstanie, ale nie oznacza to, że nie można przewidywać pewnych scenariuszy, które nie są niemożliwe.
Pierwszy scenariusz, który jest możliwy, to sytuacja, w której Republikanie z ugrupowaniem Macrona stworzą pakt rządowy. Jeśli by do tego doszło, to kwestie programowe, które obie partie mają podobne, będą realizowane.
Inna sytuacja jest grosza, ale też możliwa. Mianowicie mniejszościowy rząd będzie musiał poszukiwać poparcia dla swoich projektów. Jeśliby do tego doszło, to oznaczałoby, że Francję czeka 5 lat szukania trudnych kompromisów i może się to odbić negatywnie na ustawodawstwie i programie reformatorskim Macrona.
Obawiam się, że kolejną konsekwencją może być w najbliższych wyborach wzmocnienie dotychczasowej opozycji, jeśli będzie ona skutecznie odgrywała swoją rolę. Mam na myśli Zjednoczenie Narodowe. Jednak jest to zbyt daleko idący scenariusz.
Adolf Hitler doszedł do władzy również w sposób demokratyczny. Czy z rosnącego poparcia liderów i ugrupowań populistycznych oraz nacjonalistycznych Europie nie powinna zapalić się czerwona lampka ze względu na historię najnowszą naszego kontynentu oraz sytuację na Ukrainie?
Jako historyk unikam takich analogii. Należy powiedzieć, że sytuacja Niemiec w latach 30-tych XX wieku była zupełnie inna. Mianowicie upokorzenie związane z I wojną światową, kryzys gospodarczy i kontrybucje, które państwo to musiało zapłacić. Jednak nie chcę przez to powiedzieć, że dzisiaj nie ma ryzyk, które pojawiają się i zagrażają demokracji liberalnej. Niestety, liderzy europejscy nie mają dobrych pomysłów na to, w jaki sposób walczyć z populistami i nacjonalistami, a należy powiedzieć, że zjawiska te biorą się ze źle funkcjonującej demokracji.
Czy i jak wynik wyborów prezydenckich i parlamentarnych wpłynie na pozycję Francji na arenie międzynarodowej w kontekście obecnej sytuacji na Ukrainie i innych wyzwań, które stoją przed światem zachodnim?
Sądzę, że możliwości Francji zostaną zahamowane. Mianowicie w najbliższym czasie odbędą się trzy szczyty i Francja będzie musiała przedstawić swoje propozycje, a jednocześnie nie będzie wiadomo jakie pakty rządowe powstaną. To na pewno osłabi pozycję Francji na arenie międzynarodowej.
Powiedział Pan, że wynik wyborów parlamentarnych i prezydenckich wpłynie negatywnie na pozycję Francji na arenie międzynarodowej. Czy w Pana ocenie rezultat wyborów poniekąd zniszczył wizję Francji Emmanuela Macrona i jej miejsca na arenie międzynarodowej?
Do pewnego stopnia tak. Jednak należy powiedzieć też, że sytuacja na arenie międzynarodowej jest następująca: mianowicie rządy w Niemczech są słabe i nie sądzę, żeby stosunki francusko-niemieckie znalazły się wkrótce w miejscu w jakim były w czasach kanclerz Merkel. Oprócz tego rząd we Włoszech równie nie jest mocny i w moim przekonaniu współpraca będzie trwała między tym trzema państwami – Włochami, Francją i Niemcami, gdzie rządy nie są zbyt mocne, a na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w Europie nie ma na tyle silnego lidera, który mógłby je zastąpić.
Skutkiem tego będzie bliższa współpraca tych państw oraz marginalizacja wschodniej części Unii Europejskiej jak i również wzmacnianie instytucji i waluty europejskiej, co będzie niekorzystne dla Polski.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU