Polityka i Społeczeństwo

Szykuje się gigantyczna batalia sądowa! Premier Morawiecki pozywa Microsoft o prawa do PowerPointa

Mało kto wie, że zanim Mateusz Morawiecki został znanym bankierem, później wicepremierem i multiministrem a obecnie premierem był cichym pasjonatem informatyki. Co prawda z wykształcenia Morawiecki junior jest historykiem, ale nie przeszkadzało mu to po nocach czytać książki o programowaniu i próbować swoich sił w pisaniu prostych aplikacji komputerowych. Z czasem nabierał on coraz większej wprawy. Rynek IT w Polsce w latach 90 dopiero raczkował, dlatego też przyszły minister nie spodziewał się, że jakikolwiek ze stworzonych przez niego programów może być cokolwiek warty.

Podczas wymiany studenckiej w USA w 1990 roku, chcąc dorobić sobie do stypendium, Morawiecki zaciągnął się do pracy w nieznanej nikomu wówczas w Polsce firmie o nazwie Microsoft. W tej też firmie, pracując na nocnej zmianie, przyszły premier pracował nad niewiele mu wówczas mówiącym programem o nazwie roboczej: PowerPoint Presentation.

Morawiecki wspomina tamten okres z rozrzewnieniem: “Byłem wtedy młody i głupi. Pracowałem po 5 dni w tygodniu, jako tester aplikacji. Pisałem też całkiem sporo linijek kodu, zasuwałem na czarno, żadnych papierów nie podpisywałem. Tata mówił mi, żeby niczego absolutnie nie podpisywać, bo jeszcze się okaże, że to jakieś SB”.

Jak się później okazało, przyszły minister rozwoju pracował przy wprowadzaniu na rynek słynnej dziś aplikacji PowerPoint, wchodzącej w skład najbardziej popularnego na świecie pakietu biurowego Microsoft Office, na którym do dziś Bill Gates zarobił grube miliardy.

Morawiecki wspomina: “Wszystko było owiane tajemnicą. Nie wiedziałem nawet nad czym pracuję. Traf chciał, że po wielu latach zostałem ministrem, a program nad którym pracowałem stał się moim głównym narzędziem pracy. Ot, ironia losu”.

Po tym jak Mateusz Morawiecki został premierem postanowił zasięgnąć opinii prawnika. który doradził mu, by pozwał Microsoft o prawa autorskie do PowerPointa. Jak się okazuje Amerykanie popełnili ogromny błąd. Nie dali Morawieckiemu umowy, w której ten zrzekł się praw majątkowych do kodu, który po nocach pisał. Co więcej, obecny szef rządu twierdzi, że ma zdjęcia i notatki, które udowadniają, że amerykański gigant nielegalnie korzysta z nieswojego dzieła.

Żeby zwiększyć swoje szanse Mateusz Morawiecki postanowił wytoczyć sprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu. Tajemnicą poliszynela jest wszakże, że Polak przed amerykańskim sądem nie miałby większych szans.

Sprawa jest niebagatelna, gdyż dochody ze sprzedaży samego PowerPointa przez ostatnie 20 lat szacuje się na poziomie 20 miliardów dolarów. Morawiecki domaga się 10% tej kwoty oraz dodatkowych 500 milionów zadośćuczynienia.

Jednakże nie o same pieniądze tutaj chodzi. Dla polskiego premiera bardzo ważny jest aspekt honorowy. Morawiecki miał stwierdzić, że skoro wielu kpiło z niego, nazywając go ministrem od slajdów, to chciałby, żeby opinia publiczna wiedziała, że słynne nadużywanie przez niego prezentacji multimedialnych, wynika u niego z głębokiej miłości do PowerPointa. Jest to miłość niczym do własnego dziecka, dziecka za które Microsoft od dawna nie płaci premierowi należnych alimentów…

Fot. P. Tracz / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie