W mojej ocenie jest to ta sama rozlewająca się obecnie fala, jest to po prostu rozwijająca się epidemia. Początkowo mieliśmy chorych, którzy przyjeżdżali zakażeni z zagranicy i wtórne kontakty od nich. W tej chwili mamy rozproszone ogniska związane z bezpośrednimi kontaktami w zakładach pracy, ogniska po spotkaniach np. weselach. Jest to dalsze rozprzestrzenianie się już od własnych przypadków wynikające z kontaktów. Ta ilość zakażeń jest dowodem na transmisję wirusa populacji czyli przekazywanie sobie między osobami, mimo że nie są to objawowe zakażenia – z prof. Joanną Zajkowską, zastępcą ordynatora w Klinice Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku o pandemii koronawirusa rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: W ciągu ostatnich tygodni odnotowuje się znaczny wzrost liczby zachorowań. Bijemy rekordy, zbliżając się nieuchronnie do magicznej liczby tysiąca przypadków dziennie. Z czego wynika ten znaczący wzrost? Czy to już druga fala epidemii, czy raczej opóźniony szczyt pierwszej?
Prof. Joanna Zajkowska: W mojej ocenie jest to ta sama rozlewająca się obecnie fala, jest to po prostu rozwijająca się epidemia. Początkowo mieliśmy chorych którzy przyjeżdżali zakażeni z zagranicy i wtórne kontakty od nich. W tej chwili mamy rozproszone ogniska związane z bezpośrednimi kontaktami w zakładach pracy, ogniska po spotkaniach np. weselach. Jest to dalsze rozprzestrzenianie się już od własnych przypadków wynikające z kontaktów. Ta ilość zakażeń jest dowodem na transmisję wirusa populacji czyli przekazywaniu sobie między osobami, mimo że nie są to objawowe zakażenia. Dopóki mamy dużą liczbę osób wrażliwych, podatnych na zakażenie, prawdopodobnie liczba zakażonych będzie się jeszcze zwiększać. Ten wzrost, który jest przewidywany w okresie jesiennym będzie kontynuacją obecnej sytuacji. Natomiast zwiększą się szanse bardziej efektywnej transmisji, kiedy pojawiają się zakażenia górnych dróg oddechowych, spowodowane przez inne wirusy, ale one będą źródłem kaszlu, kichania czyli takich sytuacji kiedy emisja zakażonego areozolu od osób skąpo lub bezobjawowych będzie dużo bardziej intensywna. Przy kichnięciu, kilka milionów wirusów wyrzucanych jest z prędkością 60 km/h. Maseczki mogą już nie wystarczyć, chociaż stanowią one istotną barierę.
Okres jesienny to ponadto powrót z wakacji, będziemy pracować w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie transmisja wirusa może być bardziej efektywna. Spowolnienie uzyskane lockdownem, jak i naszym zachowaniem jest tylko spowolnieniem, natomiast mamy okres epidemii, która wciąż jest w fazie rozwoju.
Co, Pani zdaniem, może nas czekać jesienią i zimą? I w jaki sposób polska służba zdrowia ma sobie poradzić z jesiennym szczytem zachorowań?
Jesienią i zimą, a nawet wiosną, prawdopodobnie liczba zakażeń będzie większa. Pobyt w pomieszczeniach zamkniętych, nałożenie się dodatkowych infekcji, które po pierwsze sprzyjają rozprzestrzenianiu tego zakaźnego aerozolu poprzez kichanie i kaszel. Dodatkowo będą zachorowania na grypę, które rozpoczynają się w okresie jesiennym i trwają przez zimę, ale szczytem zachorowań jest wiosna. Będzie to duże wyzwanie dla polskiej służby zdrowia, ponieważ zwiększy się ilość osób, które będą prezentować objawy podobne do COVID-19 jak grypa, czy zakażenia innymi wirusami górnych dróg oddechowych. W tej przewidywanej sytuacji istotne będzie wykonywanie badań wykluczających grypę lub COVID-19 i należy przygotować dostępne punkty testowania. Na pewno musi być przeorganizowany pierwszy kontakt z pacjentem chorym, czyli włączenie do tej wstępnej oceny podstawowej opieki zdrowotnej. Wiem, że dla nich jest to sytuacja bardzo trudna, bo pacjenci prezentujący objawy górnych dróg oddechowych nie powinni oczekiwać wspólnie w kolejce, bo może to powodować wtórne zakażenia. Nie wiem jaką formę przyjmie ta opieka zdrowotna czy będzie to telefoniczny pre-triage i kierowanie pacjentów na wykonanie badania w kierunku COVID-19 lub grypy. Oczekujemy na wytyczne które są tworzone w tej chwili w ministerstwie zdrowia przez grupę roboczą.
Strumień pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych musi być rozdzielony między SOR, izby przyjęć oddziałów zakaźnych i podstawową opiekę zdrowotną, dlatego że tylko SOR i oddziały zakaźne prawdopodobnie nie będą w stanie pomóc zgłaszającym się pacjentom.
Wirusolodzy i epidemiolodzy apelują o szczepienia przeciw pneumokokom i grypie, zwłaszcza w przypadku osób z grup ryzyka. Tylko, że po lock downie większość przychodni pozostaje zamknięta dla pacjentów, a lekarze ograniczają swoją działalność do teleporad. Gdzie w takim razie przeciętny Kowalski, bez drogiego prywatnego ubezpieczenia medycznego, może bezpiecznie się zaszczepić?
Z informacji, które mam, punkty szczepień działają i powinny działać przez lekarzy rodzinnych i podstawową opiekę zdrowotną jak też punkty szczepień przy Poradniach Chorób Zakaźnych. Może potrzebna będzie zmiana formy w postaci wywiadu zebranego telefonicznie i wyznaczenia godziny. Jednak gabinety szczepień, które szczepiły do tej pory powinny kontynuować te szczepienia. Myślę, że będzie to zależało od wytycznych, na które oczekujemy z ministerstwa zdrowia. Bardzo zachęcam do tych szczepień, szczególnie seniorów, pneumokoki jak i grypa są szczególnie zalecane w tym sezonie.
U niektórych pacjentów po przejściu Covid-19 pojawiają się powikłania neurologiczne. U innych wywołuje problemy z nerkami i trwale uszkadza płuca. Wielu ozdrowieńców boryka się problemami natury psychicznej – dopada ich depresja, niepokój, bezsenność. Co dokładnie Covid-19 robi z ludzkim organizmem, że pojawiają się po zakażeniu tak różnorodne powikłania?
W tej chwili mamy jeszcze dość krótki okres czasu obserwacji pacjentów po przechorowaniu COVID-19. Z dotychczasowych obserwacji wiemy, że najczęstsze powikłania dotyczą układu oddechowego, cofające się zmiany zapalne płuc mogą nie być całkowite. W czasie zachorowania i zajęcia układu oddechowego, dochodzi do upośledzonego utlenowania krwi, co odbija się na funkcjonowaniu innych narządów. Może to zaostrzyć inne schorzenia. Poza tym, w czasie ostrej infekcji dochodzi do zaburzeń krzepnięcia krwi, skłonności do tworzenia mikro zakrzepów, co również zaburza funkcjonowanie innych narządów. Często dochodzi do zajęcia mięśnia sercowego. Dlatego tak ciężko chorują osoby z tzw. wielochorobowością, czyli te, które miały wcześniej chorobę płuc, niewydolność krążenia, z reguły starsze. Sam proces leczenia w szpitalu przebiega w warunkach izolacji, co dodatkowo zwiększa poczucie lęku, może zaostrzać depresje, powodować bezsenność.
Czy faktycznie koronawirus jest szczególnie groźny dla osób z chorobami neurologicznymi, np. z epilepsją?
Koronawirus może być groźny dla osób z chorobami neurologicznymi, ale raczej chorób naczyń mózgowych, dlatego że w trakcie choroby pojawiają się zaburzenia krzepnięcia, które mogą nasilać objawy niedokrwienia naczyń mózgowych, bądź wręcz być przyczyną udaru. Jeżeli chodzi o inne choroby przewlekłe, jak na przykład epilepsja, to częściowe niedotlenienie czy zmniejszenie utlenowania (saturacji) krwi w trakcie choroby, może dawać wtórne zmiany poprzez nasilenie istniejącej choroby. Jako pojedyńcze przypadki pojawiają się opisy, gdy wirus bezpośrednio atakuje układ nerwowy.
Wielu młodych ludzi lekceważy zalecenia sanitarne, wprowadzone w związku z pandemią, zakładając, że są odporni na koronawirusa. A jeśli nawet się zakażą, to nie będą mieli objawów i nic się im nie stanie. Czy tzw. pacjenci bezobjawowi lub skąpo objawowi rzeczywiście przechodzą zakażenie SARS-Cov-2 bez negatywnych skutków dla swojego zdrowia?
Tego jeszcze nie wiemy. W niektórych ośrodkach już są prowadzone badania od osób które nie były hospitalizowane, ale zakażone. O skutkach, tych późniejszych, osób hospitalizowanych też dowiemy się po zakończonej obserwacji choćby kilkumiesięcznej. Lekceważenie zaleceń sanitarnych sprzyja transmisji wirusa w populacji, to znaczy stałe „przekazywanie go dalej”, nawet w populacji osób młodych, które nie odczuwają zakażenia i mogą być tak zwanymi skąpo objawowi albo bez objawowi, powodują że ten wirus w końcu dotrze do osób, które są z jakiegoś powodu w grupach ryzyka ciężkiego zachorowania. Są to osoby starsze, obciążone wielochorobowością, ale i osoby młodsze. Tego się najbardziej boimy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU