– To jest pytanie, czy w Polsce będzie egzekwowane prawo, bo jeśli nie, może się to skończyć anarchią, gdy obywatele zaczną tak również podchodzić do orzeczeń sądów. A obowiązkiem każdego sędziego jest walka o prawo i praworządność. To co robi sędzia Juszczyszyn od samego początku to to, że zamierza je stosować – z prof. Krystianem Markiewiczem, prezesem Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” o sprawie sędziów Juszczyszyna i Tuleyi rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno sąd w Bydgoszczy orzekł, że immunitet nie chroni Macieja Nawackiego przed nałożeniem grzywny lub pozbawieniem go wolności za dalsze nieprzywracanie sędziego Juszczyszyna do orzekania. Jak Pan to skomentuje?
Prof. Krystian Markiewicz: Ta sprawa jest w toku i dotyczy ona wyegzekwowania tego, co zostało prawomocnie stwierdzone. Mianowicie przywrócenie sędziego Juszczyszyna do orzekania, co w sposób bezprawny jest mu uniemożliwiany od ponad 2 lat. Fakt, że sędzia Nawacki nie wykonuje orzeczeń sądu konieczne było wszczęcie postępowania przymuszającego. Konsekwencją takiego postępowania jest nałożenie grzywny, która w przypadku jej niezapłacenia jest zamieniana na areszt, ale tak jak powiedziałem to postępowanie jest w toku i trzeba poczekać na jego końcowy rezultat. Niewątpliwie jednak, to kolejny przykład pokazujący, że sędziowie w polskich sądach powszechnych nie obawiają się orzekać na podstawie przepisów prawa, nie oglądając się na powiązanie niektórych sędziów z politykami władzy. To budujące.
Jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że władza mówi, które wyroki obowiązują, a które nie, to czy Pana zdaniem sędzia Nawacki ma powód do obaw po takim orzeczeniu?
Obowiązkiem sędziego Nawackiego jest wykonanie wyroku TSUE, w przeciwnym razie dochodzi do złamania prawa, a to jest przestępstwo i na tej podstawie można wszcząć wobec niego postępowanie. Jeśli sędzia zaczyna słuchać poleceń władzy, to przestaje być sędzią niezależnym. Tak się składa, że politycy uznają orzeczenia oraz gremia, które sami wytworzyli. Mówię tutaj o obecnym Trybunale Konstytucyjnym czy Izbie Dyscyplinarnej. Przypomnę, że w lipcu ubiegłego roku, TSUE orzekło, że ta izba ta nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego i europejskiego, a jej orzeczenia nie są ważne. Istota Unii Europejskiej polega na tym, że wyroki sądów europejskich wiążą państwa członkowskie bezpośrednio i nie trzeba dodatkowo się nad nimi pochylać w parlamencie czy sądach polskich. My patrzymy nie na widzimisię polityków tylko orzeczenia sądów. Gdyby TSUE orzekło, że Izba Dyscyplinarna jest legalna, przyjęlibyśmy to do wiadomości, ale od początku było jasne, że nikt w Europie nie uzna sądu tak politycznie podporządkowanego.
Czy jest nadzieja, że sędzia Paweł Juszczszyn wróci do orzekania po takim wyroku?
To jest pytanie, czy w Polsce będzie egzekwowane prawo, bo jeśli nie, może się to skończyć anarchią gdy obywatele zaczną tak również podchodzić do orzeczeń sądów. A obowiązkiem każdego sędziego jest walka o prawo i praworządność. To, co robi sędzia Juszczyszyn od samego początku to to, że zamierza je stosować. Z kolei Prezesi sądów to neo-sędziowie, którzy zapewne zrobią to, czego będzie oczekiwał od nich Zbigniew Ziobro. Ta doprowadzi do tego, że w sądach nie będzie ważny wyrok tylko kaprys polityczny danego przedstawiciela obozu politycznego, a to z kolei jest upadek państwa prawa. Pod tym względem wiele nas łączy z Rosją.
Niedawno do orzekania przywrócono sędziego Igora Tuleyę. Jednak jego przełożony, sędzia Radzik, uniemożliwił mu powrót do pracy. Jak Pan to skomentuje? Skąd taka decyzja?
To jest konsekwencja orzeczeń TSUE, o czym już wspomniałem i to pokazuje, że nie było żadnych podstaw prawnych do zawieszenia obu sędziów. Problem jednak polega na tym, że neo-sędziowie, rzecznicy dyscyplinarni i neo-prezesi gardzą prawem. Natomiast wykonują polecenia władzy, zamiast respektować wyroki sądów i dlatego nie potrafią zrozumieć decyzji sądu, która przywraca Igora Tuleyę do orzekania. Decyzja ta była do przewidzenia, ale mam nadzieję, że w przyszłości ludzi ci poniosą odpowiedzialność karną, bo zwyczajnie zhańbili togę sędziowską. To się nie mieści w głowie, że sędzia ignoruje wyrok sądu i odmawia jego wykonania.
Jak wygrać z neo-sędziami za pomocą prawa?
To jest bardzo trudne pytanie. Na pewno nie można zejść do takiego samego poziomu i wykorzystywać siły oraz czynić bezprawie, bo to doprowadzi do większego chaosu. Od lat wykorzystujemy wszelkie dostępne środki prawne na arenie europejskiej i krajowej. Owszem, można powiedzieć, że Juszczszyn czy Tuleya nie zostali przywróceni, ale należy pamiętać, że każda władza kiedyś się skończy, a sędziowie, którzy złamali prawo nie będą już przez polityków chronieni i będzie można dążyć do ich ukarania. Natomiast wszystkie trwające postępowania mają swoją moc i na ich podstawie będzie można postawić wiele osób w stan oskarżenia. Obowiązkiem zaś państwa będzie niedopuszczenie, aby w przyszłości doszło do podobnej sytuacji. To są dowody na to, do czego doprowadza podporządkowanie sądownictwa politykom.
Sędzia Tuleya zapowiada, że złoży pismo procesowe podobne do tego, które złożył sędzia Juszczyszyn. Czy ma szansę wygrać z sędzią Radzikiem?
Nie mam wątpliwości, że tak się stanie, ale uchylenie immunitetu i nałożenie grzywny będzie zależało od tego, czy wnioski zostaną rozpoznane przez niezależny sąd. Moim zdaniem tego rodzaju wnioski powinna rozpatrywać Izba Karna Sądu Najwyższego, a nie samozwańcza Izba Dyscyplinarna, która jak wiadomo wykonuje polecenia zwierzchnika pana Radzika, czyli Zbigniewa Ziobry. Niestety prezes Manowska dopuściła do kontynuowania działań Izby Dyscyplinarnej, która w ostatnim czasie się mocno zaaktywizowała. Jednak mam nadzieję, że sędziowie z Izby Karnej sobie z tym poradzą i jeśli będą do tego odpowiednie przesłanki, uchylą immunitet Nawackiemu.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU