Polityka i Społeczeństwo

Powrót Tuska do polskiej polityki jest możliwy. Takiego scenariusza boją się rządzący

Przy okazji niedawnego przesłuchania w sprawie smoleńskiej Donald Tusk po raz kolejny pokazał, że nadal pozostaje najsilniejszym pojedynczym personalnym zasobem liberalnej Polski. Osobista wizerunkowa siła Donalda Tuska może być dla liberalnej Polski ogromnym atutem, ale może być także ryzykiem. Scenariusze powrotu byłego premiera i byłego lidera Platformy do Polski i do polskiej polityki są bowiem z grubsza dwa – mądry i głupi.

Mądry zakłada powrót Tuska w wyborach prezydenckich, jako wspólnego kandydata Koalicji Obywatelskiej (PO i Nowoczesna), apelującego także o poparcie i współpracę do innych możliwych podmiotów prodemokratycznej, antypisowskiej koalicji (działacze KOD-u i innych grup społecznego oporu przeciwko autorytaryzmowi, SLD, PSL, liberalna lewica, która wciąż organizuje się wokół Barbary Nowackiej i Roberta Biedronia i wciąż się zorganizować nie może). Ten mądry scenariusz zakłada także konieczną współpracę pomiędzy Tuskiem i Schetyną. Grzegorz Schetyna okazał się bardzo skuteczny w zrekonsolidowaniu Platformy po wyborczej porażce, a także w budowaniu szerszego politycznego obozu sięgającego od liberalnych konserwatystów (Kazimierz Michał Ujazdowski), po gospodarczych liberałów (Ryszard Petru) i światopoglądowe liberałki (Joanna Scheuring-Wielgus, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Katarzyna Lubnauer) z Nowoczesnej. W paru największych polskich miastach (Poznań, Łódź) w faktycznej koalicji z PO są dzisiaj nawet ludzie od Barbary Nowackiej, sprawdzający się świetnie w tematyce socjalnej. Schetyna zawsze umiał pracować na poziomie partyjnego aparatu, jednak nie ma wizerunkowego talentu, który już dzisiaj pozwoliłby mu wygrać z Kaczyńskim czy jego najlepszymi ludźmi w bezpośredniej kampanijnej debacie. Tak jak bez trudu zdołałby w takiej debacie wygrać Tusk. Obaj panowie potrzebują siebie nawzajem. I jeśli nawet nie da się po wydarzeniach ostatnich lat odbudować pomiędzy nimi zaufania, powinien ich połączyć pragmatyzm.

Ale jest i drugi, głupi scenariusz powrotu Donalda Tuska. Jako „zbawcy”, na zgliszczach PO i Nowoczesnej rozbitych w kolejnych wyborach. Wśród aresztowań i rozpadu wszystkich liberalnych instytucji. Słyszałem w Warszawie taki scenariusz powtarzany przez bardzo reprezentatywnych ludzi. „Wiesz, PO i Nowoczesna przegrają wybory samorządowe, to będzie klęska, Schetyna zapłaci za to głową, a wtedy Tusk będzie mógł wrócić”. Aby przybliżyć ten scenariusz, Donald Tusk powinien nawet, ich zdaniem, „pogrzebać trochę w Platformie za pośrednictwem swoich ludzi”, żeby Schetyna „nie poczuł się w niej zbyt swobodnie”.

No więc nie, jeśli liberalna Polska nie przeżyje kolejnego wyborczego starcia, wtedy Tusk już na pewno nie będzie mógł wrócić. Pozostanie mu tylko unijna emigracja, bo po rozbiciu politycznej reprezentacji liberalnej Polski Jarosław Kaczyński przestanie się bać jakichkolwiek konsekwencji swoich działań, poczuje się wszechmocny jak Erdogan czy Putin. I powracającego Tuska nie powitają tłumy zwolenników, ale funkcjonariusze Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry, którzy wsadzą go do „aresztu wydobywczego” pod jakimkolwiek pozorem. A dyspozycyjni „dziennikarze” PiS-u wyleją na niego kubły pomyj, przy ostrożnym milczeniu lub bezradnym oporze resztek liberalnych mediów.

Nie jest przypadkiem, że ten drugi, głupszy scenariusz rozpowszechniają ludzie, którzy wcześniej niszczyli dla Tuska Schetynę i jego ludzi. Oni nie bez racji uważają, że pragmatyczny sojusz Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska im osobiście zablokuje powrót do polskiej polityki. Schetyna przecież dobrze ich sobie zapamiętał, a dla Tuska nie mają dzisiaj większej wartości. Jednak ich osobiste interesy nie są w tym momencie zgodne ani z interesem liberalnej Polski, ani nawet z interesem samego Tuska. Mam więc nadzieję, że głupi scenariusz powrotu byłego premiera jako zbawcy na gruzach liberalnej Polski, na zgliszczach PO, jest ich własnym pomysłem i nie ma błogosławieństwa samego Donalda Tuska.

Zresztą, aby uspokoić ludzi, którzy w najbardziej zdeterminowany sposób stanęli kiedyś po stronie Tuska w konflikcie ze Schetyną – w rodzaju Jacka Protasiewicza, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Bartłomieja Sienkiewicza – można powiedzieć, że powrót do istotniejszej polskiej polityki, choć odroczony, jest jednak dla nich możliwy. I to właśnie w tym pierwszym, mądrzejszym scenariuszu, którego się obawiają. Jeśli Donaldowi Tuskowi, Grzegorzowi Schetynie, Katarzynie Lubnauer… wszystkim w miarę zjednoczonym, w miarę lojalnie ze sobą współpracującym siłom liberalnej Polski uda się pokonać Kaczyńskiego, Dudę, Morawieckiego i całą antyliberalną prawicę, wówczas Tusk będzie prezydentem, a Schetyna premierem. Znając Tuska, szczególnie tego „późnego”, można być pewnym, że wzorem prawie wszystkich polskich prezydentów po roku 1989 też będzie próbował zbudować pozycję niezależną wobec najsilniejszej popierającej go partii. Wówczas wszyscy dawni przeciwnicy Schetyny znów się Tuskowi przydadzą, może zostaną nawet jego prezydenckimi ministrami. Jednak dziś nie toczy się walka o to, kto i w jaki sposób będzie dzielił władzę w liberalnej Polsce. Dziś walczymy o jej samo przeżycie.

fot. EC/flickr

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Cezary Michalski

Eseista, prozaik i publicysta. W swojej twórczości związany m.in. z Newsweekiem i Krytyką Polityczną.

Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu.

Był redaktorem pism "brulion" i "Debata", jego teksty ukazywały się w "Arcanach", "Frondzie" i "Tygodniku Literackim" (również pod pseudonimem "Marek Tabor").

Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, "Życiem" i "Tygodnikiem Solidarność". W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury.

Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W latach 2006–2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety Dziennik Polska-Europa-Świat, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma.

Media Tygodnia
Ładowanie