Sądzę, że możliwości Francji zostaną zahamowane. W najbliższym czasie odbędą się trzy szczyty i Francja będzie musiała przedstawić swoje propozycje, a jednocześnie nie będzie wiadomo, jakie pakty rządowe powstaną. To na pewno osłabi pozycję Francji na arenie międzynarodowej – z prof. Tomaszem Orłowskim, byłym ambasadorem Polski we Francji o wyborach parlamentarnych nad Sekwaną rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno odbyły się wybory parlamentarne we Francji. O czym świadczy przegrana ugrupowania prezydenta Macrona?
Prof. Tomasz Orłowski: Po wyborach prezydenckich, które miały niedawno miejsce we Francji, pojawił się sondaż, który wyraźnie pokazał, że respondenci są zadowoleni z wyboru Macrona na drugą kadencję. Jednak nie chcą, żeby cała władza skupiała się w jego rękach. To potwierdziły wyniki wyborów parlamentarnych, bo wygrał, ale nie ma większości.
Na tej podstawie można powiedzieć, że prezydent Macron odniósł pyrrusowe zwycięstwo.
Co wynik wyborów mówi o sytuacji politycznej w tym kraju?
W moim przekonaniu Francuzi zaczynają tracić wiarę, że ich państwo idzie w dobrą stronę. To znaczy mało kto już wierzy, że prezydent jest odpowiednią osobą do przeprowadzenia reform, których społeczeństwo oczekuje. Oprócz tego należy powiedzieć, że na wyniku wyborów odbił się sposób zarządzania państwem w czasie pandemii przez prezydenta, który był postrzegany negatywnie. Mianowicie Emmanuel Macron używał instrumentów, które służą w sytuacjach, kiedy państwo jest zagrożone, a mimo wszystko epidemia to jest taki stan. Jednak dla opinii publicznej nie był to wystarczający argument, zwłaszcza że w innych państwach nie były wcielane aż tak drastyczne środki.
Społeczeństwo od prezydenta oczekuje reform, ale czy też nowej wizji prezydentury?
Raczej nowej wizji miejsca Francji w świecie, ponieważ prezydentura mogłaby być narzędziem, żeby ten cel zrealizować. W moim przekonaniu kluczowe było wystąpienie Emmanuela Macron’a w 2017 roku, które zostało wygłoszone na Sorbonie, a w którym prezydent mówił o przyszłości Europy i nakreślił ambicje, jakie ma jako głowa państwa. Jednak pewnych rzeczy nie udało się zrealizować ze względu na sytuację wewnętrzną kraju. Nie zmienia to też faktu, że mimo pewnych trudności, Francja zachowała dobrą kondycję gospodarczą. Jednak należy zaznaczyć, że mimo sukcesów są wyzwania, których może nie udać się zrealizować ze względu na układ sił w nowym parlamencie.
Powiedział Pan o wizji prezydenta. Jaką nową wizję Emmanuel Macron musiałby zaproponować obywatelom, żeby podbić ich serca?
Na pewno pomysł na to, że Francja jest zdolna do kierowania Europą.
Czy jest to realna wizja?
Dzisiaj na pewno nie.
Dlaczego?
Należy rozdzielić dwie rzeczy. Mianowicie Francja w odróżnieniu od innych państw wprowadziła coś takiego jak fakt, że kultura to towar, który można sprzedać.
To znaczy Francja ze swojej kultury uczyniła instrument obecności w świecie. Daję to jako przykład, że rola Francji jest i będzie istotna.
Natomiast, co zrobił Emmanuel Macron. Francuzi uważają, że Europa powinna być mocarstwem, które będzie w stanie współdecydować o świecie i mierzyć się z innymi państwami, które są poważnymi graczami na arenie międzynarodowej. Mianowicie państwa Azji Południowo-Wschodniej czy Ameryki Północnej. W debacie europejskiej Francja podkreślała, że istotne jest również tworzenie potencjału obronnego kontynentu, co nie ma być konkurencyjną inicjatywą dla NATO, ale zagwarantować większą suwerenność państwom członkowskim i całej wspólnocie. Oprócz tego proponuje zmiany i uwspólnotowienie dotychczasowych kompetencji rządów i nadanie ich instytucjom europejskim, co bez wątpienia by je wzmocniło.
Odpowiadając na Pana pytanie, to jest projekt porywający.
Dlaczego francuskie społeczeństwo nie podąża za tym projektem?
Ponieważ, jak każde społeczeństwo, nie patrzy na projekty międzynarodowe, tylko na własny byt. Należy powiedzieć, że oczekiwaniem obywateli było to, w jaki sposób politycy zamierzają poprawić sytuację gospodarczą społeczeństwa. Jednak tak się nie dzieje, a skutkiem tego jest ruch „żółtych kamizelek”.
Należy powiedzieć, że gdyby Macron skupiłby się na tej kwestii, to zdołałby przekonać do siebie większą część wyborców. Jednak i tak prezydent Francji w czasie swojej poprzedniej kadencji odpowiedział na niezadowolenie Francuzów wcielając w życie konkretne rozwiązania, ale jak widać okazały się one niewystarczające.
Partia Emmanuela Macrona w 577 osobowym Zgromadzeniu Narodowym będzie miała 245 mandatów, koalicja lewicowa Nupes 131 deputowanych, a Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen 89 miejsc. Czy Macronowi uda się zrealizować obietnice wyborcze z kampanii prezydenckiej, zwłaszcza że najprawdopodobniej nie znajdzie sprzymierzeńców w obecnym Parlamencie?
Są jeszcze Republikanie, którzy zdobyli 64 mandaty. Jednak na ten moment nie wiemy, co zrobią, ponieważ z ugrupowania płyną sprzeczne głosy. Mianowicie pewna część Gaulistów chce współpracy z Macronem, a niektórzy są przeciw.
W moim przekonaniu, jeśli większość prezydenta Macrona miałaby szukać kilkunastu głosów w celu uzyskania większości samodzielnej, do czego potrzebnych jest co najmniej 40 deputowanych, to tylko wśród Republikanów. Natomiast, czy Gauliści zdecydowaliby się poprzeć projekty Macrona, to trudno powiedzieć, ponieważ wiele wypowiedzi polityków tej formacji ma charakter negocjacyjny. Jednak należy powiedzieć, że pod względem programu jest to jedyna formacja, która ma wspólne punkty z ugrupowaniem prezydenta Francji.
Czy w Pana ocenie możemy mieć do czynienia z kohabitacją, czy też jest to niemożliwe?
W obecnym układzie sił jest to niemożliwe. Należy powiedzieć, że wyjątkowość sytuacji, w jakiej znalazła się Francja, a która jak do tej pory nie wydarzyła się w historii V Republiki, ale również wcześniej. Mianowicie żadne ugrupowanie nie ma większości absolutnej. Należy też powiedzieć, że trudno sobie wyobrazić ewentualną współpracę ugrupowań opozycyjnych w stosunku do partii Macrona, ponieważ programowo dzieli je wszystko.
Emmanuel Macron zawiódł wielu swoich wyborców, co wyraźnie było widać w czasie kampanii prezydenckiej. Jak Pan sądzi, czy obecny wynik, to też kwestia niejednoznacznej postawy prezydenta Francji wobec Rosji i konfliktu na Ukrainie?
Nie. To nie ma żadnego znaczenia.
W tej kwestii zaważyły inne czynniki. Mianowicie zdaniem wielu wyborców prezydent poświęca zbyt wiele czasu sprawie Ukrainy kosztem obywateli.
Druga kwestia to fakt, że Francja uważa, iż ma swoje przywileje, a może lepiej prawa na arenie międzynarodowej, co wynika z jej historii i tradycji politycznej. Sądzę, że gdyby Francja chciała zostać arbitrem czy też pośrednikiem w negocjacjach między stroną rosyjską a ukraińską, to takie rozwiązanie zostałoby w społeczeństwie przyjęte. Jednak należy powiedzieć, że być może, mimo takiej idei, prezydent popełnił błędy komunikacyjne w polityce wobec Władimira Putina. To znaczy dzwonienie przez Macrona do Putina w dyplomacji nie jest czymś złym, ale w momencie, kiedy działania te nie przynoszą efektu, trzeba było odpuścić. Drugi błąd to uchylenie się od odpowiedzi, która określiłaby sytuację na Ukrainie jako zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości. W końcu trzeci, kiedy prezydent powiedział o „upokorzeniu Rosji”, co w obecnej sytuacji jest bardzo kontrowersyjne.
Jak wojnę na Ukrainie postrzega społeczeństwo francuskie?
Nie poradzimy nic na to, że we Francji istnieje fascynacja Rosją. W Polsce podobne zafascynowanie istnieje Węgrami, o których mówimy, że to nasi bratankowie, mimo że widzimy, jak niewłaściwą politykę prowadzi obecny rząd węgierski, który jest również prorosyjski. Należy powiedzieć, że podobny stosunek ma Francja w stosunku do Rosji. To znaczy po przegranej wojnie z Prusami, w której straciła Alzację i Lotaryngię. W tamtym czasie Rosja była głównym sojusznikiem Francji i to pozostało w świadomości francuskiego narodu.
Należy powiedzieć o innej kwestii. To znaczy jest inna ocena w kategoriach politycznych i humanitarnych. Oczywiście społeczeństwo jest porażone wojną, brutalnością Rosjan i faktem, że jest łamane prawo międzynarodowe. Z tego punktu widzenia Francuzi popierają Ukrainę, a potępiają Rosję.
Jednak jeśli chodzi o aspekt polityczny, to mimo potępiania Rosji, społeczeństwo francuskie i klasa polityczna jest relatywna. Jako przykład można podać pytanie, które pojawia się często we francuskiej debacie publicznej, czy Ukraina to naród? To pokazuje, że pewien proces we Francji się toczy, ale nie oznacza, że zmieni się nastawienie do Rosji i Ukrainy.
Jak Pan skomentuje wynik Zjednoczenia Narodowego, któremu sondaże dawały znacznie mniejsze szanse, niż prawie 90 mandatów?
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU