Rządy Polski i Węgier uparcie trzymają się swojego stanowiska – nie zgadzają się na powiązanie unijnego budżetu z mechanizmem praworządności. Tymczasem inne kraje wspólnoty powoli tracą cierpliwość do krnąbrnych członków Unii.
Mateusz Morawiecki rozmawiał wczoraj z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Politycy utrzymali swoje porozumienie – zawetują unijny budżet, jeżeli wypłata środków zostanie powiązana z przestrzeganiem praworządności. Szefowie rządów obu krajów zapewnili, że żaden z nich nie poprze rozwiązań, których nie przyjmie druga strona.
Tymczasem UE szuka kompromisu. Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, zaproponowała, by rozporządzenie o przestrzeganiu praworządności od razu po przyjęciu budżetu skierować do TSUE. To ukłon w stronę Orbána – Trybunał mógłby rozpatrywać sprawę nawet dwa lata, w trakcie których KE nie stosowałaby mechanizmu praworządności, a Orbán mógłby spokojnie rozliczyć swoje inwestycje, do których wątpliwości ma unijny urząd ds. zwalczania nadużyć finansowych.
Na ten moment propozycja von der Leyen została odrzucona, ale to nie koniec sprawy. W Unii panuje przekonanie, że do kompromisu trzeba przekonać przede wszystkim Orbána. Jeżeli uda się porozumieć z Węgrami, to i Polska zgodzi się na budżet. Unijni dyplomaci są pewni, że polski rząd nie będzie walczył o weto samotnie. Warto przypomnieć, że uważany przez Polskę za sojusznika Orbán już kiedyś zawiódł rząd PiS w momencie próby. Węgry poparły Donalda Tuska w głosowaniu za przedłużeniem jego kadencji na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Ówczesna premier Beata Szydło wracała do Warszawy z kompromitującą klęską 1:27.
Ale, jeżeli Węgry i Polska pozostaną przy swoim, możliwe jest inne rozwiązanie.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU