Trudno przewidzieć, w jaki sposób obecna sytuacja odbije się na polskiej scenie politycznej i czy umożliwi kolejną wygraną Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. Za jakiś czas będziemy to wiedzieli, ale scenariuszy jest kilka i za wcześnie analizować, który może się spełnić. Nie zmienia to faktu, że wojna wpłynie na polską politykę, ale nie wiemy jeszcze w jakiej skali. – Z profesorem Antonim Dudkiem, politologiem i historykiem o wojnie na Ukrainie i jej wpływie na sytuację polityczną w kraju rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Świat się zatrzymał po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę. Jednak polityka krajowa nie znosi próżni. Jak Pana zdaniem konflikt na wschodniej granicy wpłynie na sytuację polityczną w kraju?
Prof. Antoni Dudek: Trudno przewidzieć, ponieważ nie wiemy, jak długo wojna na Ukrainie będzie trwała, a to ma istotne znaczenie, zwłaszcza w kontekście kryzysu humanitarnego, który obserwujemy, a który dotyka nasz kraj. Odpowiadając na Pana pytanie, jeżeli wojna zakończyłaby się szybko, to mamy zupełnie inną sytuację niż w przypadku, kiedy będzie trwała ona kilka lat i do Polski przybyłoby kilka milionów uchodźców z Ukrainy, co stanowiłoby olbrzymie wyzwanie dla państwa i odbiłoby się na sytuacji politycznej.
Natomiast jeżeli doszłoby do takiego scenariusza, to sytuacja może wyglądać w następujący sposób. Opozycja może punktować rządzących za ich działania i mówić, co należałoby zrobić lepiej lub pomóc w rozwiązaniu problemu, co spowoduje, że nastąpi zawieszenie sporu politycznego. Jednak to pokaże czas. Nie zmienia to faktu, że Polska i politycy stają przed bardzo poważnym wyzwaniem, jakim jest zmierzenie się z kryzysem humanitarnym i sądzę, że sytuacja ta pomoże rządzącym, ale na jak długo, to trudno powiedzieć. Tak samo było w sytuacji zagrożenia na granicy polsko-białoruskiej, które było dużo mniejsze, a zatem jest to naturalny mechanizm psychologiczny, który rządzący zapewne w sytuacji zagrożenia będą chcieli wykorzystać na swoją korzyść. Warto też dodać, że sytuacja międzynarodowa uruchamia wiele procesów, które mogą odbić się na polskiej polityce i skutki wkrótce zobaczymy.
Zachód skupia całą swoją uwagę na Rosji. Czy rządzący mogą to wykorzystać w celu dokończenia reform i zainstalowania na dobre autorytaryzmu w Polsce?
Sądzę, że nie, ponieważ to, że Unia Europejska jest zgodna co do sankcji nie oznacza, że uzna, iż Polska nie ma problemu z praworządnością. Natomiast jest inny problem. Mianowicie, jeżeli PiS wygra najbliższe wybory dzięki obecnej sytuacji i w następnej kadencji będzie miało stabilną większość sejmową, to wówczas może dokonać kolejnych zmian. Co do Pana pytania, to wątpię, żeby Unia Europejska odpuściła sprawę praworządności pomimo sytuacji, jaka jest na Ukrainie.
Przed wybuchem konfliktu na Ukrainie głośna była afera związana z Pegasusem. Czy opozycja, mimo sytuacji za wschodnią granicą, powinna domagać się wyjaśnienia tej sprawy?
Opozycja nie powinna odpuszczać żadnego ze swoich postulatów, ale na jakiś czas pewne sprawy muszą zejść na drugi plan, ponieważ, tak jak mówiłem, należy przygotować się do wyzwania jakim będzie kryzys humanitarny. To wymaga odłożenia pewnych spraw na później, ale nie ich odpuszczania. Natomiast na jak długo pewne sprawy związane z polityką krajową zostaną zamrożone, to trudno powiedzieć. Wszystko zależy od przebiegu konfliktu w Ukrainie.
Czy sytuacja w Ukrainie jest tym, czego rządzący potrzebowali, złapaniem oddechu, żeby dotrwać do następnych wyborów?
Tak, ponieważ, tak jak mówiłem, opozycja nie zajmuje się problemami rządzących, a premier i prezydent wyrastają na liderów, którzy chcą, żeby Polacy w jak najmniejszym stopniu odczuli konsekwencje obecnej sytuacji. Proszę zauważyć, że zniknął też wicepremier Jarosław Kaczyński, a wszystkie rozmowy prowadzą Mateusz Morawiecki lub Andrzej Duda, co jest pozytywne, bo przywraca naturalny porządek w którym premier i prezydent odpowiadają za swoje urzędy, a nie szeregowy poseł. Odpowiadając na Pana pytanie: trudno przewidzieć, w jaki sposób obecna sytuacja odbije się na polskiej scenie politycznej i czy umożliwi kolejną wygraną Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. Tak jak powiedziałem, za jakiś czas będziemy to wiedzieli, ale scenariuszy jest kilka i za wcześnie analizować, który może się spełnić. Nie zmienia to faktu, że wojna wpłynie na polską politykę, ale nie wiemy jeszcze, w jakiej skali.
Jak sytuacja na Ukrainie może wpłynąć na opozycję?
Nie sądzę, żeby ta sprawa była czynnikiem, który przyczyni się do konsolidacji opozycji. Jeżeli już, to do porozumienia z rządem, chociaż też nie do końca, bo prezydent Warszawy daje sygnały, że współpraca samorządu – mimo obecnej sytuacji – nie układa się i jest problem z udzielaniem pomocy uchodźcom. Natomiast, co do Pana pytania, kwestia, w jakiej konfiguracji pójdzie opozycja, będzie obecny do wyborów. Dzisiaj ugrupowania opozycyjne powinny raczej wystąpić do rządu z ustaleniem porozumienia ponadpartyjnego w celu wypracowania wspólnego stanowiska w kwestii polityki obronnej, ponieważ PiS zaniechał pewne działania na tym polu, a mimo to chce przeforsować w Sejmie swoją wizję. To nie ma sensu, ponieważ armię powinno rozwijać się w ramach ponadpartyjnego konsensusu, ale czy jest to realne – trudno powiedzieć. Opozycja na tych kwestiach powinna się skoncentrować, bo w obecnej sytuacji dla wyborców to jest najważniejsze oraz zwalczenie skutków kryzysu humanitarnego.
Kryzys gospodarczy, brak porozumienia z instytucjami europejskimi w sprawie Planu Odbudowy i przywrócenia praworządności, co jest warunkiem uzyskania środków. Jak Pan sądzi, czy w wyniku sytuacji na Ukrainie polskiemu rządowi uda się porozumieć z instytucjami europejskimi? A może w wyniku przedłużającej się wojny na Ukrainie społeczeństwo zapomni o aferach Zjednoczonej Prawicy?
Myślę, że tak, bo w obecnej sytuacji pieniędzy z Unii Europejskiej potrzebujemy jeszcze bardziej, a więc zamiast forsować kolejne pomysły, które do niczego nie prowadzą, należy zakończyć ten spór. Nawet za cenę pozbycia się z rządu ministra sprawiedliwości, bo środki te poszłyby na pomoc dla uchodźców. Należy też dodać, że nie wiemy, ilu z nich wyjedzie na Zachód, a ilu zostanie w Polsce. Natomiast, czy rządzący będą zdolni do kompromisu z instytucjami europejskimi, to czas pokaże.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU