Jak wiadomo, mamy sędziów 10 000, a z listem wystąpiło około 10%. Nie jest to olbrzymia liczba. Sędziowie, którzy się na to zdecydowali czują się po prostu odważni w walce o praworządność i tutaj chodzi o to, żeby ta grupa siedząca z boku siedziała nadal cicho. Rządzący wiedzą, jaka jest sytuacja i starają się minimalizować grupę, która walczy jeszcze o praworządność, a powiększać tę grupę, która się przygląda – z profesorem Jerzym Stępniem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku o liście sędziów do OBWE w celu monitorowania wyborów prezydenckich 10 maja i planowanych masowych postępowaniach dyscyplinarnych rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Blisko 1300 sędziów złożyło podpisy pod listem do OBWE w sprawie monitorowania wyborów prezydenckich, które miały się odbyć 10 maja. Czy sygnowanie takiego pisma można uznać za chociażby wykroczenie?
Prof. Jerzy Stępień: Tutaj nie chodzi o postępowanie karno-administracyjne tylko o delikt służbowy. Jest to kompletne nieporozumienie, gdyż, po pierwsze, sędziowie mają prawo występować w istotnych sprawach dla społeczeństwa. Po drugie, z racji pełnienia przez siebie funkcji sędziowskiej doskonale się orientują w sprawach publicznych i zdawali sobie sprawę z zagrożenia, jakim byłoby przeprowadzenie wyborów w maju tego roku. Próbowali się temu jakoś przeciwstawić i wybrali taką formę zwrócenia uwagi na niebezpieczeństwo dla zdrowia publicznego, jakim mogły okazać się przeprowadzone wybory w tym właśnie terminie. Wielu sędziów pełni funkcję komisarzy wyborczy i zasiada w państwowych komisjach wyborczych i zdawali sobie sprawę z zagrożenia.
Teraz tym sędziom grożą postępowania dyscyplinarne, zainicjowane przez rzecznika Izby Dyscyplinarnej SN, Przemysława Radzika. Mogą one mieć rozmaite konsekwencje, ale w najgorszym razie grożą nawet usunięciem z zawodu. Jak nazwać takie postępowanie przedstawicieli Izby?
Wystąpienie rzecznika jest nieporozumieniem, ale działalność Przemysława Radzika i ludzi, którzy ścigają sędziów za zachowania niezgodne z „nowym porządkiem”, przyzwyczaiły już opinię publiczną do tego typu działań.
Czysto hipotetycznie, jeżeli Izba Dyscyplinarna doprowadzi do usunięcia 1278 sędziów z zawodu, to kto ich zastąpi?
Nie sądzę, żeby zdecydowano się na usunięcie ponad 1000 sędziów z zawodu, zwłaszcza, że mamy około 10 000 sędziów. To doprowadziłoby do paraliżu sądownictwa, a polski system sądownictwa od lat cierpi z powodu przewlekłości postępowań. Mam nadzieję, że nawet jeżeli dojdzie do ich skazania, chociaż osobiście w to nie wierzę, to jest to raczej pokazówka w celu zastraszenia i osłabienia morale całej społeczności prawniczej.
Jest to pierwsze postępowanie dyscyplinarne przeciw tak znacznej liczbie sędziów z jednakowym zarzutem. Jak to się odbije na sędziach, którzy walczą o praworządność, a niestety mają coraz mniejsze wsparcie ze strony opozycji i społeczeństwa?
Jak wiadomo mamy tych sędziów 10 000, a z listem wystąpiło około 10%. Nie jest to olbrzymia liczba. Sędziowie, którzy się na to zdecydowali czują się po prostu odważni w walce o praworządność i tutaj chodzi o to, żeby ta grupa siedząca z boku siedziała nadal cicho. Jeden z sędziów w wywiadzie powiedział coś takiego: „W tej chwili w sądownictwie jest tak, że 1/10 sędziów występuje publicznie i broni niezależności sędziów i sądownictwa. 10% korzysta z możliwości zrobienia kariery i szybkiego awansu, mimo że zdają sobie sprawę, że może to być czasami niezgodne z prawem, a reszta stoi i patrzy na to, która ze stron przeciągnie linę.” Rządzący wiedzą, jaka jest sytuacja i starają się minimalizować grupę, która walczy jeszcze o praworządność, a powiększać tą grupę, która się przygląda.
Wspomniał Pan o podziałach wśród sędziów. Czy po tych postępowaniach dyscyplinarnych na taką skalę te podziały się pogłębią? Co Pana zdaniem w tej sytuacji może zrobić Unia Europejska?
Unia Europejska nie ma bezpośrednich narzędzi, które pozwoliłyby odwrócić bieg rzeczy, a mianowicie na zahamowanie tej destrukcji, którą widzimy w systemie wymiaru sprawiedliwości. Wszystkie stanowiska, które zajmują instytucje europejskie – TSUE, Komisja Europejska czy Europarlament, tworzą pewnego rodzaju rzeczywistość przypominającą efekt kuli śniegowej, która się coraz bardziej powiększa. Z czasem może zabrać tyle śniegu, że, moim zdaniem, prędzej czy później dojdzie do korzystnych zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości, gdyż rządzący w nieskończoność nie dadzą rady igrać z instytucjami UE. Fakt, że teraz PiS wykorzystuje to, że instytucje te nie działają w sposób zdecydowany za pomocą tzw. twardych środków, ale zajmują konkretne stanowiska. Dla polskiego społeczeństwa może jest to za mało, ale są to opinie, które mają wpływ na działanie innych sądów europejskich w kontekście funkcjonowania naszego systemu sprawiedliwości. Mówię tu o pytaniach prejudycjalnych, w których sędziowie z innych państw pytają się, czy mogą np. wydawać naszym sądom aresztowanych. Uważam, że ten proces się toczy, ale nie ma żadnych, póki co, spektakularnych jednoznacznych sytuacji, ale wcześniej czy później doczekamy się pozytywnych skutków.
Wspomniał Pan o pozytywnych skutkach obecnej sytuacji. Jaki to będzie „pozytywny skutek”, czy system sprawiedliwości zostanie poniekąd zreformowany czy też wróci do stanu sprzed 2015 z pewnymi korektami?
Powrotu do sytuacji sprzed 2015 nie będzie, gdyż sytuacja jest dynamiczna, dużo zmieniło w systemie sprawiedliwości, ale też sędziowie inaczej zaczęli postrzegać swój zawód. Na pewno będzie jakiś kryzys w relacjach rządzący a środowisko sędziów, który prędzej czy później nastąpi i trzeba będzie się zabrać za porządną reformę w wymiarze sprawiedliwości. Moim zdaniem to właśnie brak porządnych rozwiązań doprowadził do sytuacji, w której się obecnie znajdujemy. Uważam, że III RP nie zbudowała odpowiedniego modelu kariery sędziowskiej. Dzisiaj widać to bardzo wyraźnie, a mianowicie w sądownictwie jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy mając też inne priorytety, myślą również o karierze. Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby do sądownictwa trafiali ludzie w wieku co najmniej 45 lat i z olbrzymim bagażem wiedzy. Ten model kariery sędziowskiej, który mamy, jest anachroniczny i trzeba go zmienić. Sędzia to osoba, która nie może się zastanawiać, czy jego orzeczenia odbiją się negatywnie na jego pozycji zawodowej.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU