Policja kiedyś zapłaci słony rachunek za siłę wobec słabych i słabość wobec silnych. Zapłaci za sklejenie się z partyjnym interesem Prawa i Sprawiedliwości oraz za zaspokajanie obsesji Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie nie zapomną, że agresja policjantów wobec protestujących po orzeczeniu atrapy TK była tym większa, im dłużej te protesty trwały – jakby chciano wywołać „efekt mrożący”, który obniży liczbę oraz frekwencję ewentualnych antyrządowych zgromadzeń w przyszłości, które są zresztą kwestią czasu. Polacy nie zapomną straszenia nastolatka w czasie domowego najścia za to, że na jednym z portali społecznościowych udostępnił post popierający protesty kobiet. Nie zapomną też wywożenia protestujących do komend zlokalizowanych poza Warszawą, choć te w stolicy nie były zatłoczone, co miało odciąć ich od bliskich, od pomocy prawników i interwencji w ich sprawie polityków opozycji, którzy mają do tego prawo z mocy sprawowanego mandatu.
Po upadku PRL Milicja została zamieniona na Policję, aby odciąć się od haniebnych czynów sługusów minionego systemu. Obawiam się, że po upadku obecnej władzy podobny zabieg również będzie konieczny. Wizerunek Policji w oczach społeczeństwa jeszcze nigdy po demokratycznych przemianach 1989 roku nie był tak zdruzgotany. Reputacja policjantów legła w gruzach i wydaje się, że niezbędna będzie powszechna weryfikacja funkcjonariuszy. Szkoda, że dla przypodobania się oficjelom z rządzącej formacji zaprzepaszczono lata ciężkiej pracy takich policyjnych legend jak gen. Adam Rapacki czy gen. Andrzej Matejuk.
Źródło: „Newsweek”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU