Czasem już uszy więdły od słuchania polityków Zjednoczonej Prawicy, opowiadających o swojej żarliwej walce z byłymi członkami PZPR w szeregach wymiaru sprawiedliwości. Prokuratorzy i sędziowie funkcjonujący w poprzednim systemie mieli wychodzić spod łóżka, z szafy i wypadać z lodówki. To był jeden z motorów napędowych dokonywanych zmian i podkładka do wywracania systemu do góry nogami.
Gdy opada na chwilę kurz i zajrzy się pod kołderkę Zbigniewa Ziobry i Bogdana Święczkowskiego (prokurator krajowy), okazuje się, że świat już nie jest taki kolorowy, jak w wywiadach dla prorządowych mediów i na organizowanych konferencjach prasowych.
– Prominentni śledczy w Prokuraturze Krajowej należeli w przeszłości do PZPR i komunistycznego Stronnictwa Demokratycznego (SD). Za “dobrej zmiany” niektórzy z nich dostali stanowiska dyrektorskie lub awansowali – informuje Gazeta Wyborcza.
W centrali Prokuratury Krajowej jest 9 prokuratorów, którzy w przeszłości należeli do PZPR i jeden z przeszłością w Stronnictwie Demokratycznym i wielu z nich zajmuje stanowiska dyrektorskie. – Jak to możliwe, że coś, co przeszkadza w sądownictwie i jest jedną z przyczyn jego demolki, zupełnie nie przeszkadza w prokuraturze? – pyta jeden z prokuratorów.
Jak pisze Wyborcza, Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, ochoczo zlustrował sędziów, po opublikowaniu oświadczeń o przynależności do partii. Znalazł 13 sędziów będących członkami PZPR lub SD. – Jak na 30 lat po obaleniu komuny to bardzo silna reprezentacja aktywistów komuny – pisał na Twitterze. Gazeta zapytała wiceministra, co tam słychać u “aktywistów” w Prokuraturze Krajowej? Kaleta odpowiedział, że ma masę pracy i w “natłoku obowiązków”, oświadczeń podwładnych Święczkowskiego i Ziobry nie wertował.
– (…) Z jednej strony młodzi współpracownicy ministra sprawiedliwości grzmią o silnej reprezentacji “aktywistów komuny” w Sądzie Najwyższym, z drugiej zaś w prokuraturze, instytucji kierowanej przez Zbigniewa Ziobrę, wcześniejsza przynależność do PZPR oraz SD wydaje się cenioną kwalifikacją – mówi prokurator Jacek Bilewicz z Lex Super Omnia.
I tak to wszystko hula od kilku lat, a może nawet dłużej. Zasada jest prosta – nasz SB-ek to dobry SB-ek, nasz kapuś to dobry kapuś, nasz prokurator stanu wojennego to wybitna postać. Z Antonim Macierewiczem jest to samo. Wojskowe Służby Informacyjne to było zło wcielone, niewydolna służba, złodzieje, pijacy i aferzyści, ale na placówki dyplomatyczne były szef MON ich oddelegowywał. Generałowie szkoleni w Moskwie? Też byli w otoczeniu likwidatora WSI. Obłuda najwyższych lotów, Himalaje hipokryzji, zenit bezwstydności.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU