Mam o Polskim Ładzie fatalne zdanie, gdyż jest to przede wszystkim dokument propagandowy. Duża jego część jest poświęcona osiągnięciom gospodarczym PiS-u, których tak naprawdę nie widzimy. Poza tym pomija się główne wyzwania, jakie stoją przed polską gospodarką takie jak: słabość inwestycji, braki siły roboczej, niska innowacyjność czy przestarzała energetyka. – Z profesorem Dariuszem Rosatim, posłem Koalicji Obywatelskiej o przyszłości polskiej gospodarki rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Inflacja w lipcu wyniosła 5% i jest to najwyższy odczyt od dziesięciu lat. Portfele Polaków stają się coraz cieńsze, a tymczasem rządzący zapewniają nas, że wzrost płac nam to w pełni rekompensuje. Czy rzeczywiście powinniśmy wierzyć w te zapewnienia?
Prof. Dariusz Rosati: Nie. Dlatego, że inflacja na takim poziomie uderza w tę część społeczeństwa, która ma stałe dochody nominalne. A więc w sytuacji, kiedy płace czy emerytury nie ulegają zmianie na przestrzeni roku, to osoby te tracą. Obserwowany obecnie wzrost wynagrodzeń, który jest na poziomie 8%, dotyczy głównie nowych umów o pracę, czyli osób które przechodzą na inne stanowiska lub przenoszą się z jednej firmy do drugiej. A więc „propaganda sukcesu” o wzroście płac jest myląca.
W ubiegłym roku Rada Polityki Pieniężnej trzykrotnie obniżała stopy procentowe, a w bieżącym nadal utrzymuje je na rekordowo niskim poziomie. Nie opłaca się więc oszczędzać, a kredyty są stosunkowo tanie. Jak to wpływa na poziom inflacji?
Na skutek obniżek stóp procentowych maleje skłonność do trzymania oszczędności w pieniądzu, gdyż to się nie zwraca. W efekcie obywatele podejmują swoje oszczędności i szukają atrakcyjniejszych lokat. Ten „gorący pieniądz” czeka na okazje do wydania oraz podbija ceny aktywów. Widać to, na przykład, na rynku nieruchomości. Jednocześnie rząd pompuje sporo pieniędzy do gospodarki za pośrednictwem różnych „tarcz”.
Jestem zaskoczony faktem, że Rada Polityki Pieniężnej lekceważy wzrost cen, tłumacząc, że jest one spowodowane czynnikami niezależnymi.
To tylko częściowa prawda, bo inflacja jest też skutkiem braku pracowników i rosnących wynagrodzeń w przedsiębiorstwach, a to zaś zmusza przedsiębiorców do podnoszenia cen. To z kolei nasila żądania płacowe pracowników, którzy widzą, że rosną rachunki i inne zobowiązania. Ta spirala płac i cen jest powodem do niepokoju i Rada Polityki Pieniężnej powinna wziąć te fakty pod uwagę.
Wiosną 2021 roku polska gospodarka nabrała rozpędu po covidowych lockdownach. Roczna dynamika produktu krajowego brutto pobiła wszelkie rekordy. Dlaczego tak się stało?
To jest głównie efekt niskiej bazy statystycznej. Pamiętajmy, że w czasie lockdownu PKB w II kwartale ubiegłego roku spadł o ponad 8%, a więc wzrost o 11% w II kwartale bieżącego roku o jest powrotem do normalnego poziomu produkcji po przejściowym załamaniu, które miało miejsce w ubiegłym roku. W kolejnych kwartałach powrócimy do średniookresowego tempa wzrostu na poziomie 3-3,5%. Głównie dlatego, że polska gospodarka napotyka na bardzo istotne bariery wzrostu, takie jak niedostatek inwestycji prywatnych i coraz ostrzejszy brak rąk do pracy. W tej ostatniej kwestii mamy tylko dwie możliwości: zachęcać do zwiększenia aktywności zawodowej oraz dopuszczać imigrantów do polskiego rynku pracy. Ale w obu tych obszarach nie widać żadnych sensownych projektów działań. A bez tego nasza gospodarka nie będzie mogła się dalej rozwijać i kontynuować pościg z państwami Zachodu.
Niedawno w atmosferze skandalu Sejm uchwalił lex-TVN, uderzając bezpośrednio w amerykańską firmę Discovery. Jakie konsekwencje gospodarcze przewiduje Pan po wejściu w życie tej ustawy?
Musimy się liczyć z szeregiem negatywnych konsekwencji, których rząd chyba nie wziął pod uwagę lub co gorsza jest ich świadom, a mimo to chce zrealizować swój cel. Pamiętajmy, że Amerykanie są bardzo wyczuleni zarówno na punkcie wolności mediów jak i bezpieczeństwa swoich inwestycji. Firma Discovery zapowiedziała już podjęcie kroków prawnych wobec Polski i wszystko wskazuje, że jeżeli doszłoby do procesu przed międzynarodowym arbitrażem to Polska przegra, ponieważ Zjednoczona Prawica złamała umowę o ochronie inwestycji, którą Polska zawarła w 1990 roku ze Stanami Zjednoczonymi.
Po drugie, musimy się liczyć z tym, że jeżeli Amerykanie uznają Polskę za państwo podwyższonego ryzyka dla inwestorów, to wówczas inne inwestycje amerykańskie wycofają się z naszego państwa. A w ślad za inwestorami ze Stanów Zjednoczonych pójdą też państwa Unii Europejskiej. To zaś będzie skutkowało, że Polska nie będzie rozwijała się tak szybko jak do tej pory. Wreszcie, może też dojść do nałożenia nieformalnych lub formalnych sankcji na osoby, odpowiedzialne za wprowadzenie lex-TVN. Może to być ograniczenie kontaktów na wysokim szczeblu, ograniczenie czy zawieszenie współpracy wojskowej czy nawet zakaz wjazdu polityków Zjednoczonej Prawicy na terytorium USA. Powstaje pytanie, z kim rządzący chcą współpracować w kwestii bezpieczeństwa Polski, jeżeli ze wszystkimi dotychczasowymi partnerami jesteśmy skłóceni?
W jaki sposób lex-TVN może odbić się na inwestycjach zagranicznych w Polsce?
Zaufanie do państwa buduje się stopniowo. Chcę poddać taki przykład: Polska w latach osiemdziesiątych była bankrutem i nie obsługiwała zadłużenia zagranicznego. Inwestorzy pamiętają ten epizod i wielu zastanawiało się, czy mogą nam zaufać. Przykładem takiego państwa jest Japonia, która uznała, że Polska zawiodła jej zaufanie i odradzała swoim firmom inwestowanie w Polsce. Trwało to wiele lat i kosztowało nas sporo pieniędzy. Przykład ten pokazuje, że zaufanie buduje się latami, a zniszczyć można je jedną decyzją taką jak lex-TVN. Ustawa może negatywnie odbić się w ratingach gospodarczych, i będzie wyraźnym sygnałem, że jeżeli jakaś inwestycja zagraniczna nie spodoba się rządzącym, to można ją wywłaszczyć lub znacjonalizować.
Czy Stany Zjednoczone mogą też nałożyć na Polskę sankcję o charakterze finansowym?
Mam nadzieję, że na obecnym etapie do tego rodzaju sankcji nie dojdzie.
W czasie tego samego posiedzenia Sejmu został przegłosowany również projekt ustawy lex-Izera, który zezwala na wycięcie lasów w Jaworznie i Stalowej Woli pod budowę nowych fabryk. Co Pan sądzi o tej ustawie?
Projekt ten spotkał się z ogromną krytyką, gdyż mamy do czynienia z wyrębem ogromnych połaci lasu i to na terenie, gdzie zalesienie jest bardzo potrzebne. To się wpisuje w bardzo niepokojące zjawisko, jakie ma miejsce w Państwowych Lasach – masowego wyrębu drzew, co jest najprawdopodobniej spowodowane tym, że rząd szuka dodatkowych źródeł dochodu. To pokazuje również, że rząd nie interesuję się ochronną środowiska czy zapewnieniem komfortowych warunków życia obywatelom, tylko doraźnym zyskiem.
W jaki sposób lex-Izera może wpłynąć na polską gospodarkę?
Lepiej byłoby poszukać innych terenów pod budowę nowych fabryk, które są przygotowane pod inwestycje. Nie trzeba w tym celu wyrębywać lasów, gdyż las jest jak zaufanie. Odbudowywanie go zajmuje lata.
We wrześniu mają zostać przegłosowane ustawy dotyczące Polskiego Ładu, do których jest sporo zastrzeżeń. Co Pan sądzi o sztandarowym programie gospodarczym PiS-u?
Mam o nim fatalne zdanie, gdyż jest to przede wszystkim dokument propagandowy. To znaczy duża jego część jest poświęcona osiągnięciom gospodarczym PiS-u, których tak naprawdę nie widzimy. Poza tym pomija się główne wyzwania, jakie stoją przed polską gospodarką, takie jak: słabość inwestycji, braki siły roboczej, niska innowacyjność czy przestarzała energetyka. Dokładnie zapoznałem się z Polskim Ładem i mogę stwierdzić, że jest on skupiony niemal wyłącznie na redystrybucji dochodów od jednych grup społecznych do innych, a o rozwoju prawie się w nim nie mówi. Przebija z niego dążenie do centralizacji i upaństwowienia czego się tylko da, co pokazuje, że rządzący chcą wrócić do modelu gospodarki z czasów PRL-u. Jest też w nim co niemiara obietnic, bo celem Polskiego Ładu jest głównie pozyskanie poparcia politycznego grup społecznych, które PiS uważa za swój elektorat.
Dlatego ten dokument nie jest żadnym poważnym planem rozwoju naszego kraju, to po prostu doraźnie przygotowany materiał wyborczy.
Jeżeli ustawy Polskiego Ładu wejdą w życie, to jak zareaguje na to polska gospodarka?
Do końca nie wiemy, jakie to będą ustawy, bo, owszem, mamy projekty dotyczące podatków, gdzie znalazły się ryzykowne rozwiązania, o których Polski Ład w ogóle nie wspomina. To pokazuje, że rządzący chcą oszukać społeczeństwo. Rozwiązania, o których teraz się dowiadujemy są bardzo szkodliwe, gdyż uderzają w przedsiębiorców i klasę średnią. Przykładem jest drastyczne podniesienie składki zdrowotnej.
Co Pana zdaniem powinien zrobić rząd, żeby rzeczywiście wesprzeć gospodarkę?
Przede wszystkim należy dokonać diagnozy sytuacji gospodarczej czyli zidentyfikować rzeczywiste bariery wzrostu i zastanowić się jak je usunąć. Przypominam o inwestycjach, które są najniższe od wielu lat, a na tle całej Europy wypadamy bardzo słabo. Co jest tego przyczyną? Zmienne przepisy prawa, upolitycznione sądownictwo i prokuratura, brak stabilności. Państwo przedsiębiorców traktuje jak dojne krowy lub przestępców, zamiast ich wspierać, gdyż to oni przyczyniają się do rozwoju polskiej gospodarki. Niedawno weszły w życie przepisy, które umożliwiają organom ścigania zajmować majątek osoby podejrzanej w przypadku naruszeń skarbowych. To są działania wzorowane na Rosji Putina, gdyż prokuratura nie może podejmować takich działań bez zgody sądu.
Kolejna kwestia to kryzys demograficzny w Polsce, którego rząd nie rozwiązał, gdyż 500+ nie jest remedium. Trudna sytuacja na rynku pracy to skutek fatalnej decyzji o obniżeniu wieku emerytalnego bez poinformowania obywateli, że jeżeli przejdą na wcześniejszą emeryturę, to będzie ona bardzo niska czy wręcz głodowa. Zarazem rząd boi się imigracji, która jest tematem tabu. Rządzący zamiast stworzyć sensowną politykę migracyjną, głoszą krucjatę w celu ochrony Polski przed uchodźcami i islamem. To jest anachroniczne podejście. Nic również nie poprawia się w kwestii innowacyjności, bo inwestorów odstraszamy. Mamy głęboka zapaść w służbie zdrowia i kryzys w oświacie, bo PiS zamiast inwestować w te ważne usługi społeczne, wolał rozdawać pieniądze w celu pozyskania wyborców. Zjednoczona Prawica w czasie swoich rządów podważyła również zaufanie społeczne do najważniejszych instytucji państwa – sądów, Trybunału Konstytucyjnego, prokuratury, policji, służb skarbowych – a to też nie sprzyja gospodarce.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU