Polityka i Społeczeństwo

Prezydent Duda rzuca wyzwanie PiS. Postawi na swoim przy pomocy szantażu?

Fot. Flickr

Na nic się zdały wysyłane z centrali partii rządzącej apele o rozważenie zmiany terminu tzw. referendum konsultacyjnego w sprawie zmian w obowiązującej Konstytucji. Na nic ostrzeżenia płynące z Państwowej Komisji Wyborczej, która podnosiła wręcz że może być problem ze stwierdzeniem ważności referendum, logistyką i samym zorganizowaniem dwóch rodzajów aktów wyborczych w bardzo podobnym czasie. Na wszystko to głuchy pozostaje prezydent Duda, który dziś ogłosił, że oto wysyła do Senatu wniosek o przeprowadzenie referendum w dniach 10-11 listopada 2018 roku, w którym chce zadać 10 obszernych pytań dotyczących kierunków, w jakich miałaby zostać zmieniona ustawa zasadnicza.

„Nieco ponad rok temu, 3 maja 2017, mówiłem, że uważam, że powinniśmy zacząć dyskusję nad nową konstytucją, żeby to była dyskusja jak najbardziej społeczna, że jestem przekonany, że w wolnej Polsce, po 30 latach od przemian, Polacy są społeczeństwem dojrzałym, wykształconym, dlatego uważam, ze w najważniejszych sprawach nie można decydować bez wcześniejszego zapytania o zdanie. Jeżeli mija prawie 30 lat od czasu odzyskania suwerenności i niepodległości, jeżeli mamy w tym wspaniałym roku stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, jeżeli zdamy sobie sprawę, że konstytucja obowiązuje od ponad 20 lat, jest dla mnie oczywiste, że jest to właściwy czas, by nad konstytucją, przyszłością ustrojową dokonać refleksji” – mówił prezydent Andrzej Duda.

„Stąd ta inicjatywa, by przeprowadzić w tym roku referendum o charakterze konsultacyjnym, by wytyczyć ścieżkę kierunku przyjęcia i tworzenia nowej konstytucji, jak powinna być konstytucja ułożona. Chciałbym, żeby na ten temat wypowiedzieli się Polacy, żeby mieli możliwość wzięcia spraw swoje ręce” – dodał prezydent.

Takim postawieniem sprawy przez Andrzeja Dudę z pewnością nie są zachwyceni posłowie partii rządzącej, którzy swoją niechęć do prezydenckiej inicjatywy wyrażali już nie raz, choć zawsze chowając się za pięknymi słówkami o potrzebie dialogu, niezwykłej wadze pytania obywateli o ważne kwestie czy o konieczności uruchomienia debaty nad ustawą zasadniczą. Problem w tym, że PiS ani nie jest gotowe do takiej debaty, ani nie chce otwarcie ujawniać swoich planów na zmiany w Konstytucji, ani nie wierzy w to, że referendum Dudy może zakończyć się mniejszą kompromitacją, niż ostatnie przeprowadzone w tym trybie z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Pierwsze reakcje posłów partii rządzącej są takie, jak zwykle. Chwalą zamysł, ale entuzjazmu nie widać. Bardzo mocno kwestię uwag PKW zaczęła nagle przybliżać rzeczniczka PiS Beata Mazurek, tak jakby partia rządząca szanować uwagi tej instytucji (chwilę wcześniej PiS przyjął projekt zmian w ordynacji do PE, które zostały przez PKW zmiażdżone).

Natomiast my uważamy czy podzielamy stanowisko, na które nie tak dawno wskazała PKW, że zaproponowany termin referendum może być terminem, który uniemożliwiałby czy utrudni przeprowadzenie tego referendum, z uwagi i na wybory i przede wszystkim na święto niepodległości, które mamy 11 listopada. Dosyć obszernie umotywowała to PKW, na którą nie mamy wpływu. Swoje zastrzeżenia przekazała zarówno do prezydenta, jak i marszałków Sejmu i Senatu. My jako PiS te zastrzeżenia też musimy brać pod uwagę, natomiast jaka będzie decyzja i kiedy, będzie podlegało analizie przez senatorów, kierownictwo partii. Wtedy będzie komunikat dot. tego, jak odniesiemy się do propozycji pytań referendalnych i do terminu wskazanego przez prezydenta – stwierdziła Beata Mazurek na briefingu w Sejmie.

Problem Prawa i Sprawiedliwości polega jednak na tym, że złożenie projektu uchwały o rozpisaniu referendum w kształcie i terminie wskazanym przez prezydenta jest jego celowym zagraniem, mającym pokazać jego siłę i przewagę nad rządzącą partią. Widać gołym okiem, że to kwestia ambicjonalna i Andrzej Duda nie zamierza się wycofać. Tym bardziej, że wciąż dzierży w dłoni asa, w postaci swojego długopisu, którym podpisać może każdą ustawą, zwłaszcza tą, na której partii rządzącej może bardzo zależeć. Nietrudno sobie wyobrazić warunek, jaki z pewnością jest gotów postawić parlamentarnej większości tj. jeśli Wy (senatorowie) poprzecie we wtorek 24. lipca mój wniosek w moim kształcie i w zaproponowanym przeze mnie terminie, ja minutę po zatwierdzeniu tego głosowania podpiszę Wam ustawę dopełniającą skok na Sąd Najwyższy i oddającą całą władzę nad sądami partii Jarosława Kaczyńskiego. Szanse na przeforsowanie tego absurdalnego planu przeprowadzenia sondażu za 120 mln złotych z publicznej kasy nigdy nie były większe, niż właśnie w tej chwili.

Źródło: 300polityka.pl

Fot. Flickr/Sejm RP

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie