W 2014 roku polskie media obiegła sensacyjna informacja, że pierwsza partia Donalda Tuska, czyli Kongres Liberalno – Demokratyczny powstała na początku lat 90 ubiegłego wieku z dużą pomocą zagranicznego kapitału. Było to pokłosie książki byłego polityka Platformy Obywatelskiej, Pawła Piskorskiego, który sugerował, że może chodzi o niemal milion złotych, pożyczonych od niemieckiego CDU. Prawicowe media robiły wówczas co mogły, by tę rzekomą aferę nagłośnić i przedstawić KLD, a później zapewne także i PO, jako partie realizujące de facto interesy niemieckie i spłacające niemieckie długi.
Niemieckie pieniądze w polskiej polityce to temat gorący, zwłaszcza dla polityków obozu rządzącej dziś Zjednoczonej Prawicy. Zły jest zagraniczny kapitał w głównej partii opozycyjnej, zły jest także, gdy napędza polską gospodarkę inwestycjami. Bo zawsze to pochodzenie, te obce interesy. Okazuje się jednak, że są w przeszłości Jarosława Kaczyńskiego momenty, gdy niemiecki kapitał wcale taki zły nie był i bynajmniej nie chodzi o potencjalne kilkadziesiąt miliardów dolarów, których Niemcy nie wypłacili Polsce w ramach reparacji wojennych.
W sieci pojawił się bowiem wpis korespondenta Guardiana, Christiana Davies’a, który rzuca bardzo ciekawe światło na okoliczności zakładania chrześcijańsko demokratycznej partii Kaczyńskiego, czyli Porozumienia Centrum oraz motywy jakie kierowały Kaczyńskim, gdy podejmował decyzję o profilu tego ugrupowania.
Absolutely priceless: Kaczynski labelled his first party 'Christian Democratic' in hope of getting foreign funding from Germany. pic.twitter.com/89sJC4idip
— Christian Davies (@crsdavies) August 2, 2017
Cytując fragment książki Rafała Pankowskiego z 2010 roku pt. “The Populist Radical Right in Poland”, zwrócił uwagę, że Jarosław Kaczyński wybrał chrześcijańsko demokratyczny charakter ugrupowania w nadziei, że pozyska zagraniczne finansowanie z Niemiec. Jako źródła wskazał fragmenty książki Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby “O dwóch takich… Alfabet braci Kaczyńskich”.
W cytowanym fragmencie autor wskazuje, że Kaczyński przyznał, że jego motywacja do utworzenia partii chrześcijańsko demokratycznej nie była do końca skutkiem podzielania tej filozofii. “Nie zaprzeczam temu, że liczyłem na wsparcie zachodnio chrześcijańskiej demokracji. Niestety twarde polskie prawo zabraniało finansowania partii politycznych z zagranicy”.
Choć dzisiejszy prezes Prawa i Sprawiedliwości niegdyś nie ukrywał, że model przyjęty przez niemieckie CDU jest mu bliski, dziś partię tę regularnie przedstawia jako zło wcielone. Kto wie, czy nie ma to związku z tym, że nigdy nie udało mu się nawiązać z CDU tak bliskiej współpracy jak jego politycznym rywalom i dziś przemawia przez niego czysta zazdrość?
fot. Shutterstock/Fotokon
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU