Kilkanaście dni temu za Rzeczpospolitą opisaliśmy wyprowadzenie 255 tys. zł z funduszu operacyjnego policji. Z kontroli wewnętrznej wynika, że naczelnik Wydziału Techniki Operacyjnej Komendy Wojewódzkiej w Radomiu miał brać zaliczki na poczet tajnych zakupów sprzętu, takich jak podsłuchy czy ukryte kamery. Nieoficjalna wersja mówi, że naczelnik miał grać za te pieniądze na giełdzie.
Rzeczpospolita dotarła do nowych faktów – Okazuje się, że zanim dopatrzono się braków finansowych, w magazynie wydziału operacyjnego spłonął trzymany tam tajny i bardzo drogi policyjny sprzęt. Nikt nie powiązał tych zdarzeń, a śledztwo w sprawie pożaru umorzono. Ogień zatarł ślady niedoborów? – pyta gazeta. Straż Pożarna nie była w stanie ustalić przyczyn pożaru i określiła ją jako “nieznaną”.
Pożar zakwalifikowano jako zdarzenie losowe, uznano, że brak jest znamion przestępstwa. Straty spowodowane pożarem wyniosły ponad 228 tysięcy złotych – mówi gazecie prokurator Beata Galas, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Z decyzji o umorzeniu wynika, że bezpośrednią przyczyną pożaru było nagrzanie się akumulatora podczas jego ładowania za pomocą ładowarki. Akta śledztwa zostaną teraz zbadane pod kątem prawidłowości prowadzonego postępowania.
Według informacji Rzeczpospolitej spłonęła także dokumentacja zakupów, wypożyczeń i zwrotów sprzętu – Pożar zamaskował wszystkie ubytki, jeżeli takie były, jeśli wzięto pieniądze z funduszu operacyjnego, a sprzętu nie kupiono. Albo jeżeli sprzęt zakupiono, a w magazynie go nie było – mówi informator gazety.
Źródło Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU