W sieci pojawił się kolejny odcinek programu “Komentery”, w którym Adam Feder bada polityczne nastroje Polaków. Tym razem reporter “Super Expressu” wybrał się jeden z w okolice warszawskiego Placu Szembeka i zapytał o przygotowania do nadchodzących świąt.
O serii “Komentery” piszemy regularnie, bo właśnie w takich miejscach jak plaża we Władysławowie, bazarki, skwerki czy Potok Górny (podobno to najbiedniejsza gmina w Polsce) można usłyszeć co ludzie myślą o polityce i politykach, a o swoich emocjach mówią normalnym, czasami bezkompromisowym językiem. Tym razem Adam Feder z “Super Expressu” udał się na warszawski Grochów, w okolice Placu Szembeka.
Reporter zapytał przechodniów i klientów okolicznego bazarku o nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, które w tym roku będę drogie jak nigdy. To, co dziennikarz usłyszał od Polek i Polaków nie mieści się w głowie i chwyta za serce. Takie reportaże powinien obejrzeć Mateusz Morawiecki i inni politycy PiS przepalający w piecu nasze pieniądze. Piłkarzom chciałeś dać, premie premierze? Trzydzieści baniek proszę pana? A i pięćdziesiąt by się znalazło? Jak potem spojrzeć w oczy ludziom, którzy ledwo wiążą koniec z końcem?
– Jak swięta w tym roku? Będzie dobrze czy będzie gorzej niż rok temu? – zapytał reporter kobietę. – Ja byłam trzy miesiące w szpitalu, a jak wyszła to myślałam, że trafiłam na jakiś kosmos. Ceny po prostu…Szymka konserwowa za 32 zł, a szłam do szpitala to była po 19 zł. Ja mam emerytury 1275 zł…z pomocą boga i ludzi jakoś mi tam starczało. A teraz siedem dni i dziękuję, nie mam emerytury (…) Mam głośno powiedzieć czyja to wina? Naszego rządu kochanego, to jest zbrodnia! Rząd pomaga? Chyba sobie. Już wystarczy, bo się popłaczę – mówiła wzruszona kobieta.
– Takie będą święta, na jakie rząd pozwala. Czyli skromne. Ceny udają kangury, to znaczy skaczą. Zapytał mnie ochrniarz w Auchan czemu mam smutną buzię. A ja mówię: bo wasze ceny udają kangury. A on mówi: proszę pani, pracownicy nie nadążają co dzień cen zmieniać – powiedziała emerytka.
– Czy stać Polaków na godne święta. Taa, stać, stać – ironizowała inna rozmówczyni. – Inflacja poszybowała równo i sto złotych nic nie jest warte. Dwa lata temu 150 zł miało wartość na tydzień, a teraz? Rząd obiecuje obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Kupiłam wczoraj dwa kawałki ryby i zapłaciłam 40 zł, no panie?! Nie postawię na stole dwunastu potraw, postawię pięć – wyznała.
Źródło: SE.PL
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU