Polityczna głowa Mateusza Morawieckiego w ostatnich dniach stała się zagrożona najmocniej od wielu miesięcy. Ujawnienie przez “Gazetę Wyborczą” informacji, że szef rządu z żoną nabyli po zaniżonej cenie działkę od kościoła, dzięki której stali się milionerami, okazał się nie do pogodzenia z wizerunkiem człowieka spoza układu III RP. Mateusz Morawiecki dodatkowo musiał liczyć się z tym, że w transakcję zamieszany był ten sam hierarcha kościelny, wobec którego pojawiły się po premierze ”Tylko nie mów nikomu” mocne oskarżenia o molestowane seksualne. Z tego względu Morawieccy nie mogli sobie pozwolić, aby sprawa się rozwijała i natychmiast zapowiedziano pozew przeciwko redakcji “Gazety Wyborczej”. Jednak jedno w całej sprawie okazało się zastanawiające. Szef rządu nie użył wobec znienawidzonej gazety trybu wyborczego, który pozwoliłby rozstrzygnąć sprawę w przeciągu dni. Mimo tak rzekomo srogiego naruszenia dóbr osobistych, Morawieckim wystarczył zwykły tryb, którego efekty poznamy dopiero za wiele miesięcy. Może to nie być wcale przypadek:
https://twitter.com/JHarlukowicz/status/1131451254201298945?s=20
Taka, a nie inna strategii szefa rządu oznacza bowiem, że rozstrzygnięcie sprawy zakupionej od Kościoła działki przesuwa się w czasie. Premierowi wyrok sądu już dziś nie byłby na rękę. Polityk najwyraźniej sam nie wierzy w zdolność obrony tezy o naruszeniu dóbr, skoro do mediów trafiła informacja, ze Morawieccy są gotowi sprzedać działkę po cenie zakupu i przeznaczyć środki na cele charytatywne. Czy w przypadku przejrzystej transakcji bez zarzutu zdecydowaliby się na podobny krok?
Tryb wyborczy używany głownie w sytuacji rażących kłamstw polityków na temat ich konkurencji, może być bowiem skierowany także wobec przedstawicieli prasy i innych osób niebędących kandydatami. Słynna przegrana sprawa premiera Morawieckiego w trybie wyborczym o kłamstwo miała przecież miejsce, mimo że sam nigdzie nie startował. Postawa szefa rządu może w tym kontekście dziwić także dlatego, że działacze konkurencyjnej prawicowej Konfederacji nie mają problemu z obroną swoich racji na tej drodze. Kaja Godek poinformowała bowiem, że wytoczyła w trybie wyborczym proces portalowi Oko.press, które zarzuciło działacze pro-life, że “znane jest jej zdjęcie z hajlujący kolegami”.
Prawnicy @KONFEDERACJA_ złożyli rano pozew przeciw Okopress, który wczoraj napisal, że mam zdjęcia z hajlujacymi kolegami. Jest to nieprawda wielokrotnie dementowana, a zdjęcia to fejki. Rozpoczyna się proces w trybie wyborczym.
Proszę o modlitwę, aby prawda zwyciężyła w sądzie.
— Kaja Godek (@GodekKaja) May 23, 2019
Pozew przeciwko “Gazecie Wyborczej” zdaje się zatem ruchem stricte medialnym. Ma on na celu zasiać w wyborcach zwątpienie co do prawdomówności dziennikarzy gazety. Liczy się na odruch odbiorców, że skoro premier tak stanowczo zdecydował się bronić swojego imienia, to racja musi zapewne być przynajmniej pośrodku. W świecie nadmiaru informacji jedną z najskuteczniejszych metod manipulacji jest podważanie wiarygodności ich autorów bez odnoszenia się do meritum sporu. Tak można uniknąć nawet najcięższej krytyki. Politycy prawicy, od narracji o fake news zaczynając, stali się mistrzami tej strategii.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU