Połowa Polaków nie chodzi na wybory, wielu nie interesuje się polityką, zarzeka się, że to ich nie dotyczy lub woli się nie mieszać w coś, na co nie ma wpływu. Czy jednak powinniśmy im się dziwić? Większość osób zapytana o powód braku zaangażowania w życie publiczne kraju wskazuje, że nie ma na kogo głosować, że i tak nic się nie zmieni.
Faktycznie oferta polityczna w Polsce jest dosyć uboga. Jeżeli nie wierzysz w stalową brzozę, na myśl o ośmiorniczkach robi ci się niedobrze, nie popierasz obsadzania wszystkich stanowisk w danej wsi członkami własnej rodziny, czy też nie obchodzisz 225. rocznicy obowiązywania Konstytucji 3 maja, ani Święta 6 Króli, to faktycznie nie ma z czego wybierać.
Załóżmy jednak, że niezrażeni mizerią jaką serwują nam zawodowi politycy, chcemy mocniej wgryźć się w program poszczególnych partii i znaleźć w nich coś dla siebie. Włączamy więc telewizor, otwieramy gazetę, czy wchodzimy na Facebooka w poszukiwaniu odpowiedzi na interesujące nas kwestie. Chcemy wiedzieć, jak dana partia ma zamiar stworzyć nowe miejsca pracy, uszczelnić system podatkowy czy wesprzeć samotne matki. W tym momencie zaczyna się prawdziwy kabaret, rodem z filmów Monty Pythona.
Na próżno szukać konkretnych odpowiedzi, czy przemyślanych strategii działania.
Rozmowa o programie przebiega mniej więcej tak:
P: Jaki macie państwo program w kwestiach gospodarczych?
O: Dobry, innowacyjny, ekspercki
P: Jak macie zamiar obniżyć podatki?
O: Skutecznie.
P: Czyli jak?
O: Szybko i sprawnie.
P: Jaka zatem będzie stawka podatku VAT po wejściu w życie proponowanych zmian?
O: Adekwatna do potrzeb społecznych, odpowiednia, nie za wysoka, nie za niska.
Jak widać działa to na zasadzie „będzie Pan zadowolony”, ale najlepiej proszę nie drążyć. Powyższa rozmowa ma oczywiście charakter prześmiewczy, ale nie odbiega mocno od rzeczywistości. Politycy prześcigają się w rzucaniu pustych haseł, bon motów, często nie rozumiejąc zagadnień, które sami poruszają. Owszem, obecna partia rządząca realizuje część swoich haseł z kampanii, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew zasadom ekonomii, opierając się na pobożnych życzeniach i optymistycznym: “jakoś to będzie”. Można odnieść wrażenie, ze uprawiana w naszym kraju polityka nie polega na rozwiązywaniu problemów, tylko na ich nagłaśnianiu, robieniu szumu medialnego i najlepiej wskazywaniu winnych. Jednocześnie politycy jednego dnia są za jakimś rozwiązaniem, by tydzień później zmienić zdanie o 180 stopni.
Powyższe rozważania nadają się na film o zabarwieniu satyrycznym, zwanym potocznie komedią pomyłek, jednak niestety byłby to śmiech przez łzy.
Wobec tego trudno się dziwić, że ogromna rzesza ludzi nie angażuje się politycznie i w ogóle nie chodzi na wybory. Konsekwencje są jednak poważne, gdyż niska frekwencja betonuje scenę polityczną w Polsce, powodując, że duże partie jedynie periodycznie zamieniają się miejscami.
Nadzieja w tym, że prędzej czy pózniej powstanie szeroki merytoryczny ruch polityczny, który wymiecie obecnych „zawodowców”. Większość z nich kapkę się juz zasiedziała…
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU